Zespół Jagiellonii mógł przystąpić do meczu z duńskim Silkeborgiem w dobrych nastrojach. Po ligowym zwycięstwie nad Widzewem Łódź i wygranej w poprzedniej rundzie eliminacji Ligi Konferencji z Novim Pazarem drużyna z Białegostoku była zmotywowana, by zaprezentować się z jak najlepszej strony i wywalczyć solidną zaliczkę przed rewanżem u siebie.
Niezła gra
Obie drużyny od początku grały pewnie i odważnie, jednak to Duńczycy byli bardziej precyzyjni i częściej operowali piłką na połowie Jagiellonii. Mimo że na początku to gospodarze częściej próbowali zagrozić polskiemu zespołowi, Jagiellonia świetnie wykorzystała pierwszą dogodną okazję. Luca Prip dośrodkował z rzutu rożnego, a Bernardo Vital skierował piłkę prosto do bramki Silkeborga, dając białostoczanom prowadzenie 0:1.
Po tym trafieniu Jagiellonia złapała wiatr w żagle i coraz częściej pojawiała się pod polem karnym rywali. Duńczycy jednak nie zamierzali odpuszczać – starali się kreować sytuacje na połowie drużyny z Białegostoku, a ich strzały momentami były naprawdę groźne. Do przerwy wynik jednak nie uległ zmianie i Jagiellonia utrzymała korzystny rezultat.
Znakomicie rozegrany stały fragment gry i Bernardo Vital z golem w starciu z Silkeborg IF ⚽🎯
— Polsat Sport (@polsatsport) August 7, 2025
📺 TV4, Polsat Sport 1, PS Premium 1
📲 Polsat Box Go
#SIFJAG pic.twitter.com/EbAALcY5Eo
Utrzymanie wyniku
Jagiellonia dobrze rozpoczęła drugą połowę. Po odbiorze piłki Afimico Pululu ruszył ze środka boiska w stronę bramki rywala, lecz golkiper Silkeborga zachował czujność i udaremnił groźną sytuację. Ta akcja mogła dać białostoczanom podwyższenie prowadzenia, ale zabrakło precyzji w wykończeniu.
Od tego momentu Duńczycy coraz mocniej naciskali, szukając wyrównania, jednak piłkarze trenera Siemieńca bronili się skutecznie. Z czasem emocje na boisku rosły, a gospodarze nie zawsze potrafili zachować zimną krew. Jagiellonia dobrze reagowała w kryzysowych momentach, kiedy Silkeborg przyspieszał grę i próbował stworzyć groźne sytuacje.
W końcówce polska drużyna miała niemal stuprocentową okazję na drugiego gola, lecz Kobayashi nie wykorzystał idealnego dośrodkowania. Mimo doliczonych czterech minut Jagiellonia utrzymała prowadzenie 0:1 i wracała do Polski z cenną zaliczką przed rewanżem.