Correa bohaterem Atletico! Drużyna Simeone umacnia się na trzecim miejscu

Starcie Atletico Madryt z Realem Betis było jednym z hitów 27. kolejki LaLiga. Los Colchoneros chcieli kontynuować swoją serię 10 meczów ligowych bez porażki. Beticos to jednak niewygodny przeciwnik, do tego jeden z konkurentów o miejsce gwarantujące grę w Lidze Mistrzów. Manuel Pellegrini musiał radzić sobie jednak bez dwóch kluczowych zawodników – Fekira, który wypadł do końca sezonu z powodu kontuzji, ale też bez zawieszonego za kartki Canalesa.

REKLAMA

Piłkarskie szachy

Pierwsza połowa to przede wszystkim starcie na polu taktycznym w wykonaniu obu trenerów. Betis ostatnimi czasy gra bardzo dobrze w defensywie i to też na tym chciał polegać w dzisiejszym meczu. Simeone starał się wyjść temu naprzeciw, narzucając wyższy pressing, ale przy tym nie zapomniał o obronie. Żadna z drużyn nie chciała ryzykować zbyt ofensywną grą, przez co sytuacji było jak na lekarstwo. Obie drużyny za główny cel postawiły sobie przede wszystkim nie stracić, a nie strzelić. Z powodu pragmatycznego podejścia trudno wyróżnić kogoś na plus za pierwszą połowę.

Atletico potrzebowało indywidualnego przebłysku

W drugiej połowie w zasadzie niewiele się zmieniło. Atletico starało się dłużej operować piłką a po jej stracie nakładać natychmiastowy pressing. Po stronie Realu Betis najwięcej można powiedzieć natomiast o obrońcach, którym nie brakowało pracy. Wyróżnić można głównie Luiza Felipe, który dyrygował całą grą defensywną Los Verdiblancos. Dużo to jednak mówi o samym meczu, skoro błyszczeli głównie zawodnicy defensywni. Atleti w drugiej połowie, co prawda powoli bo powoli, ale wchodziło na coraz wyższe obroty. Większość z ataków zatrzymywała się jednak przed polem karnym Betisu. W najlepszych sytuacjach albo brakowało odrobiny szczęścia, albo jakości w wykończeniu. Jedną z lepszych okazji miał Yannick Carrasco, ale Belg z kilku metrów trafił prosto w bramkarza.

O zwycięstwie któregoś zespołu mógł zadecydować jedynie indywidualny przebłysk. A jeżeli o to chodzi, to trzeba przyznać, że drużyna Simeone ma pod tym względem niemały potencjał. Bohaterem Los Rojiblancos został tym razem rezerwowy Angel Correa. Pomogło mu trochę szczęście, ale nie można mu odmówić umiejętności i determinacji, zaprezentowanych przy okazji akcji bramkowej. Argentyńczyk minął kilku zawodników, posadził jednego z rywali na murawie i z zimną krwią umieścił piłkę w bramce. Gospodarze potrzebowali bohatera, a ten ujawnił się w postaci jednego z żołnierzy Cholo Simeone. Atleti umocniło się dzięki temu na trzeciej pozycji, a przy tym też pokonało jednego z rywali w walce o czołową czwórkę. Na Metropolitano mogą coraz głośniej mówić o Lidze Mistrzów w kolejnym sezonie.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,608FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ