Chorwacja pokonuje Brazylię po rzutach karnych i melduje się w półfinale!

W pierwszym meczu ćwierćfinałowym Mistrzostw Świata w Katarze spotkały się reprezentacje Chorwacji i Brazylii. Było to starcie wicemistrza świata z poprzedniego mundialu z jednym z głównych faworytów do końcowego triumfu na trwającym turnieju. 90 minut meczu nie przyniosło rozstrzygnięcia, tak samo, jak dogrywka. O awansie do półfinału decydować musiały rzuty karne.

REKLAMA

Brazylia chciała narzucać grę, a Chorwacja w tym przeszkadzać

Jeżeli ktoś spodziewał się Brazylii w takim wydaniu, jak w meczu z Koreą Południową w 1/8 finału to mógł srogo się rozczarować. Tym razem na boisku nie było piłkarskiej samby i tańców po kolejnych strzelanych bramkach. Należy jednak pamiętać, że i klasa rywala była nieporównywalnie wręcz większa. Chorwacja zawiesiła poprzeczkę znacznie wyżej, aniżeli zespół z Azji, i było to widać od samego początku spotkania.

Canarinhos długimi momentami wymieniali piłkę między obrońcami, szukając luki w szeregach rywali. Tych jednak było niewiele. Vatreni przyjęli dość defensywne nastawienie, chwilami broniąc się całą jedenastką na własnej połowie. Ich celem było przede wszystkim niepozwalanie Brazylijczykom na złapanie swojego rytmu gry. Bardzo dobrze zamykali wolne przestrzenie i wymuszali na zawodnikach z Kraju Kawy proste błędy. Przy tym po odbiorze rozsądnie dysponowali piłką, długo utrzymując się w jej posiadaniu i starając się podchodzić pod pole karne Alissona. Mimo dobrej gry zakończyli pierwszą połowę bez chociażby jednego celnego strzału. Canarinhos mieli duże problemy z defensywą rywali, popełniali proste błędy w rozegraniu, a w ofensywie chcieli bazować na umiejętnościach indywidualnych. Te pozwoliły na oddanie kilku strzałów, ale żaden z nich nie zmusił Livakovicia do większego wysiłku.

Brazylia wyszła na drugą połowę z nastawieniem na jak najszybsze objęcie prowadzenia

Już w pierwszych kilku minutach mieli bardzo dobre sytuacje do strzelenia gola, ale na ich drodze stawał Livaković lub któryś z obrońców Chorwatów. Canarinhos zaczęli grać szybciej w ataku, coraz częściej przełamując dobrze funkcjonującą wcześniej defensywę Chorwacji. Mimo to nie byli w stanie zdobyć upragnionej bramki. Vatreni wyraźnie zwolnili w drugiej połowie. Rzadziej widywaliśmy ich na połowie Brazylii, a samo utrzymanie się przy piłce sprawiało im więcej trudności. Brazylijczycy napierali, zmuszając Chorwatów do coraz głębszej defensywy. W regulaminowym czasie nie oglądaliśmy jednak żadnej bramki.

Pierwsza część dogrywki należała niemal w całości do Brazylii

To oni szukali okazji do zdobycia bramki dającej zwycięstwo, nie chcąc czekać do rzutów karnych. Długo jednak brakowało w ich atakach dokładności, zarówno przy podaniach, jak i strzałach. W doliczonym czasie pierwszej połowy dogrywki sprawy w swoje ręce wziął Neymar. Po pięknym rajdzie minął bramkarza i trafił do bramki, dając Canarinhos prowadzenie. Tym samym zrównał się z Pele w liczbie bramek dla reprezentacji Brazylii.

Chorwacja przebudziła się dopiero w drugiej części dogrywki. Vatreni przejęli inicjatywę, a Brazylijczycy nastawili się na obronę wyniku. W 117 minucie udało im się doprowadzić do wyrównania dzięki bramce Petkovicia. Był to pierwszy celny strzał Chorwatów w tym meczu. Wystarczyło to jednak, aby doprowadzić do rzutów karnych. W nich lepiej spisali się Chorwaci, którzy trafili wszystkie cztery jedenastki. Bohaterem był Livaković, który wybronił karnego Rodrygo. Dodatkowo Marquinhos trafił w słupek.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,565FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ