Dembele – czyli najgorzej wydane 145 milionów euro w historii futbolu

Kurz po wczorajszym rewanżowym spotkaniu Barcelony zdążył już nieco opaść. Pomimo ciężkiej sytuacji na samym początku spotkania, Barcelona wcale nie musiała przekreślać swoich szans. Pierwsze 45 minut pokazały, że kwestia awansu cały czas była otwarta, a przy dobrej skuteczności goście mogliby dokonać kolejnej „Remontady”. Plany pokrzyżowały dwie osoby – fenomenalny Navas, oraz beznadziejnie nieskuteczny Ousmane Dembele. Jak z perspektywy czasu powinien być oceniany transfer skrzydłowego, na którego blisko 4 lata temu wydano aż 145 milionów ruro (105 od razu plus 40 w formie dodatków)?

Wczorajsze spotkanie nie było pierwszym, w którym francuski skrzydłowy zawiódł

Problemem Osmana jest przede wszystkim skuteczność oraz bardzo nierówna gra. Potrafi zachwycić w spotkaniu z Sevillą, żeby potem zawalić w kluczowym pojedynku z PSG. Nie potrafi finalizować sytuacji, wielokrotnie marnując znakomite podania od swoich kolegów z drużyny. Mecze przegrywa, remisuje czy wygrywa 11 zawodników, ale wczoraj to Ousmane mógł w pojedynkę wprowadzić Barcelonę do ćwierćfinału. Przypominam tylko, że zawody mimo dogodnych okazji zakończył bez żadnego trafienia. To musi boleć. Zresztą, pół biedy jakby chociaż grał we wszystkich spotkaniach…

Fascynujący na swój sposób jest jednak sam strzał piłkarza. Gość kosztował klub naprawdę masę pieniędzy, a wciąż nie potrafi podkręcić piłki przy uderzeniu. Daje wielu wiatru na skrzydle, posiada nienaganną technikę, ale brak mu wykończenia i chłodnej głowy w kluczowych sytuacjach. Wczorajszy mecz po raz kolejny udowodnił to całemu światu. W 2/3 momentach wystarczyło po prostu przymierzyć i z zimną krwią wpakować piłkę obok bramkarza, zamiast strzelać na siłę w środek bramki i liczyć na szczęście. Odnoszę wrażenie, że największym wygranym na transferze Dembele okazała się… Borrusia Dortmund, która zyskała potężną kasę, a w klubie już nikt nie pamięta o kapryśnym skrzydłowym.

81. Tyle meczów od czasu transferu do Barcelony opuścił Dembele

W tym samym czasie rozegrał w barwach Blaugrany całe 107 spotkań. Oczywiście, kontuzje nie są jego winą, sam piłkarz mało może poradzić na fatum, które zdaje się śledzić go na każdym kroku. Nie zmienia to jednak faktu, że średnio w co drugim meczu trenerzy „Dumy Katalonii” nie mogli korzystać z usług zawodnika, który typowany był na następcę Neymara. Tak naprawdę, przejął po nim głównie upodobanie do wizyt w gabinetach lekarskich.

Co dalej z Ousmane’m?

Przyszłość zawodnika rozwiąże się prawdopodobnie w ciągu najbliższych tygodni. Jego kontrakt powoli zmierza ku końcowi, a Barcelona nie zamierza puścić za darmo kogoś, na kogo wydała tak horrendalną sumę pieniędzy. Piłkarz albo przedłuży kontrakt z klubem, albo odejdzie tego lata. Kierunek? Niemcy, Anglia? Gdzie by nie wylądował, kibice hiszpańskiej ekipy będą czuć spory zawód. Do klubu ściągano wydawało się – znakomitego grajka z papierami na grę na najwyższym światowym poziomie, który okazał się średnim grajkiem mającym co najwyżej przebłyski potencjału. Szkoda, że kariera Dembele zmierza w takim kierunku, bo miał wszelkie predyspozycje, żeby zostać jedną z czołowych postaci Barcelony. Koniec końców jest tylko jednym z wielu.

Prosto o Futbolu