Dla drużyny z Lublina w tym jak i w każdym meczu istotne jest kolekcjonowanie pełnych pul. Nie inaczej było w starciu ze PSG Stalą Nysa, dla której nadrzędnym celem jest uniknięcie spadku. I raczej należało stawiać, że Stal w tym starciu raczej nie pomoże sobie w ligowej walce o przetrwanie. Aczkolwiek szans nigdy nie wolno odbierać nikomu.
Różne biegi, jeden rezultat
Pierwszy set trochę ubijał możliwość powstania kolejnej części oszukania przeznaczenia. Bogdanka LUK Lublin grała w nim po prostu lepiej i w żadnym jego momencie nie dało się odnieść wrażenia, że pełna kontrola wyślizgnie im się z rąk. Oczywiście zespół Daniela Plińskiego nie został zdominowany w taki sposób, że można by mu polecić szybsze pakowanie się. Nie grał źle, ale nie na tyle dobrze, aby powstrzymać gospodarzy.
Jednak już w drugiej partii Stal Nysa pokazała, że nie zamierza ograniczać się do roli worka treningowego i szybko zbudowali imponującą przewagę. Skrupulatnie wykorzystywali swoje sytuacje, a do tego wiatrów w żagle dodawały im częste pomyłki drużyny przeciwnej. Trener Botti postanowił zmienić Wilfredo (wszedł Bennie Tuinstra), który nie potrafił się odnaleźć na parkiecie. Sytuacja lubelskiego klubu z w miarę spokojnej, zmieniła się na naprawdę nieprzyjemną. Ale siatkarzom Luku udało się z niej wybrnąć i dogonić rywali, którzy pod presją stracili wypracowaną odległość. No i na koniec po wyczerpującej rywalizacji Stal musiała się pogodzić z kolejną porażką.
Stalowcy po emocjonalnym rollercoasterze nie zagubili swojego morale i prowadzili wyrównaną batalię o złapanie kontaktu w spotkaniu. Ale od stanu po jedenaście dystans do Bogdanki zaczął im się powiększać. Na krótko, bo zmniejszył się do wyniku po piętnaście. Lecz kiedy doszło do kolejnego oddalenia, to już Stal nie była w stanie się zrównać. LUK Lublin po zgarnięciu tego kompletu zrównała się w tabeli z Aluronem CMC Wartą Zawiercie i Jastrzębskim Węglem (który miał w tej kolejce jeszcze mecz do rozegrania).
Bogdanka LUK Lublin – PSG Stal Nysa 3:0 (25:21, 26:24, 25:22)