Lechia Gdańsk dała lekcję futbolu. 4:0 najniższym rozmiarem kary

Zagłębie Sosnowiec wygrało w obecnym sezonie ledwie dwa spotkania. Jednym z nich było nieoczekiwanie zwycięstwo w 7. kolejce Fortuna 1 Ligi, gdy podopieczni Artura Derbina rozbili Lechię Gdańsk 5:2. Od tamtej pory zmieniło się jednak wiele. Gdańszczanie są obecnie liderem rozgrywek i pewnie zmierzają po awans. Zagłębie Sosnowiec, prowadzone przez Aleksandara Khatskevicha to w tym momencie czerwona latarnia ligi, którą tylko cud uratuje przed degradacją. Każdy inny wynik niż pewne zwycięstwo Lechii w piątkowym pojedynku byłby gigantyczną sensacją.

REKLAMA

Spokój Lechii, beznadziejność Zagłębia

Zawodnicy Szymona Grabowskiego byli lepsi w każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła. Lechia mogła prowadzić już po pierwszej minucie, jednak nikt nie zamknął dogrania Miłosza Kałahura. Gospodarze systematycznie testowali ukraińskiego bramkarza Zagłębia Sosnowiec Oleksyia Shevchenko, który uległ dopiero w 27. minucie. Wtedy właśnie Oleksii Dovhii zagrał futbolówkę ręką w polu karnym, a jedenastkę wykorzystał Tomasz Neugebauer. Jeśli goście mieli jakiekolwiek nadzieje na podjęcie walki o wyrównanie, skończyły się one w 51. minucie, gdy Camilo Mena balansem ciała zwiódł defensora rywali i strzelił gola na 2:0. Gdańszczanie nie musieli podkręcać tempa, a jednak i tak osiągali znaczącą przewagę. Z tak słabym rywalem jak Zagłębie sztuką byłoby nie wygrać. To była różnica klas, co wynikało w równej mierze z dobrej dyspozycji Lechii i katastrofalnej jej przeciwnika.

źródło: Fortuna 1 Liga w serwisie X

Zagłębie Sosnowiec po drugiej straconej bramce było psychicznie rozbite, co najlepiej oddaje samobójcze trafienie Williama Remy’ego. Były defensor Legii Warszawa efektownym uderzeniem głową wpakował futbolówkę do własnej siatki. 32-letni Francuz chwilę później opuścił zresztą murawę. Goście w pierwszej połowie wyglądali słabo, a po zmianie stron… jeszcze gorzej. Gdyby można było rzucić ręcznik na murawę i poddać mecz, zawodnicy Sosnowca pewnie byliby zainteresowani. Napiszmy wprost, gdyby tylko piłkarzom z Gdańska chciało się iść po więcej goli, mielibyśmy dzisiaj wynik dwukrotnie większy. Lechia nie miała jednak ciśnienia, by za wszelką cenę ośmieszać rywala, i musiała zadowolić się już tylko bramką Łukasza Zjawińskiego, który trafił do siatki w doliczonym czasie gry. Sosnowiec potwierdził, że nie pasuje do pierwszoligowego towarzystwa, Lechia była lepsza pod każdym względem i zanotowała wysokie zwycięstwo.

Lechia Gdańsk — Zagłębie Sosnowiec 4:0 (Neugebauer 27′, Mena 50′, Remy sam. 59′, Zjawiński 90+4′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,601FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ