Szwedzka sztuka rozwiązywania sporów – selekcjoner i ekspert pogodzeni

Poniedziałkowe zwycięstwo reprezentacji Szwecji nad Azerbejdżanem (5:0) przeszłoby zapewne bez echa, gdyby nie awantura pomiędzy selekcjonerem Janne Anderssonem a jednym z telewizyjnych ekspertów, Bojanem Djordjiciem. Filmik, na którym trenerowi wyraźnie puszczają nerwy i wdaje się w potyczkę słowną, szybko obiegł media z całego świata. Wygląda jednak na to, że sprawa zakończy się happy endem.

REKLAMA

Wszystko zaczęło się od pytania Bojana Djordjicia o Jespera Karlssona

24-letni napastnik AZ Alkmaar, który w obecnym sezonie Eredivisie uzbierał 6 goli i 4 asysty, pojawił się na murawie dopiero w 82. minucie meczu z Azerbejdżanem. 6 minut później strzelił gola z wolnego, a ekspert telewizyjny starał się dowiedzieć, dlaczego zawodnik dostał tak niewiele minut gry. Selekcjoner wyraźnie wkurzył się na takie pytanie, dopytując, kogo w takiej sytuacji miałby „poświęcić”, by napastnik mógł grać więcej — inni ofensywny gracze również byli chwaleni. Andersson słusznie stwierdził, że to on podejmuje decyzje personalne, na co jego rozmówca odparł, że jako selekcjoner reprezentuje 10 milionów ludzi. W odpowiedzi usłyszał słowa „a kogo ty reprezentujesz?”. Djordjic najwyraźniej odebrał to jako jawną aluzję do swojego serbskiego pochodzenia. Szkoleniowiec wkurzył się, oznajmiając, że jest atakowany po zwycięstwie 5:0 i nie zamierza kontynuować rozmowy w takiej atmosferze.

Przedstawiciel mediów początkowo był krytykowany w mediach społecznościowych, ale postanowił zagrać „kartą rasizmu”, oskarżając Janne Anderssona o zaczepki dotyczącego jego pochodzenia. Selekcjoner w takiej sytuacji nie zamierzał czekać. Najpierw zwołał konferencję, na której stanowczo odciął się od kwestii rasistowskich. Obronił się przed narastającymi atakami medialnymi, by kolejnego dnia spotkać się z Bojanem Djordjiciem i po godzinnej rozmowie wyjaśnić sobie wszelkie nieporozumienia.

Mieliśmy dobrą i ciepłą rozmowę. Obaj byliśmy świadomi tego, że sprawy nie potoczyły się dobrze w poniedziałek. Dlatego warto było się spotkać i uczciwie wyjaśnić to wydarzenie, co zrobiliśmy z sercem i zrozumieniem dla siebie nawzajem. Zgadzamy się iść naprzód i w ten sposób sprawa jest zamknięta.

Janne Andersson, (aftonbladet.se), tłumaczenie własne
źródło: twitter/svenskfotboll

Sytuację, która była „grzana” przez media, rozwiązano w trzy dni

Kryzys, który miał rozgrzać środowisko szwedzkiego futbolu, został błyskawicznie zażegnany. Zapewne wśród kibiców nastąpił podział na tych, którzy przyznawali rację selekcjonerowi i tych, którym bliższe było podejście eksperta. Obaj postanowili szczerze pogadać i zakopać topór wojenny. Obserwujemy sytuację w szwedzkim futbolu z perspektywy naszego piekiełka, w którym wielkie konflikty potrafią trwać miesiącami, a strony, zamiast dążyć do wyjaśnień, wolą czekać w okopach i co jakiś czas odpalać rakiety w kierunku oponenta. W Szwecji „Wielka awantura”, o której opowiadały media z całego świata, została wyjaśniona męską rozmową i jak najbardziej pochwalamy takie rozwiązywanie trudnych tematów, zamiast ciągnięcia wojenek medialnych przez długie miesiące.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,600FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ