Co się z nimi stało? Saidi Ntibazonkiza po pasiastej przygodzie

Gdy w 2010 roku przychodził do Cracovii za 700 tysięcy euro, chyba nikt nie spodziewał się, jak dobrze zostanie zapamiętany w mieście smoka. W barwach Pasów Saidi Ntibazonkiza nie grał długo, ale każdy kibic biało-czerwonych wspomina go z uśmiechem. Co stało się z Burundyjczykiem, który postanowił poprzez krakowski klub zamierzał ruszyć na podbój Europy?

Kierunek Turcja!

W Cracovii wystąpił w 85 meczach, zdobywając w tym czasie 17 goli i 14 asyst. Swego czasu łączono go nawet z Lechem Poznań i nazywano jednym z lepszych obcokrajowców grających wówczas na polskich boiskach. Po czterech latach niezłej gry postanowił spróbować swoich sił w lepszej lidze. Wybór padł na Turcję i tamtejszy Akhisarspor. Niektórzy uważali, że jest to decyzja pochopna. On chciał jednak realizować marzenia, więc wyruszył podbijać świat wielkiej piłki. Niestety, przygoda ta okazała się nieporozumieniem.

REKLAMA

Źródło: KSCracoviaSA/X

To nie tak miało być. Szesnaście meczów, dwa gole i dwie asysty. Statystyki po prostu mizerne. Okazało się, że to, co wystarczało w Ekstraklasie, jednak nie wystarcza w Super Lig. Akhisarspor szybko zrezygnował z usług Burundyjczyka. Ledwie pół roku w klubie i kontrakt został rozwiązany.

Saidi Ntibazonkiza musiał szukać sobie miejsce gdzie indziej. Niespodziewanie, znalazł je w… Ligue 1. Po dziewięciu miesiącach bez gry zgłosiło się po niego SM Caen. Zdawał sobie sprawę, że to najprawdopodobniej jego ostatnia szansa. Jeśli zawiedzie teraz, nie wróci już do poważnego futbolu. Niestety, kolejny raz nie dawał jakości. Czternaście meczów, jeden gol i pożegnanie z klubem. Trzeba było szukać swojego miejsca na peryferiach poważnej piłki.

Saidi Ntibazonkiza wybrał — Azja, a potem Afryka

Wybrał Kazachstan. Po paru miesiącach bez gry zdecydował się podpisać kontrakt z kazachskim Kaysarem. Co dziwne, patrząc na poziom ligi i tym razem zawiódł. Zasadniczo wiodło mu się tylko w Cracovii. Przez rok wystąpił dziesięciokrotnie, zdobywając ledwie jedną bramkę. Kolejna porażka na chwilę odebrała mu radość z gry w piłkę, postanowił odpocząć od futbolu, do którego wrócił po dopiero dwóch latach.

Źródło: @Adam_Zmudzinski/X

W piłkę ponownie zagrał w 2020 roku. Dołączył do rodzimego Vital’o FC. To z niego wypłynął na szersze wody futbolu piętnaście lat wcześniej. Tam postanowił się również odbudować. Pograł dziewięć miesięcy i wyruszył do Tanzanii. W tymże kraju zmieniał kluby aż trzy razy, by w 2024 roku zawiesić buty na kołku, a przynajmniej tak wskazują oficjalnie źródła. Nieoficjalnie, nie powinniśmy się jednak zdziwić, jeśli kapitan reprezentacji Burundi (opaskę zakładał jeszcze w październiku 2024 roku) pojawi się jeszcze w koszulce kadry narodowej. Ma 37 lat, serwis transfermarkt wycenia go na ledwie 100 tysięcy euro, ale co z tego? Najwyraźniej koledzy z reprezentacji i tak nie przebijają go poziomem.

Wszędzie dobrze, ale… w Polsce najlepiej

Saidi Ntibazonkiza nie był może talentem na miarę najlepszych lig w Europie. W Ekstraklasie dawał jednak coś ekstra i bardzo dobrze jest móc wspominać po latach takich graczy. Europy nie podbił, w swojej karierze miał dużo przerw, ale gdy już występował w barwach Cracovii, to dawał na boisku radość. I takiego go wszyscy zapamiętaliśmy.

Po więcej materiałów z tej serii kliknij w link!

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,797FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ