Aluron bez porażki melduje się w ćwierćfinale

Niepokonany do tej pory w CEV Champions League Aluron stawał przed wyzwaniem zachowania swojego bezpośredniego biletu do ćwierćfinału. W poprzednim pojedynku przeciwko Allianz Milano wygrał po tie-breaku. Trudno było z góry zakładać zwycięstwo nawet pomimo faktu, że Jurajscy Rycerze bronili się we własnej twierdzy. Co ciekawe kolejny tie-break w rywalizacji polsko-włoskiej niezależnie od końcowego wyniku pozwalał zachować pierwsze miejsce klubowi z Zawiercia. Dopiero inne wymiary porażki spychały ekipę Michała Winiarskiego na drugą lokatę w grupie.

Siłą do celu

Różnicę w pierwszej partii zrobiła jakość zagrywki. I tak jak zawodnicy Allianz Milano z pełną mocą zatrzymywali się na siatce, tak Jurajscy Rycerze swoje uderzenia mierzyli celnie. Przede wszystkim jednemu z żółto-zielonych udało się serwisem znacząco zapunktować. Karol Butryn zanotował serię trzech asów z rzędu. Za jej pomocą Aluron zbudował obiecującą przewagę (6:2). Aczkolwiek po przyjęciu pierwszych gromów zespołowi z Mediolanu udało się pozbierać i stratę odrobić (9:9). W dużej mierze udało mu się to dzięki poprawie własnego serwisu. Asy Mateyi Kaziyskiego i Edoardo Caneshiego były tego najlepszym dowodem. Od momentu wyrównania gra toczyła się w tempie regularnych wymian ciosów (poza wyjątkiem w postaci chwilowego prowadzenia Aluronu 14:12). Dopiero w końcówce to znowu gospodarze zdystansowali się od rywali. As Bartosza Kwolka, atak Karola Butryna oraz błąd w ofensywie Jordana Spitzera dał Aluronowi trzypunktowe prowadzenie. Je dzięki dobrej postawie w obronie i skuteczności Miguela Tavaresa utrzymał do końca.

REKLAMA

Pokaz mocy

Również drugi set stał pod znakiem problemów Alliaznu Milanu z przyjęciem zagrywki przeciwników. Ponownie Karol Butryn stał się zmorą włoskiego przedstawiciela (kolejny as dopisany do kolekcji). Dodatkowo podopieczni Roberto Piazzy mieli także duży problem z bronieniem się. Ataki Warty były dla nich często za szybkie, przez co nie potrafili czasami nawet zdążyć z blokiem. Będący w gazie Aluron robił wszystko, aby strona przeciwna nie mogła choćby na chwilę złapać oddechu. Gospodarze punktowali aż miło, wzbudzając przy tym jednocześnie euforię wśród własnych kibiców i furię u trenera rywali. W najwyższym punkcie przewaga wynosiła osiem punktów (16:8). Już w połowie seta było pewne, że Jurajscy Rycerze wygranej nie wypuszczą. Aczkolwiek będąc w finalnej fazie, spuścili trochę z tonu i pozwolili na to, aby Milano do nich się zbliżył (19:15). Co było do przewidzenia Aluronu nie wyprzedził, ale jednak pokazał, że jeszcze się nie poddał. Jednakże z perspektywy polskiego klubu nie miało to już większego znaczenia, ponieważ wraz z wygraniem drugiego seta nie było już możliwości, aby został zepchnięty z pierwszego miejsca.

Nie męczyć się dłużej

Wraz z osiągnięciem celu zespołowi z Zawiercia zaczęło iść trochę gorzej. W partii numer trzy to przyjezdni jako pierwsi wykreowali dystans (2:4). Warcie gorzej szła finalizacja akcji. Allianz Milano po błędzie przekroczenia linii dostała jeszcze prezent od Butryna na podwyższenie (4:7). Po okresie jednopunktowych wymian Aluron zaczął małymi kroczkami odrabiać straty. Najpierw pomocy udzielił autowy strzał Yacine Louatiego (9:10). Kilka piłek później zagrywka Jurija Gladyr pomogła wyprowadzić z równowagi przyjęcie Milanu, a po przebiciu kontratak wykorzystał Tavares (13:13). Po wybiciu na tablicy 16:16 działania Mateusza Bienka wsparły przejęcie inicjatywy. A dokładniej zrobił to skuteczny serwis w wykonaniu środkowego (18:16). Po utracie przewagi Allianz Milano pogubił się i kompletnie stracił kontakt. Aluron dodawał kolejne cegiełki, które coraz mocniej zabezpieczały jego triumf. Finalnie zamknął mecz już bez większych turbulencji, zamknął spotkanie bez strat.

Aluron CMC Warta Zawiercie – Allianz Milano 3:0 (25:22, 25:21, 25:19)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,716FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ