Kwaśna pomarańcza
Jednym z głównych celów Jurajskich Rycerzy było zatrzymanie supergwiazdy tureckiego Halkbank Ankara Nimira Abdela Aziza. Drużyny, w których gra Holender zawsze mocno ustawiają swoją ofensywę pod niego. Wraz z kolegami tworzył kolektyw lepiej atakujący i blokujący w pierwszym secie. Jednak nie był on idealny, gdyż własnymi błędami obdarowywali polski klub. Aluron trzymał się przeciwnika aż do stanu po dwadzieścia dwa. Ale w końcówce musiał uznać jego wyższość.
Druga partia stała pod znakiem lekkiej poprawy wykończenia ataku gospodarzy (pomogła im wykreować w miarę komfortowy dystans). Aczkolwiek nie była ona długotrwała i szybko zaczęła szwankować. Jednak Halkbank miał własne problemy, które nie pozwalały mu na przejęcie inicjatywy. W widoczny sposób obie ekipy nie za wiele potrafiły wskórać zagrywką. Bardzo łatwo można było stawiać na jej zepsucie. Zawodnicy Michała Winiarskiego finalnie doprowadzili do wyrównania, ale ich nie prezentowała się piorunująco.
Wpis do historii
Aluron prezentował się coraz lepiej i łapał pewien rytm, powoli obierając kierunek na triumf w secie. Natomiast drużyna z Ankary działała chaotycznie. Do tego Nimir nie przynosił wielu korzyści. Ale nadal specyfika spotkania się nie zmieniła. Nawet jeśli któryś zespół miał dobre momenty, to wszystko sprowadzało się do tego kto uchroni się przed pomyłkami, a także kto ma lepszą defensywę. Do tego punktowo wszystko się wyrównało i znowu kluczowy do zwycięstwa był końcowy fragment. W nim gospodarze byli stroną wystarczająco skoncentrowaną, aby wyjść na prowadzenie.
Żółto-zieloni zadbali o skonstruowanie stosownego epilogu. Mentalnie ich rywal się po prostu rozsypał. Nie pozostało im nic innego jak zamknąć mecz i dopisać pierwsze zwycięstwo w najważniejszych rozgrywkach europejskich. Jednakże Aluron CMC Warta Zawiercie ma co poprawiać jeśli chce poważnie zaznaczyć swoją obecność na starym kontynencie.