Kompromitacja Atletico! Ekipa Simeone przegrywa ze spadającym z ligi Elche

Mecz z Elche miał być dla Atletico bardzo łatwym i przyjemnym zwycięstwem. W końcu Los Franjiverdes przed dzisiejszym starciem miało na swoim koncie tylko 3 ligowe zwycięstwa. Nie mają też już żadnych, nawet matematycznych, szans na utrzymanie. Atletico natomiast nadal ma o co grać. Los Colchoneros walczą z Realem Madryt o wicemistrzostwo i przed tą kolejką to oni znajdowali się na prowadzeniu w tym wyścigu.

REKLAMA

Bezzębne Atletico

Trudno o w teorii prostsze spotkanie na tym etapie sezonu. Elche nie gra już o nic, bo nawet zachowanie twarzy po takim sezonie jest trudne. Atletico za to nie powinno mieć problemu ze zmotywowaniem się. Po wielu głosach krytyki na początku sezonu, po Mistrzostwach Świata wyszli na prostą, i obecnie są w walce o wicemistrzostwo. W ostatnich tygodniach nie tylko dogonili Real Madryt, a nawet wyprzedzili swoich rywali w ligowej tabeli. Spotkanie z Elche miało być więc formalnością. Problem jednak w tym, że piłkarze Atletico wyglądali tak, jakby zlekceważyli rywali.

Do pewnego stopnia mógłby to być typowy mecz dla Atletico. Dość wyrównane starcie, z którego ekipa Diego Simeone wychodzi zwycięsko po strzeleniu jednej bramki. Można wtedy przymknąć oko na sam obraz meczu. Co innego kiedy rywalem jest drużyna, która spada z ligi. Elche grało z Atletico jak równy z równym, a nawet więcej – potrafiło w tym meczu przeważać. Gospodarze nie mieli nic do stracenia i było widać, że mają chęci na sprawienie niespodzianki. Pomógł im w tym rezerwowy bramkarz Atletico – Ivo Grbić. Chorwat popełnił fatalny błąd w końcówce pierwszej połowy. Elche wrzucało piłkę z autu prosto w pole karne, a golkiper gości w taki sposób próbował piąstkować, że skierował futbolówkę prosto pod nogi zawodnika Los Franjiverdes. Temu wystarczyło już tylko skierować piłkę do bramki.

Atletico chciało, ale nie mogło

W drugiej połowie Atletico otrząsnęło się i wróciło do swojej gry. Było jednak widać, że mają z tyłu głowy, że muszą gonić wynik. Momentami podejmowali złe, zbyt pochopne decyzje. Szwankowało też wykończenie. Do tego dosyć dobry mecz rozgrywał po drugiej stronie Edgar Badia. Nie dość, że Elche broniło wyniku całą jedenastką na własnej połowie, to jeszcze mieli będącego w dobrej dyspozycji bramkarza między słupkami. Atletico czuło uciekający czas, ale nie miało pomysłu, co może zrobić więcej, aby wreszcie trafić do siatki. Piłkarze Simeone robili, co mogli, ale nic im nie wychodziło tak, jakby tego chcieli. Elche taka gra pasowała. Przy tym potrafili postraszyć jeszcze Atletico z kontrataków. Diego Simeone z pewnością nie tak wyobrażał sobie niedzielne popołudnie. Zamiast powrotu na miejsce wicelidera jest wstyd po kompromitującej porażce.

Elche – Atletico 1:0 (Fidel 41′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ