Za nami siedem dni sezonu zasadniczego NBA, czas więc na pierwsze podsumowanie tygodnia. Jak wygląda sytuacja w tabeli? Kto najbardziej zaskoczył, kto został najlepszym zawodnikiem tygodnia, a kto jest największym rozczarowaniem? Czy Oklahoma City Thunder naprawdę może wygrać 70 meczów? Odpowiedzi postaram się przedstawić w tym artykule.
Sytuacja w tabeli
Konferencja Wschodnia
Na najsłabszym od lat Wschodzie sensacyjnie lideruje 76ers. Ogromny wpływ na to ma VJ Edgecombe, który rzucając 34 punkty przeciwko Bostonowi, uzyskał trzeci najwyższy wynik w historii debiutów na parkietach NBA. Najlepszym zawodnikiem Sixers jest jednak inny gracz, do którego jeszcze wrócimy. Tuż za nimi uplasowali się Chicago Bulls, zaczynając sezon z bilansem 3-0. Bardzo źle wygląda natomiast Orlando Magic. Drużyna z Florydy, typowana do walki o podium konferencji, zaczęła sezon wygrywając zaledwie jedno z czterech spotkań.
Konferencja Zachodnia
Czy zdziwię kogoś faktem, że liderem Zachodu jest Oklahoma City Thunder? Bilans 5-0 każe powoli zadawać pytania, na jak długi run stać mistrzów NBA. Rekord Lakers z sezonu 1971–1972 raczej nie jest zagrożony (33 zwycięstwa z rzędu), ale jeśli Thunder utrzymają tempo, mogą stać się trzecią drużyną w historii ligi, która zakończy sezon zasadniczy mając na koncie 70 zwycięstw. OKC posiada niezwykle szeroki skład, MVP ligi oraz wybitnych rezerwowych, którzy w trudnych chwilach potrafią wziąć na siebie ciężar gry. To absurd, jaki zespół zbudował w kilka lat Sam Presti.
Wracając do spraw bardziej przyziemnych — tuż za nimi uplasowali się San Antonio Spurs. Ogromna w tym zasługa Victora Wembanyamy, który z każdym rokiem coraz bardziej przypomina postać wygenerowaną w NBA2K niż prawdziwego koszykarza. Spurs to naprawdę mocna drużyna, a nie zajęcie miejsca w play-in powinno być odebrane jako porażka. Sezon źle zaczęli natomiast tegoroczni pretendenci do tytułu — Houston Rockets. Minimalne porażki z OKC oraz Pistons są jeszcze do usprawiedliwienia, ale oczekiwania wobec nich były znacznie większe.
Zawodnik tygodnia
Zanim przejdziemy do zwycięzcy, warto wspomnieć o Austinie Reavesie. Średnia niemal 36 punktów na spotkanie mówi sama za siebie, a takie występy jak 41 punktów przeciwko Portland czy 51 przeciwko Kings pokazują, że 27-latek może być kluczowym wsparciem dla LeBrona Jamesa i Luki Dončića (który wygrałby to zestawienie, gdyby nie fakt, że opuścił dwa ostatnie mecze).
Zwycięzca może być jednak tylko jeden — Tyrese Maxey. Odnoszę wrażenie, że z powodu tego, jak beznadziejni byli w tamtym sezonie 76ers, Maxey stał się nieco zapomniany. Teraz to się na szczęście zmienia. Philadelphia znowu wygląda na poważną drużynę, a 24-latek jest zdecydowanie najlepszym zawodnikiem zespołu (bo raczej nie jest nim pokiereszowany kontuzjami Joel Embiid). Maxey w pierwszych czterech meczach rzucał astronomiczne 37,5 punktu na mecz, dwa razy zdobywając minimum 40 punktów (40 przeciwko Celtics i 43 przeciwko Magic). To wciąż bardzo mała próbka, ale nie da się nie zauważyć, w jak wysokiej formie jest rzucający obrońca. Sixers są liderem Wschodu, czego najprawdopodobniej nie uda im się utrzymać, ale jeśli Maxey nadal będzie otrzymywał wsparcie, Philadelphia może już w tym sezonie wrócić do fazy play-off. W końcu mówimy o konferencji wschodniej, gdzie konkurencja jest raczej znikoma.
Największe rozczarowanie
Bardzo możliwe, że to ostatnie takie „wyróżnienie” w karierze tego zawodnika (i oby tak było, ponieważ potencjał ma ogromny), ale ciężko ukryć, że nie tak miał wyglądać początek kariery kogoś, kto jest przedstawiany jako jeden z największych talentów XXI wieku.
Tytuł największego rozczarowania tego tygodnia otrzymuje Cooper Flagg. Amerykanin już przed sezonem został ochrzczony jako przyszły zwycięzca ROTY, ale póki co na pewno nie jest faworytem (z czym pewnie zgodziłby się VJ Edgecombe). 13 punktów na mecz, w tym katastrofalne spotkanie przeciwko Thunder, w którym Flagg rzucił dwa punkty, przebywając na parkiecie przez 31 minut. 18-latek zagrał do tej pory jedno dobre spotkanie przeciwko Raptors (22 punkty, 57% skuteczności z gry), ale to wciąż za mało. Ma to również wpływ na dyspozycję Mavericks, którzy wygrali zaledwie jedno z czterech spotkań (właśnie to, w którym rzucił 22 punkty). Miejmy nadzieję, że skrzydłowy jeszcze się rozkręci, ponieważ ma potencjał, aby stać się twarzą ligi. Na razie jednak gra poniżej oczekiwań.
