Juventus pod wodzą Thiago Motty przechodzi bardzo radykalne zmiany. System gry zostaje zrewolucjonizowany, skład przeczyszczony. Możemy się więc zastanawiać czy sezon 2024/25 będzie tym przejściowym, czy też rewolucja może przynieść wyczekiwane skutki już teraz.
Jakim trenerem jest Thiago Motta? Czego należy spodziewać się po jego drużynie?
Kibice Juventusu doczekali się, Max Allegri po raz drugi pożegnał się z Turynem. Tym razem jednak nie jako mistrz. Pożegnano go brutalnie, ale tak naprawdę klubowy zarząd wykorzystał nadarzającą się okazję. Trener podczas finału Pucharu Włoch nie wytrzymał nerwów w starciu z Atalantą, a my już od tamtego momentu bardzo mocno przypuszczaliśmy, kto go zastąpi.
Zatrudniono wtedy człowieka odpowiedzialnego za duży sukces, jakim było zakwalifikowanie się Bologni do europejskich pucharów. Ba, ta z ligowego średniaka zmieniła się w kwalifikanta do Ligi Mistrzów. I to wszystko przy naprawdę imponującym stylu. Warto też zauważyć, że poprzedni sezon nie był jednorazowym wystrzałem jego umiejętności trenerskich. Te pokazał już w Spezii, gdy przy zakazie transferowym i słabej kadrze utrzymał drużynę w Serie A. W nowym zaś zespole już w pierwszym roku zajął solidne dziewiąte miejsce. Swoje drużyny nauczał rozgrywania piłki od tyłu, stąd bardzo istotnym było dla niego posiadanie odpowiedniego bramkarza. Wszystko musiało być przy tym bardzo płynne.
Istotną sprawą jest też to, że może on wreszcie wykorzystać potencjał Manuela Locatelliego. 26-letni Włoch póki co nie był fundamentalną postacią w drużynie, a już po inauguracji sezonu możemy przypuszczać, że były gracz Sassuolo wreszcie pokaże się z należytej strony. Pomocnik otrzymał w starciu z Como rolę dużo bardziej mobilnego zawodnika, co może pomóc mu rozkwitnąć.
Juventus szybko dopiął autorskie transfery nowego trenera
Coś niespotykanego – okno transferowe się zaczyna, a Juventus szybko dopina kilka bardzo mocnych transferów. Przynajmniej tak na początku opisywali to fani. Na początku lipca udało się ściągnąć Douglasa Luiza z Aston Villi, który jest świetnym zawodnikiem. Szybko dopięto także transfer rozchwytywanego Kheprena Thurama. Po obu można się spodziewać regularnych występów zwłaszcza, że Adrien Rabiot nie przedłużył z klubem kontraktu i został bezrobotnym graczem. Wypożyczono również Michele Di Gregorio z obowiązkiem wykupu. Były gracz Monzy wydaje się jednak krokiem w tył w stosunku do Wojciecha Szczęsnego, z którym rozwiązano kontrakt. Kluczem – umiejętność rozgrywania piłki, co do której Motta miał najwyraźniej wątpliwości w kontekście Polaka.
Za blisko 13 mln euro z Verony kupiono Juana Cabala. 23-letni Kolumbijczyk szalał na lewej flance w starciu z Como i kto wie, czy z dość anonimowego zawodnika niedługo nie stanie się kimś, kogo w Turynie od dawna poszukiwano. Na Allianz Stadium wylądował już także Pierre Kalulu. Możliwe są również przyjścia Nico Gonzaleza i Teuna Koopmeinersa, z którym saga transferowa ciągnie się od początków okna transferowego. Z wyżej wymienionych graczy tak naprawdę tylko po Holendrze możemy spodziewać się dużej jakości na teraz. Nico to raczej tańsza w utrzymaniu alternatywa dla innych skrzydłowych, umożliwiająca sprzedaż Soule. Kalulu zaś przez wielu kibiców Milanu byłby żegnany bez łez w oczach. Przy dużych brakach kadrowych jakie ma Juventus może być on jednak bardzo w nim potrzebny.
Juventus stracił także wartościowych graczy
Najbardziej kibiców, i to nie tylko tych polskich, boli strata Wojciecha Szczęsnego. 34-latek rozegrał najlepszy sezon w swojej karierze, a klub po prostu rozwiązał z nim kontrakt. Za darmo odszedł również chimeryczny Rabiot, a także Alex Sandro, który od kilku sezonów prezentował się naprawdę kiepsko. Skończyło się również wypożyczenie Carlosa Alvareza z Southampton, a Daniele Rugani trafił na takiej samej zasadzie do Ajaxu Amsterdam. Teraz robi się zaś jeszcze ciekawiej. Niejaki Kaio Jorge, który w zespole oraz na wypożyczeniu do Frosinone się nie przebił, został sprzedany do Brazylii za ponad 7 milionów. Koni de Winter został wykupiony za 8 mln przez Genoę i za tyle samo do Aston Villi trafił Enzo Barrenechea, prawdopodobnie w rozliczeniu za Luiza. Dołączono do tego 14 mln za Samuela Ilinga-Juniora.
Z klubu udało się także wypchnąć fatalnego Moise Keana, który (UWAGA! tu liczby wołają wręcz o pomstę do nieba) w 20 rozegranych spotkaniach zeszłej kampanii nie miał udziału przy ani jednej bramce. Przypomnijmy, niegdyś okrzyknięty ”złotym dzieckiem” futbolu włoskiego, a obecny gracz Fiorentiny, jest napastnikiem. Otrzymano także prawie 40 mln za dwóch graczy: Mathiasa Soule i Deana Huijsena. Pierwszy z nich trafił do AS Romy, a drugi po wypożyczeniu wrócił ze stolicy kraju i wyleciał do Anglii. Kibiców boli na pewno strata Soule, który nie otrzymał w klubie nawet szansy, a zachwycał na wypożyczeniu. W barwach Frosinone strzelił 11 goli w lidze jako skrzydłowy. Do tego w barwach spadkowicza dołożył trzy asysty. Argentyńczyk u Motty mógłby wyglądać naprawdę ciekawie. A spoglądając na skrzydła w starciu z Como: Timothy Weah i Samuel Mbangula – te nazwiska na pierwszy rzut oka elektryzują zdecydowanie mniej niż Soule, który zdążył udowodnić już swoją przebojowość.
Chiesa, Milik i kto jeszcze, jest na wylocie z klubu?
Zgodnie ze słowami Motty z początku miesiąca, z klubem powinni pożegnać się jeszcze Federico Chiesa, Weston McKennie, Mattia De Sciglio, Arkadiusz Milik, Arthur Melo, Filip Kostic oraz Caviglia. Gdyby przeszacować wartość rynkową tych graczy wg Transfermarktu, to wyszłoby nam 94,5 mln euro. Nie oszukujmy się – popytu na tych graczy jednak nie ma. Pokaźny zastrzyk gotówki mogą przynieść tak naprawdę tylko Chiesa i McKennie. Włoskiemu skrzydłowemu wygasa jednak kontrakt po sezonie i nawet jak Juve chce za niego tylko 15 milionów, to jak to mówił wiceprezydent Besiktasu wymagania Chiesy są irracjonalne. Piłkarz oczekuje 9 mln rocznie. Skrzydłowy chce otrzymać bardzo dużą pensję, a nie oszukujmy się – przez kontuzje najlepsze lata ma on za sobą i to mimo ledwie 26 wiosen na karku.
Obecnie zmieniła się jednak sytuacja McKenniego. Amerykanin wyraził chęć przedłużenia kontraktu na warunkach wcześniej zaproponowanych mu przez klub. Dzięki temu został przywrócony do składu, choć jego rola może się w nim zmienić. Inni gracze jednak nie wzbudzają większego zainteresowania, bądź mogą nie przynieść żadnego przychodu klubowi.
Duża odpowiedzialność będzie spoczywała na młodych zawodnikach
Samuel Mbangula – pewnie wielu fanów Juventusu nawet o nim nie słyszało przed starciem z Como. A tu proszę, 20-letni Belg niestrzelający seryjnie bramek w zespołach młodzieżowych, w U23 to praktycznie prawie w ogóle, a jak przychodzi co do czego, to notuje bramkę i asystę w seniorach. Wychodząc w podstawowym składzie. Ledwo sezon się zaczął, a Motta już nas tak zaskoczył, że głowa mała.
Dodatkowo Kenan Yildiz otrzymał numer 10, dostając tym samym jasny sygnał, iż to musi być jego sezon. Turek miewał przebłyski za Allegriego, ale no właśnie – mówimy tylko o przebłyskach. Na 19-letnim Turku będzie spoczywała gigantyczna presja, no ale kto wie, może uda mu się jej podołać.
Mocno wyróżniali się także Andrea Cambiaso, wspomniany przeze mnie wcześniej Locatelli, a także debiutujący, energiczny Thuram. Nawet bardzo słaby w poprzednim sezonie Weah zaliczył niezły występ. No i tak, mówimy tutaj tylko o spotkaniu z beniaminkiem. Beniaminkiem, który ma kasę, ale wciąż zespołem, który kilka miesięcy temu grał w Serie B. Występ Juventusu jednak naprawdę napawał optymizmem i tą drużynę na pewno będzie się ciekawie oglądało w tym sezonie.
Nasze przewidywania
W poprzednim sezonie ważnym elementem układanki Motty był Joshua Zirkzee. Holender jest bardzo dynamicznym i dobrze wyszkolonym technicznie napastnikiem, czego nie można w pełni powiedzieć o Dusanie Vlahoviciu. To czy Serb dobrze wkomponuje się do jego układanki może mieć bardzo duży wpływ na postawę drużyny w obecnym sezonie. Przy różnorodnych atakach, często przyda się ktoś kot będzie w stanie utrzymać piłkę pod presją i będzie obdarzony dobrym wykończeniem. Jeszcze więcej na pewno jednak zależy od jego młodszych partnerów z ataku. Skład aktualnie jest mocno okrojony i zapewne dalsze wzmocnienia w sporej mierze zależą od tego, czy uda się pozbyć niechcianych graczy.
Obstawiamy więc, że Juventus bez problemu utrzyma miejsce w top 4 Serie A. Czy będzie go jednak stać na podium albo nawet walkę o mistrzostwo z piekielnie silnym i poukładanym Interem? O tym przekonamy się wraz z upływem czasu.