Bayern Monachium, czyli beztroska, która może skończyć się źle

Bayern Monachium odzyskał mistrzostwo Niemiec, ale swój udział w Lidze Mistrzów zakończył na ćwierćfinale. Niepowodzeniem okazał się także start w DFB Pokal (porażka w 1/8 finału) oraz Klubowych Mistrzostwach Świata (1/4 finału). Działacze Die Roten zdawali się jednak prężyć muskuły, sygnalizując, że w sezonie 2025/26 lepszy wynik jest oczywistością. Dziś, obserwując poczynania Bawarczyków w letnim okienku transferowym, można mieć co do tego spore wątpliwości.

Lista zawodników, którzy w ostatnich miesiącach opuścili Monachium, sięga aż 15 nazwisk. Oczywiście, część z nich – jak Daniel Peretz, Arijon Ibrahimović czy João Palhinha – trafiła na wypożyczenia i (przynajmniej w teorii) wciąż może odegrać istotną rolę w kolejnych sezonach. Bayern pozbył się graczy, na których nie miał pomysłu (Mathys Tel, Gabriel Vidović, Frans Krätzig, Adam Aznou). Odeszli także piłkarze doświadczeni, o których zatrzymanie nie zamierzano walczyć (Thomas Müller, Leroy Sané). Bawarczycy znacząco „wyczyścili” kadrę, jednocześnie… nie przeprowadzając wielu wzmocnień.

REKLAMA

Bayern Monachium i transferowy minimalizm

Lista transferów przychodzących do Bayernu Monachium zamyka się na trzech nazwiskach: Tom Bischof, Jonathan Tah oraz Luis Díaz (kupiony za 70 mln euro). Sytuacja jest tym bardziej szokująca, że Bayern miał celować w hitowe transfery – takie jak Florian Wirtz, Xavi Simons, Bradley Barcola czy Nico Williams. Ostatecznie jedynym letnim (Bischof i Tah byli dogadani wcześniej) sukcesem transferowym jest Díaz. W jego przypadku można jednak zastanawiać się, czy rzeczywiście jest to przemyślany ruch. Liverpool sprzedał 28-letniego zawodnika, który miałby problemy z regularną grą, za bardzo dobre pieniądze. Osobiście odnoszę wrażenie, że Bayern kupił „żeby kupić”. Jasne, Kolumbijczyk ma swoją wartość sportową i nie zdziwię się, jeśli będzie piłkarzem podstawowego składu. Jednocześnie, to nie tego typu graczy szukano w Monachium – Die Roten mieli wydawać większe kwoty na młodych, perspektywicznych zawodników, a nie 28-latka. Pachnie nieco powtórką z angażu Sadio Mane.

Błędy, które mogą się powtórzyć

W kwietniu Bayern Monachium odpadł z Ligi Mistrzów po dwumeczu z Interem. W porównaniu do spotkania rewanżowego, z drużyny odeszło aż czterech graczy, którzy wówczas wystąpili. Co więcej, kontuzjowany jest także Jamal Musiala, co będzie ogromnym problemem dla Vincenta Kompany’ego. Wiosną nie brakowało spotkań, w których belgijski szkoleniowiec cierpiał z powodu braku głębi składu. Do kadry meczowej zabierał monachijską młodzież, której jednocześnie nie dawał szans. Dlatego nie wierzę, że w sezonie 2025/26 młodsi gracze będą promowani przez Kompany’ego i wypełnią lukę po Comanie, Müllerze czy Sané. Niemieckie media rozważając, kto zastąpi Musialę, nie wskazują na Paula Wannera czy Lennarta Karla, a raczej na Serge’a Gnabry’ego, który prawdopodobnie zostanie przesunięty do środka pola.

Mam wrażenie, że Bayern Monachium nie tylko nie wyciąga wniosków z popełnianych błędów, ale skala pomyłek rośnie. W przeszłości dziwiłem się, czemu w Bawarii mają problemy kadrowe, a lekką ręką sprzedawani są Joshua Zirkzee czy Malik Tillman. Dziś także mogę zapytać – dlaczego tak łatwo oddany został Adam Aznou? Oczywiście, 9 mln euro od Evertonu to niezłe pieniądze. Problem w tym, że Alphonso Davies jest kontuzjowany. Niech inny gracz z defensywy nabawi się problemów zdrowotnych, a znowu będzie panika i szukanie winnych zbyt wąskiej kadry. Weźmy pod lupę FC Barcelonę czy Real Madryt — tam problem jednego, tworzy szansę dla drugiego. Kompany wolał bezpieczne rozwiązania i stawiał na sprawdzone nazwiska, zamiast dać szansę młodzieży.

Byle wygrać najbliższy mecz

Moim zdaniem Bayern ma dobrą jedenastkę, a nawet dobrą meczową osiemnastkę. Chcąc rywalizować w Bundeslidze i Lidze Mistrzów, potrzebuje jednak większej grupy wartościowych zawodników. Tym bardziej, że kilku graczy może zniżać formę. Przykładowo – Leon Goretzka przed rokiem był „do ostrzału”, a Bayern chciał się go za wszelką cenę pozbyć. Tak naprawdę wymusił pozostanie w klubie i… okazał się niezbędny, gdy inni piłkarze środka pola leczyli kontuzje. Osobiście mam obawy o Harry’ego Kane’a, który pod koniec sezonu 2024/25 i na Klubowych Mistrzostwach Świata miał kilka rozczarowujących występów. Co jeśli 32-latek zaliczy spadek formy albo będzie miał problemy zdrowotne?

U Bawarczyków brakuje planu, a przede wszystkim konsekwencji w jego realizowaniu. Przez lata klub przyzwyczaił do wyławiania najciekawszych perełek z Bundesligi. Obecnie Haaland, Bellingham, Marmoush, Ekitike i wielu innych nie wybiera Bawarii, a trafia do Premier League czy LaLigi. Bayern Monachium przestał być monopolistą na rynku transferowym w Niemczech. Nie „produkuje” młodzieży, która przez lata była jego znakiem rozpoznawczym. Wiele ruchów jest niezrozumiałych i nietrafionych. Tak naprawdę, bałagan w klubie jest maskowany stosunkowo udanymi wynikami – chociaż jedno mistrzostwo Niemiec w dwa lata to akurat marny dorobek.

Pewnym symbolem obecnego stanu Bayernu Monachium jest niedawny sparing z Tottenhamem

Mistrzowie Niemiec rozbili Koguty 4:0, a najlepszym zawodnikiem meczu był Kingsley Coman. Kompany przesunął Olise do środka pola, a miejsce Anglika zajął właśnie Francuz, który pokazał swoją jakość. Wszystko logicznie, by… kilka dni później sprzedać Comana do Al-Nassr. Teraz Bild przekonuje, że Olise jednak wróci na skrzydło. To niewinna sytuacja, która dobrze obrazuje brak konsekwencji w planowaniu. Jest wprowadzany jakiś pomysł, który za chwilę staje się nieaktualny.

Nie zdziwi mnie, jeśli Bayern w końcówce okienka znowu ruszy po jakieś paniczne, pośpieszne wzmocnienia. Takim moim zdaniem byłby Nick Woltemade, za którego proponowano kwoty (ponad 70 mln euro) niewspółmierne do jego wartości rynkowej. Coraz częściej odnoszę wrażenie, że działacze z Monachium tak naprawdę nie radzą sobie w negocjacjach i dokonują transferów głównie wtedy, gdy partner w rozmowach stawia na swoim. 70 mln euro za Luisa Díaza, 51 mln euro za João Palhinhę, 95 mln euro za Harry’ego Kane’a czy 30 mln euro za Sachę Boeya. Nie oceniam wartości sportowej tych transferów, ale Bayern Monachium niewiele tutaj ugrał – płacił praktycznie tyle, ile oczekiwał sprzedawca. Może dlatego transferowe lato 2025 jest tak skromne?

Bayern Monachium pozostaje faworytem do zdobycia mistrzostwa Niemiec

W sporym stopniu dlatego, że konkurencja ma swoje problemy. Nie wierzę jednak, że uda się osiągnąć sukces w Lidze Mistrzów. Nie przy takiej kadrze i nie przy trenerze, który trzyma się wąskiej grupy zawodników. Bawarczycy będą punktować, jeśli większość graczy będzie zdrowa i w formie. Trudno jednak utrzymać taki stan przez cały sezon, co pokazały ostatnie lata.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    111,870FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ