Senegalski napastnik Mame Diouf to zawodnik „z przeszłością”. Swego czasu zadebiutował nawet w pierwszym zespole Manchesteru United, ale sławę zdobył golami strzelanymi dla Hannoveru 96. Jeszcze w sezonie 2014/15 reprezentował barwy Stoke, dla którego zdobył wówczas 11 bramek – co dało mu 16. miejsce w klasyfikacji najlepszych snajperów ligi angielskiej. Dziś Diouf występuje w lidze tureckiej, gdzie seryjnie inkasuje trafienia dla Hataysporu, a wczoraj… został niecodziennym bohaterem meczu Pucharu Turcji.
Hatayspor wydawał się sporym faworytem rywalizacji z Eyupspor
Mówimy w końcu o pojedynku zespołu z Superligi i 1. Ligi. Dość nieoczekiwanie to zespół z zaplecza tureckiej ekstraklasy wyszedł na prowadzenie, utrzymując je przez dokładnie 55 minut gry. W końcu, trener Omer Erdogan uznał, że warto wprowadzić lidera ataku i Mame Diouf wszedł z ławki by dać impuls do odrabiana strat. Po chwili udało się wyrównać, ale w doliczonym czasie gry, golkiper Abdullah Yigiter został wyrzucony z murawy. Drużyna nie miała już możliwości zmian, więc Senegalczyk zdecydował się stanąć w bramce. Doszło do dogrywki, a w niej obie ekipy dostały szansę dodatkowej roszady w składzie. Na murawie pojawił się rezerwowy golkiper, który… również wyleciał z boiska. Jeden z najlepszych strzelców w lidze, z niedowierzaniem ponownie założył rękawice bramkarskie, czując, że los chce spłatać mu niezłego psikusa.
Mame Diouf nie miał innej opcji i został bramkarzem w serii rzutów karnych
Jako pierwszy skutecznie egzekwował jedenastkę, a następnie bronił uderzenia rywali. Postanowił sobie, że będzie rzucał się w jedną stronę, a może akurat uda się zaskoczyć któregoś z wykonawców. Dwóch przeciwników nie zdołało wpakować piłki do bramki i to Hatayspor awansował dalej. Mame Diouf cieszył się, jakby właśnie wygrał Ligę Mistrzów, a po meczu przyznał, że to jeden z najdziwniejszych występów w jego karierze.