Ogromne szczęście Atletico! Gol na wagę zwycięstwa w doliczonym czasie gry

25. kolejkę LaLiga kończyło spotkanie Girony z Atletico Madryt na Estadio Municipal de Montilivi. Piłkarze Cholo Simeone przyjeżdżali do Katalonii napędzeni ostatnim wysokim zwycięstwem nad Sevillą. Dodatkowo mieli szansę na zwiększenie przewagi nad pozostałymi drużynami walczącymi o miejsca gwarantujące grę w Lidze Mistrzów w kolejnym sezonie. Bowiem tak Real Sociedad, jak i Real Betis, tylko zremisowały swoje spotkania.

REKLAMA

Pierwsza połowa bez bramek, ale nie bez emocji

Girona od samego początku chciała udowodnić, że łatka ofensywnie nastawionego zespołu nie jest żadną pomyłką. Pierwsze 20 minut gry należało do gospodarzy, którzy starali się zaskoczyć zachowawczo grające Atleti. Biało-czerwoni często przebywali pod polem karnym rywali, ale rzadko udawało im się oddać strzał. Brakowało z ich strony dokładności, ale także czystej piłkarskiej jakości, bo zdarzały się techniczne błędy. Atleti potrzebowało chwili na odpowiednie wejście w mecz. Kiedy jednak już to zrobiło, to szybko potwierdziło status faworyta. Kolejny dobry mecz rozgrywał Antoine Griezmann, aktywny był też Memphis Depay i Yannick Carrasco. Ze strony Holendra brakowało jednak dobrego wykończenia, a u Belga precyzji. Atleti po 20 minucie przejęło kontrolę nad meczem, nie miało też problemów z tworzeniem sobie okazji. Szwankowało jedynie wykończenie.

Odważna gra Girony nie została wynagrodzona

W drugiej połowie Girony wróciła do tego, co prezentowała w pierwszych 20 minutach. Gospodarze grali odważnie i zmuszali obrońców Atleti do dużego wysiłku. Nie wiele też brakowało, a zdobyliby bramkę z połowy boiska. Na niespodziewane uderzenie zdecydował się David Lopez, ale Jan Oblak w porę się zorientował i uchronił drużynę przed stratą gola. Zawodnikom Girony udało się złapać dobry rytm gry i ani myśleli odpuszczać. Szukali zwycięstwa, mimo że remis z Atletico byłby dla nich dobrym wynikiem. Jest to tym bardziej zaskakujące, bowiem Girona ma w tym sezonie problemy z utrzymywaniem czystego konta. Dość powiedzieć, że na 24 kolejki udało im się to jedynie raz. Tak odważne podejście zasługuje na uznanie, chociaż jak się okazało, może przynieść skutki odwrotne do oczekiwanych.

Przez większość czasu drugiej połowy trudno było powiedzieć cokolwiek dobrego o drużynie Atletico. Goście częściej musieli się bronić, aniżeli sami mogli kreować akcje w ofensywie. Zgasł przede wszystkim Antoine Griezmann, co odbiło się na całej drużynie. To Girona grała przyjemniej dla oka i wydawało się, że jeżeli ktoś ma zdobyć bramkę na wagę zwycięstwa, to właśnie gospodarze. Już w doliczonym czasie gry Atletico wykonywało rzut rożny, co wydawało się jedną z ostatnich szans na zdobycie gola. Jak się okazało, był to decydujący moment. Do bramki po zamieszaniu w polu karnym trafił Alvaro Morata, ale cała sytuacja trafiła pod analizę VAR. Ostatecznie sędziowie nie dostrzegli spalonego, ale wydaje się też, że nie zauważyli faulu na zawodniku Girony. Gol został uznany, co spokojnie można uznać za jedną z kontrowersji tego meczu, która będzie analizowana jeszcze długo po ostatnim gwizdku. Atletico może mówić o dużym szczęściu. Rzutem na taśmę wyrwali Gironie zwycięstwo i z większym spokojem mogą podchodzić do kolejnych spotkań.

Girona – Atletico Madryt 0:1 (Morata 90+4′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,600FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ