W nocy z wtorku na środę odbył się ostatni mecz tej edycji Pucharu NBA. W finale w Las Vegas zmierzyły się Oklahoma City Thunder oraz Milwaukee Bucks. Mistrzowie NBA z 2021 roku okazali się lepsi, wygrywając 97-81, ostatecznie udowadniając niedowiarkom, że kryzys z początku sezonu jest już dawno za nimi.
Drugi Finał NBA CUP przez pierwsze dwie kwarty był piekielnie wyrównaną potyczką. Żadna z drużyn nie była w stanie zdobyć przewagi większej niż siedem punktów. O zwycięstwie tak naprawdę zdecydowała trzecia część rywalizacji, którą Milwaukee wygrało różnicą 12 punktów. Ostatnie 12 minut to spokojne utrzymanie przewagi, ponieważ zwycięstwo i tak było już przesądzone.
Do triumfu ekipę z Wisconsin poprowadził genialny Giannis Antetokounmpo, który zdobył 26 punktów, 19 zbiórek oraz 10 asyst, po raz kolejny pokazując, że jest gotów powalczyć o trzecią w swojej karierze statuetkę MVP. Grek wsparcie otrzymał głównie od Damiana Lillarda, który zanotował 23 punkty, 4 zbiórki oraz 4 asysty. Dla 34-latka to szczególne osiągnięcie, ponieważ jest to jego pierwsze trofeum na parkietach NBA.
Doskonała forma Milwaukee Bucks
18 listopada Bucks rozegrali spotkanie z Houston Rockets, które wygrali 101-100. Od tamtej pory bilans ekipy Doca Riversa to 11-2. W ostatnich 10 meczach ich bilans to 8-2, jeden z najlepszych w lidze. Nieustannie krytykowany Rivers znalazł sposób na wygrywanie, ponownie tworząc z Milwaukee Bucks wiodącą siłę na wschodzie. Jeśli plaga kontuzji z tamtego sezonu się nie powtórzy, a Giannis i spółka utrzymają dotychczasową formę, powinni powalczyć o finały NBA z Boston Celtics.