Aluron spycha Projekt z drugiego miejsca

Tak jak niepodważalny jest kolor trawy, tak i oczywistość wagi spotkania była bezdyskusyjna. Na większym gazie do meczu podchodziła drużyna Projektu Warszawa, która miała na swoim koncie serię trzynastu zwycięstw z rzędu. Na dodatek po zaciętym boju pokonała kolejkę wcześniej ekipę mistrzów Polski. Jurajscy Rycerze w pierwszej fazie rundy zasadniczej przegrali z klubem ze stolicy do zera. Zatem poza celem zepchnięcia Projektu z drugiego miejsca w tabeli pragnęli także zrewanżować się za niepowodzenie z nie tak dalekiej przeszłości.

Zdemolowany projekt

Niesieni dopingiem gospodarze fenomenalnie radzili sobie od pierwszych piłek. Aluron był niczym błyskawica uderzająca w ziemię. Po prostu nie do powstrzymania. Można było przecierać oczy ze zdumienia, jak bardzo stłamsili warszawski Projekt. A wymiar dominacji był potężny, bowiem przez długi czas na tablicy po stronie podopiecznych Piotra Grabana widniały jedynie punkty podarowane przez serwisy klubu z Zawiercia, które zatrzymały się na siatce (10:2). Dopiero skuteczne uderzenie Yuriego Semeniuka przerwało druzgocącą ofensywną niemoc, ale nie zmieniło obrazu spotkania. Goście nie potrafili się bronić przed atakami żółto-zielonych, jak i ich serwisem (czego potwierdzeniem były asy Kwolka, Butryna i Russella. Z czasem Projekt zaczął trochę lepiej się odgryzać, aczkolwiek stał już przed faktem dokonanym. Ośmiopunktowa strata (17:9) przy tak grających Jurajskich Rycerzach była nie do odrobienia. Projektanci musieli skupić się na niezwłocznym otrząśnięciu się na drugą partię.

REKLAMA

Chociaż następny set nie miał już tak miażdżącego rozpoczęcia, to ponownie lepiej gra kleiła się Aluronowi. Bardzo duże spustoszenie siały ataki Aarona Russella. I to one w głównej mierze pomogły zbudować dużą przewagę (8:4). Nie było niczym odkrywczym stwierdzić, że Projekt nadal ma wielki problem w bronieniu się i nie do końca jest w stanie go rozwiązać. Na domiar złego brak własnej skuteczności w ofensywie doprowadzał do powiększania się różnicy. Nadal najbardziej aktywna trójka Butryn, Kwolek i Russell nie zatrzymywała się w swoich działaniach i maltretowała przyjezdnych (16:10). Projektowi lekko stratę zniwelował (18:14), ale ostatecznie w końcówce znowu rezultat powrócił do wcześniejszego stanu sześciopunktowej odległości (23:17). Finiszu nie zakłóciły dwie niewykorzystane piłki setowe i siatkarze Michała Winiarskiego mocnym znacznikiem zamknęli kolejnego seta.

Połowiczny powrót

Dobry początek Projektowi dał mocny serwis Jakuba Kochanowskiego (0:2). Gorzej w trzecią partię wszedł Karol Butryn, który przez swoje błędy (ataki i zagrywka) wsparł trochę utrzymanie tej przewagi (4:6). Ogólnie ofensywa Aluronu wyglądała słabiej względem poprzednich gier. Żółto-zieloni byli znacznie częściej powstrzymywani przez blok przeciwników (5:8). Ale z tej nie najlepszej sytuacji po paru wymianach udało im się wyjść i rywalizację wyrównać za sprawą asów Bartosza Kwolka i Mateusza Bieńka (11:11). Na dodatek skuteczność w tym elemencie pomogła im po raz pierwszy w tym secie wyjść na przód i 14:12 (za sprawą asa i piłki wymuszający błąd Butryna). Aczkolwiek zespół z Warszawy w miarę szybko swoją inicjatywę odzyskał (16:18). Bardzo dobrze neutralizował własną defensywą wszelakie próby gospodarzy (świetnie stawiane mury). Do tego Linus Weber genialnie przebijał się przez zastawiane na niego zasieki, a Jan Firlej dorzucił dwa kluczowe asy (16:21). Kontakt się urzeczywistnił, a mecz nie skończył się tak szybko jak wielu mogło zakładać.

Czwórka stała pod znakiem odzyskania kontroli przez Jurajskich Rycerzy. Połączenie ataków Russella, Tavaresa wraz z błędami Linusa Webera oraz Tobiasa Branda wykreowało Warcie pokaźną zaliczkę (6:2). Zasadniczo Projekt tak jak wcześniej stał przed dobrze znaną zagwozdką. Znowu goście otrzymywali bolesne ciosy od oponentów, a sami niekoniecznie rewanżowali się uderzeniami o podobnej mocy. Co za tym idzie, drużyna z Zawiercia najpierw utrzymywała czteropunktową przewagę, z czasem ją podwyższając (14:9). Jej w tym wymiarze nie przytrzymała. Warszawianie poprawili swoją grę na bloku, dzięki czemu częściej umożliwiali sobie sytuację do kontrataku, z których korzystali (15:13). Niedługo później zmniejszyli różnicę do skromnego jednego punktu (16:15). Gdy wydawało się, że Aluron może się całkowicie pogubić i dać się wyprzedzić, to ten na przekór wyszedł z opresji (19:16). I finalnie przy zachowaniu odległości zrealizował misję pokonania Projektu.

Aluron CMC Warta Zawiercie – PGE Projekt Warszawa 3:1 (25:17, 25:20, 19:25, 25:21)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,743FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ