HSV przebija granice absurdu. Deklasacja w barażu o Bundesligę

HSV od wielu lat konsekwentnie pracuje na tytuł „klubu — memu”. Sezon w sezon walczą o awans do Bundesligi — często są o włos od odniesienia sukcesu. Niestety, niczym w czarnej komedii zawsze na ostatniej prostej dzieje się coś nieoczekiwanie złego, co zabiera Hamburgerowi nadzieje na awans. Ostatnia kolejka 2. Bundesligi, gdy kibice HSV świętowali sukces na murawie, a po chwili dowiedzieli się, że Hamburg zostaje zepchnięty do baraży, już stał się hitem mediów społecznościowych. HSV miało jednak drugą szansę. Wystarczyło udowodnić swoją wyższość w barażach z VfB Stuttgart.

REKLAMA
źródło: twitter/viaplaysportpl

Odkąd trenerem Stuttgartu został Sebastian Hoeneß, drużyna radzi sobie całkiem dobrze

W 8 ligowych spotkaniach przegrali tylko raz — z Herthą Berlin. Remisy z Borussią Dortmund oraz Bayerem Leverkusen, a także wygrane nad M’gladbach i Mainz były jasnym sygnałem. Piłkarze Hoeneßa są zdecydowanie zbyt dobrzy na spadek z ligi. Jeśli ktoś miał wątpliwości, po 44 sekundach dzisiejszego meczu barażowego dostał jasną odpowiedź. Stuttgart od początku ruszył do ofensywy, wywalczył rzut rożny, a następnie Konstantinos Mavropanos zamienił na gola dośrodkowanie Borny Sosy. Hamburger zaliczył nokdaun, zanim część kibiców rozsiadła się na swoich miejscach. Nie był to jednak zimny prysznic, który pobudził do większego wysiłku. Stuttgart dalej nacierał, a po 30 minutach powinno być już 3:0. Serhou Guirassy najpierw zmarnował jednak „setkę”, następnie fatalnie egzekwował rzut karny. To była różnica klas, jednak gospodarze nie potrafili „zabić” meczu, aplikując drugiego gola.

Czy HSV wyciągnęło wnioski z pierwszej połowy?

Nie bardzo. W 50. minucie Chris Führich zabawił się w okolicach środka boiska, zakręcił dwoma rywalami i popisał się efektownym podaniem do Enzo Millota, który z kolei obsłużył Josha Vagnomana. Takie gole widuje się w grach komputerowych, albo… w meczach, gdy jedna z drużyn bawi się z drugą. Hamburg był tak fatalny, że nawet poczciwy Guirassy zdołał strzelić swoją bramkę, oczywiście po stałym fragmencie gry.

Trener Tim Walter mógł załamywać ręce, widząc, co najlepszego ostawiają jego podopieczni. Chcąc ratować zespół przed jeszcze wyższym pogromem, postanowił zdjąć z murawy Ludovita Reisa, który grał z żółtą kartką. W 60. minucie opuścił murawę, a zastąpił go Anssi Suhonen. Dobrze spodziewacie się – 9 minut później Fin został wyrzucony z murawy za uderzenie rywala.

To oczywiste, że Stuttgart grał lepiej. Mogliśmy się tego spodziewać. Smutne jednak, że obie drużyny dzieliło aż tak wiele. HSV było jedynie tłem. Jasne — zostaje im rewanż, ale Hamburg potrzebowałby cudu, żeby nie napisać — mają teraz 4 dni, by nauczyć się grać w piłkę na trzy klasy wyższym poziomie, niż to, co zaprezentowali dzisiaj. 3:0, to bowiem najniższy wymiar kary.

VfB Stuttgart – Hamburger SV 3:0 (Mavropanos 1′, Vagnoman 51′, Guirassy 54′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,600FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ