Sympatycy Arsenalu czekają na mistrzostwo Anglii od sezonu 2003/04 i… Poczekają jeszcze przynajmniej rok. Manchester City nie zmarnował szansy, pewnie pokonując West Ham i zapisując na swoje konto szósty tytuł mistrzowski pod wodzą Pepa Guardioli. Co więcej, to Kanonierzy mieli problemy ze zdobyciem trzech punktów w starciu z Evertonem.
Guardiola z mistrzostwem po raz szósty
Emocje w spotkali Obywateli z Młotami, skończyły się, zanim widzowie wygodnie rozsiedli się na trybunach. Dokładnie 79 sekund po pierwszym gwizdku Phil Foden postanowił uderzyć zza pola karnego. Alphonse Areola mógł jedynie podziwiać jak piłka wpadka do siatki.
Jeśli kibice Arsenalu nadal wierzyli we wpadkę Obywateli, 23-letni Anglik rozwiał wątpliwości, podwyższając wynik po podaniu Jeremy’ego Doku w 18. minucie gry. Goście przed przerwą zdołali co prawda zdobyć gola kontaktowego po rzucie rożnym. Przewrotka Mohammeda Kudusa śmiało może kandydować do tytułu trafienia sezonu. Poza chwilową wściekłością Pepa Guardioli nie miała jednak większego wpływu na losy tytułu mistrzowskiego.
Po zmianie stron dwubramkowe prowadzenie gospodarzy przywrócił Rodri. W tej sytuacji lepiej zachować się mógł Areola, jednak trudno winić francuskiego bramkarza za niekorzystny wynik. Manchester City miał ogromną przewagę, a 31-latek i tak popisał się dziewięcioma udanymi interwencjami. Emocje mogły wrócić, gdyby gol Tomasa Souceka z końcówki spotkania został uznany. Zwycięstwo 3:1 było dziewiątym kolejnym wygranym spotkaniem Premier League w wykonaniu Obywateli. Z perspektywy czasu remis z Arsenalem z końcówki marca okazuje się niekorzystnym dla Kanonierów. Rywale Manchesteru City mogą powtarzać to, co w 6 z 7 ostatnich sezonów. Może za rok… Premier League staje się taką ligą, w której rywalizuje 20 drużyn, a na koniec i tak świętuje Pep Guardiola.