To musiało się tak skończyć. Leonardo Bonucci w ostatnich dniach pożegnał się z kolegami z Unionu Berlin. Jego angaż w niemieckim klubie był absolutnie nieudany. Dziennikarze początkowo próbowali maskować problemy włoskiego defensora. Szybko okazało się jednak, że nie tylko nie poprawił gry obronnej Unionu, a wręcz jest jednym z najsłabszych graczy w zespole Ursa Fischera. Nenad Bjelica najwyraźniej nie wiązał z 36-latkiem żadnych planów. Bonucci próbował robić dobrą minę do złej gry. Łączono go z Romą, sam zapowiadał wielki powrót do Serie A i przekonywał, że swego czasu był obiektem westchnień Manchesteru City. Podchody skończyły się… przenosinami do Fenerbahce.
Po co Fenerbahce ktoś taki jak Bonucci?
Fabrizio Romano przekazał dzisiaj słynne „HERE WE GO”, sygnalizując, że Bonucci jest już dogadany z tureckim klubem. Nie chcemy robić z Włocha piłkarskiego amatora, ale jeśli nie poprawi znacząco formy z Unionu – jego półroczna umowa z Fenerbahce… skończy się po pół roku.
121 występów w reprezentacji Włoch to kapitalny dorobek i nie można odmówić Leonardo jego niebagatelnego dorobku. Na murawie liczy się jednak „tu i teraz”. Z drugiej strony, Edin Dzeko czy Dusan Tadic póki co udanie radzą sobie na swojej piłkarskiej emeryturze w Turcji. Bonucci trafi w miejsce, w którym będzie miał okazję udowodnić, że wciąż ma sporo do zaoferowania. To, że przy okazji dostanie solidną pensję nie jest także bez znaczenia… Klub Sebastiana Szymańskiego buduje ciekawą mieszankę piłkarskich weteranów i piłkarzy takich jak Polak, dopiero aspirujących do wielkich sukcesów. Bonucci jest ciekawym wzmocnieniem defensywy – pod warunkiem, że nadal „chce mu się chcieć”.