Grupa G to na papierze jedna z najtrudniejszych i najbardziej wyrównanych rywalizacji na całym mundialu. W pierwszym czwartkowym meczu Kamerun podejmował Szwajcarie, a obie drużyny wiedziały, że ewentualne zwycięstwo w tym starciu może znacznie ułatwić kwestię awansu do 1/8 finałów. Zarówno ekipa z Afryki jak i Europejczycy zaprezentowali solidny poziom, ale to Helweci po meczu schodzili do szatni w znacznie lepszych humorach.
Proste plany na mecz
Kamerun od początku spotkania stawiał na szybkie kontrataki i stałość w defensywie. Zawodnicy trenera Songa stanowili monolit broniąc, przy okazji odgryzając się szybkimi i nieźle zapowiadającymi się kontrami. Już na początku meczu znany wszystkim Eric Choupu-Moting mógł zdobyć gola, gdyby tylko jego koledzy dostrzegli go niepilnowanego w polu karnym. Szybkie wyjścia z fazy defensywnej do ofensywnej Kamerunu nabierały na sile, a Szwajcaria powoli wytracała pewność siebie.
Na początku to reprezentacja z Europy narzuciła swój styl gry. Kamerun mądrze bronił się nie wyprowadzając wielu ciosów. Kolejne minuty pozwoliły drużynie z Afryki nabrać siły, a Szwajcaria sukcesywnie spychana była do defensywy, z której nie potrafiła wyjść. Nerwowe wybijanie piłek „na hejnał” i mnóstwo niedokładności w wyprowadzeniu futbolówki znacznie utrudniają zawiązanie jakichkolwiek ofensywnych akcji.
Gdy afrykański zespół przejął inicjatywę, postanowił nie oddawać jej już do końca połowy. Szwajcaria grała bojaźliwie pozwalając przeciwnikowi na coraz więcej, za co parę razy mogli zostać ukarani. Piłkarze trenera Songa nie potrafili jednak wykorzystać przewagi. Pojedyncze wypady Szwajcarii nie przynosiły niczego konkretnego, a do przerwy musieliśmy zadowolić się bezbramkowym remisem.
Zupełnie inna druga połowa
Druga odsłona meczu zaczęła się błyskawicznie, a już po niespełna trzech minutach Szwajcarzy mogli cieszyć się z prowadzenia. Znakomite podanie wykorzystał Embolo, a Helweci mogli grać znacznie spokojniej. Kamerun wytracił rozpęd, a Szwajcarzy zaczęli bardzo mądrze operować piłką. Po trafieniu mecz znów nabrał innego koloru, a ekipa z Afryki straciła entuzjazm, którym epatowała w pierwszych 45 minutach.
Szwajcarzy mogli podwyższyć prowadzenie, ale końcowo nie potrafili już przekuć żadnej sytuacji na kolejne bramki. Postawili na minimalizm, ale od utraty gola reprezentacja zielono-czerwono-żółtych nie wymuszała na nich intensywnej gry czy ogromnych starań ofensywnych. Rossocrociati zagrali tak, jak powinni.
Zawodnicy trenera Yakina wykonali swoje zadanie i przed pojedynkiem z Brazylią mogą spać spokojnie. Kamerun bardzo skomplikował sobie sprawę ewentualnego awansu, musząc teraz pokonać Serbię, by następnie urwać jakieś punkty Brazylii. Kolejny raz drużyna z Afryki zawodzi w grupie, najprawdopodobniej kolejny raz żegnając się z turniejem już w fazie grupowej. Szwajcaria musi jedynie postawić „kropkę nad i” pokonując Serbów, którzy już dziś wieczorem zmierzą się z Brazylią.