Cztery gole, w tym dwa samobóje. Real gromi, Güler z debiutancką bramką

Real Madryt nie miał ostatnio najlepszego okresu. Po zwycięstwie nad Gironą przyszła seria spotkań, w których Królewscy miewali mniejsze lub większe problemy. Tylko na przestrzeni ostatniego tygodnia najpierw sekundy dzieliły ich od zwycięstwa nad Valencią, a następnie Lipsk był o centymetry od doprowadzenia do dogrywki w Lidze Mistrzów. Real ostatecznie może cieszyć się z awansu do ćwierćfinału, ale też ma świadomość, że potrzebna jest natychmiastowa poprawa. Pierwsza okazja do niej była w pojedynku z Celtą na Santiago Bernabeu.

REKLAMA

Real Madryt zdominował Celtę Vigo

Niemalże cała pierwsza połowa działa się pod dyktando zawodników Realu Madryt. Celta nastawiła się na defensywę i ustawiła się blisko własnego pola karnego. Nie specjalnie jednak pressowała i pozwalała Realowi na dość swobodne granie piłką. Jakieś problemy Królewskich zaczynały się w zasadzie dopiero po wejściu w szesnastkę rywali. Celta mocno zagęszczała teren przed własną bramką, jednocześnie brakowało tam piłkarzy w białych koszulkach. Real nie miał też za wiele miejsca na wykorzystanie szybkości swoich zawodników.

Co nie udawało się z akcji, udało się po stałym fragmencie gry. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zakotłowało się w polu karnym Celty, co najlepiej wykorzystał Vinicius. Pierwszy strzał jeszcze został obroniony przez Guaite, ale już drugi trafił do bramki, otwierając wynik meczu. Los Blancos mogli poczuć się jeszcze pewniej i z większą swobodą tworzyć kolejne akcje. Celestes niby próbowali w końcówce odgryźć się Realowi, ale nie przełożyło się to na żadne konkrety.

Kolejne gole wisiały w powietrzu

Rafa Benitez nie pobudził swoich zawodników w przerwie. Różnica była tylko taka, że Real nie potrzebował już oblegać ich pola karnego. Zamiast tego próbował wyciągać zawodników gości wyżej, aby tworzyć więcej miejsca na ich połowie. Celta była apatyczna w ofensywie i nie tworzyła sobie żadnych okazji. Znacznie lepiej szło jej polowanie na nogi Viniciusa, co momentami wyprowadzało Brazylijczyka z równowagi. Jeżeli ktoś miał jeszcze strzelać w tym spotkaniu gole, to tylko Real.

Kwestia w tym, że wykończenie akcji zawodników Los Blancos stało na bardzo niskim poziomie. Rodrygo, jak już zdążył nas przyzwyczaić, uderzał prosto w bramkarza i bez siły, a strzały Brahima Diaza były zazwyczaj blokowane już przez obrońców. Real mógł imponować swoją dominacją w środku pola, ale pod bramką wracały demony z ostatnich tygodni. W oczy rzucał się brak napastnika i słaba technika strzałów u zawodników, którzy zadania napastnika mieli na boisku wypełniać.

Piłkarzy ofensywnych wyręczyli tym razem ich rywale, przy drobnej pomocy Antonio Rudigera. To on uderzał piłkę głową przed pierwszą bramką, i w podobny sposób brał udział przy golu numer dwa. Tym razem piłka po jego uderzeniu trafiła najpierw w poprzeczkę, a następnie od pleców bramkarza wpadła do bramki. Kilka minut później byliśmy świadkami kolejnej bramki samobójczej, tym razem Carlos Domingueza. W doliczonym czasie gry swoją debiutancką bramkę zdobył jeszcze Arda Güler. Był to dobry występ zawodników Realu, ale też na tle Celty, która nie miała chęci na nawiązanie walki.

Real Madryt 4:0 Celta Vigo (Vinicius 21′, sam. Guaita 80′, sam. Dominguez 88′, Güler 90+4′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,605FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ