Daniele de Rossi – taki był jeszcze jako piłkarz

Nowym trenerem AS Romy został Daniele de Rossi, przynajmniej do końca obecnego sezonu. Jest to rzymianin z krwi i kości, legenda klubu, która przeżywała jego każdy mecz, jak gdyby zależało od niego ludzkie życie. Czas przybliżyć wam trochę sylwetkę tego legendarnego włoskiego pomocnika. W tym celu zagłębiłem się do różnych historii oraz ciekawostek, które są związane z jego piłkarską karierą.

REKLAMA

Mistrz Świata

Ci, którzy pamiętają de Rossiego, gdy jeszcze biegał po boisku jako piłkarz zgodnie o nim powiedzą – walczak, boiskowy zakapior. I tutaj niestety jego charakter dał się za bardzo poznać. Niestety, ale w 28. minucie Daniele wyleciał z boiska. Było to podczas ostatniego spotkania grupy na Mistrzostwach Świata w 2006 roku. Mocno zaatakował łokciem Briana McBride’a i co ciekawe upierał się, że do faulu nie doszło. Później w prywatnej rozmowie z Francesco Tottim mówił, że pamięta tą sytuację jak przez mgłę. Niestety ta czerwona kartka oznaczała jedno – koniec dla niego mundialu. No chyba, że Włosi awansowaliby do samego finału tych rozgrywek, w których mógłby wystąpić. Ale on tego nie zakładał przez co się załamał…

Mistrzostwa Świata jednak były nie tyle co udane dla Włochów, co wręcz wspaniałe. Mimo takich problemów jak chociażby późniejsza kontuzja Nesty, to je wygrali. W finale zaś w 61. minucie de Rossi zameldował się na boisku. Na koniec meczu, gdy doszło do rzutów karnych, podszedł do nich jako trzeci. Pewnie go wykorzystał jak każdy z jego rodaków. Z drużyny przeciwnej David Trezeguet jednak wcześniej zmarnował jedenastkę. To oznaczało, że po ostatnim piątym, którego wykonał Fabio Grosso, Włosi zostali najlepszą reprezentacją na świecie. Jest to najbardziej prestiżowe trofeum opisywanego przeze mnie pomocnika, który mimo wszystko miał w nim spory udział. Przede wszystkim po pamiętnej czerwonej kartce był całkowicie załamany, ale z czasem zaczął wspierać drużynę. A to przyniosło najbardziej wartościowe zwycięstwo w jego życiu.

Największa bolączka kariery de Rossiego

Niestety, jest jedna rzecz przez którą wielu zapomniało o De Rossim piłkarzu. Sprawa przyćmiewająca jego rzymską aureolę. Trofea. No bo wiadomo, piłkarzy ofensywnych jest dużo łatwiej nam zapamiętać. Przepiękne bramki takie jak przewrotka Ronaldo z Juventusem czy takie sytuacje, gdy napastnik strzela 5 bramek w 9 minut jak Robert Lewandowski. O ile w Rzymie pamięć o nim będzie wieczna, nawet jeśli nie poradzi sobie w roli szkoleniowca, tak nie dorówna jego byłemu koledze z zespołu. A ludzie niezwiązani bliżej z klubem mogli o nim zapomnieć.

Scudetto ostatni raz w Rzymie świętowano w sezonie 2000/2001. Jego twarzą był Francesco Totti i to w jego blasku dorastał Daniele. Dopiero 30 października 2001 r. miał okazję zadebiutować w barwach ukochanego klubu, przez co nie miał w swoim CV mistrzostwa kraju. I niestety, podczas wielu lat gry nie uzyskał go. Także jego jedyne trofea z rzymskim klubem, czyli dwa razy Puchar Włoch oraz raz Superpuchar, wznosił nie jako kapitan. Był wtedy pilnym uczniem swojego doświadczonego kolegi z zespołu. Grał już w pierwszym zespole, ale jeszcze długo nie mógł siebie nazywać twarzą Rzymu. Dopiero, gdy Totti skończył karierę w 2017 roku, mógł się nazwać pełnoprawnym kapitanem. W pamięci jednak zostanie awans do półfinału Ligi Mistrzów w 2018 roku. Zwłaszcza, że po drodze eliminowali Barcelonę.

Droga po scudetto i historyczny moment w derbach Rzymu

Sezon 2009/2010 był naprawdę niesamowity. Po pożegnaniu wcześniej Spallettiego, który miał z piłkarzami świetne relacje, zarząd prosił piłkarzy o wytypowanie ich nowego wymarzonego trenera. Zawodnicy jednomyślnie głosowali na Manciniego, który był mistrzem Włoch wraz z Interem. Kolejnego dnia jednak dowiedzieli się, że ich szkoleniowcem zostaje… Claudio Ranieri. Bruno Conti, dyrektor klubu, ochrzanił ich, że nie czytają gazet i nie znają kiepskiej sytuacji finansowej klubu. A, że Claudio nie miał wielkich oczekiwań wobec zarządu, to się na niego zdecydowali. Conti poprosił więc piłkarzy o wsparcie w mediach Ranieriego.

Trzeba przyznać, że była to naprawdę niesamowita sytuacja. Już w pierwszym sezonie Rzymianie po raz ponowny rozpoczęli marsz po Scudetto. 18 kwietnia 2010 roku rozgrywali jedno z najważniejszych spotkań. Jako lider ligi rozgrywali derby z Lazio. 31 punktów różnicy między oboma ekipami. Ci drudzy byli tylko trochę ponad strefą spadkową. Niestety podczas meczu nie dało się dostrzec tej różnicy. Już w połowie Ranieri postanowił podjąć bardzo ryzykowną zmianę. Spuścił z boiska dwóch Rzymian, Tottiego i de Rossiego. Zapadła wtedy niewiarygodna cisza w szatni. Z początku zdawało się, że ryzyko się nie opłaci. Rywale dostali rzut karny, po którym mogliby zamykać mecz z wynikiem 2:0. Julio Sergio, bramkarz Romy, broni jednak strzał, a po chwili role się wyrównują. Rzut karny bezbłędnie wykonuje Vucinić. Jest 1:1, zostało niewiele do końca. Vucinić jednak się nie zatrzymał na jednym trafieniu. Wykonał pięknie rzut wolny, a jeszcze niedawno zszokowani i rozczarowani Rzymianie rzucają się do wyściskania Ranieriego.

Szkoleniowiec wyjaśnił, że spuścił Rzymian ponieważ do meczu podeszli zbyt emocjonalnie. Jak lokalni kibice, a nie piłkarze. Ryzyko się w tym przypadku opłaciło. Jednak niestety, późniejsza przegrana z Sampdorią przesądziła o losach mistrzostwa. Inter wygrał je z zaledwie dwoma punktami przewagi. Jest to jeden z boleśniejszych momentów kariery piłkarskiej trenera Romy.

Epizod w Argentynie

Nie mógłbym zakończyć kariery, nie zagrawszy w Boca.

– powiedział włoskim mediom podpisując kontrakt z argentyńskim klubem. Co ciekawe jest to drużyna, której… był on kibicem!

Trafił tutaj po wygaśnięciu kontraktu z Romą, w której był skłócony z właścicielami. Debiut w Argentynie miał wyśmienity. Już w 27. min spotkania 1/16 finału pucharu Argentyny przeciwko Almagro strzelił bramkę dla nowej drużyny. Niestety, Boca ostatecznie odpadła z tamtych rozgrywek. De Rossi miał również później spore problemy zdrowotne i po zaledwie kilku miesiącach na dobre zakończył karierę sportową. Dostał jednak trofeum za wygraną w lidze i przeżył bardzo ciekawą przygodę na koniec kariery. W końcu ilu Włochów miało okazję zagrać w Ameryce Południowej? Ba, ilu Europejczyków tam grało? Poza były piłkarzem Atletico Madryt, Jaunfranem, nie jestem w stanie sobie przypomnieć żadnego innego gracza.  

Tak więc Daniele de Rossi okazuje się bardzo barwną postacią. I pewnie jest to jeden z powodów jego zatrudnienia. Po charyzmatycznym Jose Mourinho piłkarze mogą potrzebować nowego lidera. Kogoś kto dalej będzie chciał im przewodzić, ale odmieni ich styl gry. Wprowadzi nowe, twarde zasady. A tego z całą pewnością możemy się spodziewać po tak dużej postaci jaką jest de Rossi.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,603FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ