Czy Adam Nawałka może czuć się oszukany?

Trwało jeszcze Euro 2016, gdy w mediach pojawiła się zaskakująca plotka. Oto Adam Nawałka – selekcjoner, który jako jedyny poprowadził biało-czerwonych do fazy pucharowej Mistrzostw Europy, łączony był z pracą w Serie A. Udany turniej sprawił, że Nawałka wydawał się stać na wygranej pozycji. Takiej, w której nawet po opuszczeniu kadry nie będzie narzekać na brak ofert, a jego usługami zainteresują się solidne ekipy ze Starego Kontynentu. Mimo to, dziś mija 21 miesięcy odkąd pozostaje bez pracy. Ten stan nie zmieni się po konferencji prasowej Cezarego Kuleszy, na której zostanie przedstawiony nowy trener kadry narodowej. Sytuacja jest o tyle specyficzna, że od początku do niemalże samego końca, to Nawałka stawiany był w roli murowanego faworyta do posady po Paulo Sousie. Czy może się czuć oszukany? A może na własne życzenie zmarnował szansę po Euro, a dziś musi liczyć na łaskę innych?

REKLAMA

Na wstępie, zacznę od prostej zagadki

Ile spotkań o punkty przegrał Adam Nawałka od czasu Euro 2016? Pewnie trochę ich było, skoro pozycja trenera uległa tak drastycznemu pogorszeniu, prawda? No nie do końca. Mowa bowiem o ledwie 8 porażkach. Jasne, kadra została rozgromiona przez Danię, a na mundialu w Rosji pokonały ją Senegal i Kolumbia. Pewnie, Lech Poznań miał słabe wyniki w rozgrywkach ligowych. Jednocześnie jednak, mowa o ledwie 8 przegranych meczach. W żadnym wypadku nie chcę tutaj wybielać Pana Adama, bowiem styl na mistrzostwach świata, a także forma Kolejorza pod jego batutą nie należały do najlepszych. Z perspektywy czasu, Nawałka popełnił katastrofalny błąd podejmując się ratowania mającego problemy Lecha. Nie podołał misji, stosunkowo szybko zrezygnowano z jego usług, a wizerunek trenerskiego guru znacząco ucierpiał.

Po fiasku pracy w Poznaniu, Adam Nawałka zniknął z pierwszych stron gazet

Jeszcze w grudniu 2019 roku, przekonywano w mediach, że chętnie wróci na ławkę, ale tylko do jednej z topowych ekip. Nie chciał pracować w miejscu, gdzie ryzykowałby kolejnym niepowodzeniem. Sam przyznał w pewnym momencie, że miał na stole ofertę poprowadzenia kadry Cypru, którą odrzucił. W sieci pojawiały się doniesienia, że zgłosił swoją kandydaturę, gdyby Zbigniew Boniek chciał rozstać się z Jerzym Brzęczkiem – co zresztą sam zdementował. Powtarzano także, że nie szuka pracy ze względu na koronawirusa i bezpieczeństwo swoje oraz najbliższych.

Przełomem stało się odejście Paulo Sousy. „Polska opcja” z miejsca stała się pomysłem mediów, a Nawałka głównym kandydatem do objęcia schedy po Portugalczyku. Żeby było zabawniej, jako swojego faworyta wskazał go… Czesław Michniewicz.

źródło: twitter/sportowy_kanal

To, co działo się w ostatnich tygodniach przerasta niejedną z wenezuelskich telenowel

Media na przemian przedstawiały kolejnych „murowanych kandydatów” do pracy z kadrą, mieszając ich nazwiska z osobą Adama Nawałki. Jednego dnia słyszeliśmy, że Nawałka jest już praktycznie dogadany. Drugiego, że jednak wybrany zostanie Fabio Cannavaro, Marcel Koller czy Andrij Szewczenko. Czy Kulesza był przekonany do powrotu byłego selekcjonera? Z perspektywy czasu można mieć wątpliwości. W rozmowie z Tomaszem Włodarczykiem z portalu „meczyki.pl”, przyznał on, że pierwsza rozmowa między Panami miała miejsce dwa tygodnie temu i wówczas padł temat rocznej umowy. Kontakt wznowiono w zeszły czwartek, a prezes PZPN zaproponował krótszą współpracę, jedynie na baraże. Mimo to, strony były zainteresowane i mogło się wydawać, że temat jest już rozstrzygnięty.

Zgodnie ze słowami samego Nawałki, ostatecznie zarząd PZPN nie zgodził się na roczny kontrakt, przez co selekcjonerem ma zostać inny kandydat (na 99.99% Czesław Michniewicz). Pan Adam we wspomnianej rozmowie wielokrotnie powtarza, że nie czuje żalu do Cezarego Kuleszy. Mówi, że nie nastawiał się na powrót do reprezentacji, ale bądźmy realistami. Człowiek, który od dawna nie pracował w zawodzie, miał przed sobą olbrzymią szansę idealnego scenariusza powrotu. Oczywiście, póki nie ma podpisu pod umową, póty niczego pewnym być nie można. Z biznesowego punktu widzenia mieliśmy tylko i aż negocjacje. Być może bardzo zaawansowane, ale zarazem prezes PZPN miał prawo do rozmów z kilkoma kandydatami.

Nawałka nigdy nie był jego faworytem

Gdyby miał przekonanie do jego osoby, nie byłoby problemem dogadanie długości umowy. Wydaje się, że to była zawsze opcja rezerwowa, ktoś na wypadek fiaska negocjacji z innymi kandydatami. Gdy nie wypalił temat Andrija Szewczenki, Nawałka wydawał się być skazanym na powrót, ale Kulesza ostatecznie wybrał jeszcze innego kandydata. Czy były selekcjoner ma prawo czuć się oszukany? Nie, bowiem nikt mu niczego nie gwarantował. Czy może czuć niedosyt? Z pewnością! Być może nigdy nie dowiemy się jak blisko był powrotu do kadry i czy dzielił go jedynie zapis o długości kontraktu. Osobiście, po cichu mam nadzieję, że ostatnie tygodnie wyzwoliły w nim motywację do dalszej pracy w zawodzie.

Adam Nawałka ma 64 lata. Jest młodszy niż Marcelo Bielsa czy Jorge Jesus. Rozumiem, że nie chce rozmieniać się na drobne i pracować w miejscu, z którego po kilku gorszych spotkaniach zostanie przepędzony, ale przecież taki los trenera. Michniewicza kilka tygodni temu wyrzucano z Legii, dziś w glorii chwały stanie się trenerem najważniejszej drużyny w kraju. Może i Nawałka podejmie ryzyko i udowodni swoją wartość wracając na ławkę?

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,599FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ