Rafał Gikiewicz — od czołowego bramkarza Bundesligi do rezerwowego w lidze tureckiej

We wrześniu ubiegłego roku, Rafał Gikiewicz był na absolutnym topie. Po wygranym meczu z Bayernem Monachium zdobył drugą nagrodę dla piłkarza kolejki Bundesligi wg „kickera”. Ta sztuka udała się wcześniej ledwie siedmiu golkiperom! Niemieckie media nie mogły nadziwić się, dlaczego selekcjoner reprezentacji Polski skreśla jednego z najlepszych bramkarzy ligi niemieckiej. Polskie media długo analizowały czy Czesław Michniewicz uwzględni Gikiewicza w kadrze na Mundial, jednak nawet najwięksi krytycy potencjalnego powołania dla charakternego bramkarza nie przewidzieli zapewne, że niewiele ponad rok później, będzie on jedynie rezerwowym 14. drużyny ligi tureckiej. Co poszło nie tak?

REKLAMA

Fatalny wybór nowego klubu

Faktem jest, że Gikiewicz wiosną nie miał już tak spektakularnych występów, a Augsburg wolał postawić na 25-letniego Finna Dahmena. Z perspektywy czasu, trudno oceniać, że 25-letni Niemiec to zmiana na lepsze. Na zmianie klubu gorzej wypada jednak Polak. Gikiewicz wybrał bowiem ofertę z ligi tureckiej. Sam zainteresowany w rozmowie z Jakubem Sewerynem ze sport.pl, przyznał, że Ankaragucu było konkretne, a ofert z innych klubów brakowało. Golkiper postanowił podjąć wyzwanie i wygląda na to, że… kompletnie go nie przemyślał. We wspomnianym wywiadzie przyznaje bowiem, że nie wiedział, iż w lidze tureckiej obowiązuje limit obcokrajowców. Tymczasem trener Emre Belözoğlu stawia na niejakiego Bahadıra Güngördüa. Podobno nie ze względu na zaufanie do jego osoby, a tylko dlatego, że jest Turkiem, a trzeba jakoś wypełnić limit.

Czy tylko nas dziwi kuriozum sytuacji? Gikiewicz trafił do średniaka ligi tureckiej, ale nie zorientował się, że może tam być odstawiany na boczny tor, bo nie jest potomkiem sułtanów? Aż ciężko w to uwierzyć. Niewiele ponad rok od nagród dla piłkarza kolejki w Bundeslidze, do roli rezerwowego w średniaku ligi tureckiej. Paradoks polega na tym, że Gikiewicz nie zanotował przez ten czasu wielu fatalnych spotkań. Jego największą wadą prawdopodobnie jest jego wiek. To stereotypowe, jednak kluby preferują młodszych bramkarzy, w których warto inwestować, bo rozwiążą problem z obsadą bramki na długie lata. 35-letni Polak był jedynie rozwiązaniem doraźnym. Inna kwestia, że Rafał wybrał źle. Jasne, łatwo oceniać, znając skutki jego decyzji. Prawdopodobnie uznał, że skoro z Ankaragucu starają się o jego pozyskanie, to nie dlatego, by po 4 rozegranych spotkaniach, na 4 kolejne odesłać go na ławkę rezerwowych.

Jeszcze tylko pół roku

Latem 2024 roku, Rafał Gikiewicz będzie zapewne wolnym graczem — chyba że jakimś cudem dojdzie do przedłużenia umowy z tureckim klubem. Powrót do Polski czy jeszcze jedna próba rzucenia sobie wyzwania? Polak swoje 5 minut w poważnym futbolu zanotował zdecydowanie zbyt późno. Po udanych występach nie tylko nie dostał oferty z mocniejszych klubów, ale wręcz bez żalu podziękowano mu za współpracę. Swoje zrobił — do widzenia. Szkoda, bowiem marzenie debiutu w kadrze narodowej na zawsze pozostanie niespełnione, a udane występy w Niemczech mogą zostać szybko zapomniane. To przykre, bowiem bez krzty ironii — Rafał Gikiewicz jeszcze niedawno zachwycał kapitalną formą w Augsburgu, ale w krótkim czasie polska piłka po prostu o nim zapomniała.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,604FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ