Fernando Santos nie ma ostatnio łatwego czasu. Besiktas prowadzony przez byłego selekcjonera reprezentacji Polski przegrał ligowe starcia z Galatasarayem oraz Gaziantep FC. Dwie porażki sprawiły, że w meczu z Antalyasporem Kara Kartallar nie mogli pozwolić sobie na stratę punktów. Zwycięstwo było konieczne, by uspokoić coraz bardziej nerwową atmosferę wokół portugalskiego szkoleniowca.
Spotkanie od początku układało się źle dla zespołu Santosa
Besiktas przegrywał już po 5 minutach gry, gdy drogę do siatki znalazł Bünyamin Balci. Bramkarz Mert Günok miał piłkę na rękach, ale nie zdołał zablokować uderzenia. Co więcej, przed zmianą stron wynik poprawił Adam Buksa, który wykorzystał rzut karny. Zespół Fernando Santosa miał wygrać ligowy mecz, tymczasem przegrywał 0:2 i obiektywnie oceniając, prezentował się mocno rozczarowująco. W drugiej połowie gospodarze ruszyli do ataku i już po 13 sekundach od wznowienia gry Ernest Muçi strzelił gola kontaktowego. Były zawodnik Legii Warszawa miał zresztą idealną szansę na kolejne trafienie, jednak w dalszej części meczu fatalnie zmarnował sytuację sam na sam. Besiktas atakował, a Fernando Santos coraz częściej okazywał swoje niezadowolenie czy wręcz załamanie postawą piłkarzy.
W doliczonym czasie gry w pole karne Antalyasporu pobiegł nawet bramkarz Besiktasu. Przy walce o piłkę, futbolówka trafiła w ramię Naldo. Arbiter długo analizował sytuację, ale w końcu odgwizdał rzut karny. Milot Rashica wykorzystał jedenastkę, a stadion eksplodował w okrzykach radości. Co wydarzyło się dalej? Arbiter… anulował trafienie! Okazało się, że przy oddawaniu strzału Rashica popełnił błąd, a piłka najpierw trafiła w murawę, a dopiero później do siatki. Gospodarze wyglądali tak, jakby oczekiwali powtórzenia jedenastki, jednak sędzie nieubłaganie oznajmił, że drugiej szansy już nie będzie. Tym sposobem Besiktas przegrał trzeci kolejny mecz.
Fernando Santos ma kłopoty
Ligowy bilans byłego selekcjonera biało-czerwonych w tureckim klubie to 14 punktów na 33 możliwe. Obserwując wpisy kibiców Besiktasu w mediach społecznościowych nie znaleźliśmy żadnego, w którym Fernando Santos byłby broniony. Większość komentujących domaga się wręcz natychmiastowego zwolnienia Portugalczyka…