Na ratunek Harry Kane. Bayern przeżywał męki, ale Anglik zrobił swoje

Bayern Monachium na przestrzeni minionego tygodnia pokazał dwie twarze. Bezradnego giganta, którego z Pucharu Niemiec zdołał wyeliminować trzecioligowiec i bezwzględnej maszyny, która zdeklasowała Borussię Dortmund. Przed meczem z Galatasarayem trudno było przewidywać jak zaprezentują się podopieczni Thomasa Tuchela. Wyjście z grupy w Lidze Mistrzów jest praktycznie pewne, ale przecież na swoim terenie nie mogli odpuścić. Przynajmniej w teorii…

Nudy, nudy, nudy…

Wyjątkowo, opis spotkania rozpoczniemy nie od początku, a 70. minuty rywalizacji. Wtedy właśnie kibice zgromadzeni na Allianz Arenie „nagrodzili” piłkarzy serią gwizdów. Gwizdów, które w kolejnych minutach stawały się coraz intensywniejsze. Do tego momentu, obserwowaliśmy… 3 celne strzały. Bayern Monachium nie grzeszył aktywnością, ich rywale — mimo dużej „agresywności” nie byli w stanie pokusić się o kreowanie wielu groźnych sytuacji. Tym sposobem, niemiecko-turecki pojedynek okazał się nudną potyczką zespołu, który nie ma większego ciśnienia na strzelenie gola, z drużyną, która ma ciśnienie, ale gola strzelić nie umie. Takie podejście Bayernu po raz kolejny mogło się skończyć źle, gdyby arbiter w drugiej połowie nie dostrzegł spalonego przy trafieniu Barisa Yilmaza.

Emocji było jak na lekarstwo, ale w 80. minucie różnicę zrobili Joshua Kimmich, Harry Kane oraz arbiter Antonio Nobre. Ten pierwszy dośrodkował z rzutu wolnego na głowę Anglika, jednak sędzia dłuższą chwilę nie mógł zdecydować, czy zaliczyć trafienie. Najpierw sprawdzał, czy w akcji nie było spalonego, po chwili — czy nie doszło do faulu. Kane musiał wytrzymać w niecierpliwości, ale w końcu mógł świętować swoje 3 trafienie w obecnym sezonie Champions League.

źródło: Polsat Sport w serwisie X

Turcy stracili jakiekolwiek nadzieje na możliwe urwanie punktów, co skutkowało golem na 2:0. Szybka kontra po błędach defensywy Galaty trafiła pod nogi Anglika, który jeszcze bardziej podkręcił swój dorobek bramkowy. Nadzieję Turkom przywrócił… Thomas Muller. Doświadczony piłkarz Bayernu na moment stracił zdrowy rozsądek i bezmyślnym podaniem wystawił futbolówkę rywalom. Cedric Bakambu mógł jedynie podziękować, strzelając gola honorowego. Na więcej nie starczyło czasu.

Mecz do zapomnienia

Galatasaray w pierwszym meczu — na swoim terenie potrafił postawić na element szaleństwa. Dziś tego ewidentnie brakowało. Bayern cieszyć może jedynie wynik (tym bardziej że kontuzji doznał Jamal Musiala). Bawarczycy mają w tym momencie 8 punktów przewagi nad rywalami i z ogromnym spokojem meldują się w fazie pucharowej. Wiemy zresztą, że grupowi konkurenci nie mają nawet matematycznych szans, by zabrać Bayernowi zwycięstwo a tabeli grupowej.

Bayern — Galatasaray 2:1 (Kane 80′, 86′ – Bakambu 90+3′)

REKLAMA
Marcin Pietkiewicz
Marcin Pietkiewiczhttp://mymistrzowie.pl/
Płakałem za Ayrtonem Senną, krzyczałem gdy Ebi Smolarek wkręcał Portugalczyków w ziemię i otwierałem oczy ze zdumienia widząc Chrisa Weidmana nokautującego Andersona Silvę. Futbol kocham, chociaż nie raz miałem go dosyć. Zarywam noce oglądając gale MMA, ale nigdy nie żałuję.
PODOBNE
REKLAMA
106,719FaniLubię
10,434ObserwującyObserwuj
596ObserwującyObserwuj

MOŻE ZACIEKAWI CIĘ