Emocje do końca w Poznaniu. Lech i Pogoń dzielą się punktami w hicie

W zeszłym, mistrzowskim sezonie Lech Poznań dwukrotnie pokonał na swojej drodze Pogoń Szczecin. Mimo że ta świetnie punktowała na wiosnę, to u siebie uległa dość wysoko, bo 0:3. Tamten mecz zapamiętamy przede wszystkim ze względu na gola z połowy boiska Joela Pereiry. Dzisiejszy mecz w Poznaniu stał jednak pod znakiem duńskiej potyczki pomiędzy trenerami. Żaden z trenerów nie okazał się lepszy.

Tak jak pisaliśmy w małej zapowiedzi niedzielnego hitu, Pogoń Szczecin postawiła na pragmatyzm. Dobrze zgrana defensywa radziła sobie z naporem – często dość mocnym – Lecha, a z przodu udało się ukłuć Mistrza Polski. Kolejorz mógł się cieszyć, że do przerwy przegrywał tylko 0:1. Prócz gola Kamila Grosickiego, który w 15. minucie jakoś zdołał dojść do sytuacji strzeleckiej i wpakował piłkę obok słupka, świetne szanse mieli jeszcze Mor Ndiaye i Dimitrios Keramitsis. Pierwszy mając wyczyszczone przedpole, przeniósł piłkę nad poprzeczką, natomiast drugi nie trafił w światło bramki w stuprocentowej sytuacji po rzucie rożnym.

REKLAMA

W grze szczecinian mało było gry piłką – podopieczni Thomasa Thomasberga po odbiorze szukali najkrótszej drogi do bramki. Lechici natomiast grali w klasyczny dla siebie sposób, czyli rozciągając plac gry i szukając oskrzydlenia. Wszystko wyglądało super, chyba że trzeba było pokazać jakość w decydującym momencie. Wtedy brakowało albo celnego dogrania (wrzutki w ciemno nie przynosiły rezultatu), albo lepszego strzału. W bramce świetnie spisywał się także Valentin Cojocaru, który zabrał gola Antonio Miliciowi czy Taofeekowi Ismaheelowi. Żadna z wielu prób nie wylądowała w siatce – a przynajmniej przed przerwą.

Lech wrócił do meczu

Bo po niej dość szybko poznaniacy wyrównali stan rywalizacji. Luis Palma posłał miękką piłkę za linię obrony, a tam dopadł do niej Mikael Ishak i pewnie pokonał bramkarza z bliska. Wielka radość na trybunach mogła zostać błyskawicznie przerwana przez Portowców. Po błędzie Filipa Jagiełły na bramkę Bartosza Mrozka pognał Rajmund Molnar, ale górą w pojedynku oko w oko był golkiper Lecha.

Poznaniacy wrócili do meczu i mogli szukać szansy na podwyższenie prowadzenia. W 60. minucie Palma dał prowadzenie swojej drużynie pięknym strzałem, jednakże po analizie VAR sędzia odgwizdał spalonego. Kolejorz nieustannie atakował. Jagiełło trafił po rykoszecie w słupek, strzał Ishaka obronił rumuński bramkarz.

Emocjonująca końcówka

W końcówce Niels Frederiksen zmienił jeszcze ustawienie zespołu na grę dwoma napastnikami, ale piłka nie chciała wpaść do bramki, maksymalnie trafiała w słupek – jak przy rykoszecie od obrońcy ekipy ze Szczecina. Pogoń skupiała się już przede wszystkim na oddalaniu gry od własnej bramki i wytrącaniu Lechitów z rytmu. Przed końcem rzutem na taśmę zwycięstwo mógł dać Sam Greenwood, lecz na posterunku był Mrozek. Wydawało się, że przed upływem regulaminowego czasu gry trzy punkty dla Lecha uratował Leo Bengtsson. Wypuszczony przez Jagiełłę Szwed nie pomylił się, wykorzystując świetną sytuację płaskim strzałem. Pogoń jednak zdołała odpowiedzieć – Paul Mukairu wpadł w pole karne i dał swojej drużynie remis.

Lech Poznań – Pogoń Szczecin 2:2 (Ishak 51′, Bengtsson 89′ –Grosicki 15′, Mukairu 90+2′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    138,820FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ