Spokojnie, to tylko potknięcie Legii Warszawa

Przyjmuje się, że średni czas potrzebny na lot z Ziemi na Księżyc wynosi około 3 dni. Zdecydowanie szybciej można przebyć drogę między niebem i piekłem, o czym w ostatnim czasie przekonała się Legia Warszawa. Jeszcze kilka dni temu w mediach roiło się od pochwał w kierunku stołecznego klubu. Komplet punktów w Lidze Konferencji, sześć kolejnych zwycięstw, dobra forma pod wodzą Goncalo Feio. „Poważni” dziennikarze rozpoczynali dyskusje, jakie szanse Legioniści mają na zdobycie europejskiego trofeum. Wojskowi zbierali zasłużone komplementy, jednak wystarczyło 90 minut przeciwko Lechowi Poznań, by Legia nagle stała się obiektem powszechnej krytyki. Czy rzeczywiście zasłużenie?

Legia królem okie… A nie, jednak fatalne transfery!

Głównym winowajcą porażki z Lechem Poznań okrzyknięty został Jacek Zieliński. Dyrektor sportowy Legii według opinii części dziennikarzy i kibiców, nie zagwarantował szerokiej kadry, gotowej do gry na trzech frontach. Urbański, Pekhart, Szczepaniak, Ziółkowski, Çelhaka, Mendes-Dudziński, Jędrzejczyk, Kun, Alfarela. Tak prezentowała się ławka rezerwowych Legii w meczu z Lechem Poznań. Szału nie ma. Wskażcie jednak inny polski zespół, w którym szał jest. Hotić, Szymczak, Andersson czy Fiabema. Rezerwowi Kolejorza nie odegrali istotnej roli w starciu z Legią, a o ich klasie sportowej także moglibyśmy podyskutować. Można postawić na to banalną kontrę — Kolejorz rywalizuje jedynie w PKO BP Ekstraklasie, Legia Warszawa musi mieć kadrę gotową do rywalizacji na kilku rozgrywkach. Fakt, Lech Poznań łatwo poradził sobie z obowiązkiem gry w Pucharze Polski, po prostu z niego odpadając. Był problem — nie ma problemu, można skupić się na lidze.

REKLAMA

Skuteczność transferowa Legii Warszawa to temat na osobny tekst. Przypomnijmy jednak, że na wszystkie letnie transfery wydano 2.31 mln euro. Kolejny milion euro przeznaczono pewnie na prowizje. Czy są to takie pieniądze, by oczekiwać wysokiego procentu skuteczności? Paradoks polega także na tym, że w momencie angażu takich graczy jak Migouel Alfarela, Jean-Pierre Nsame czy Claude Gonçalves przez rodzime media przeszedł pomruk zachwytu. Bez problemu możecie znaleźć teksty, w których dziennikarze zachwycali się topowymi wzmocnieniami stołecznego zespołu. Ja sam widząc filmiki z akcjami i golami Alfareli byłem przekonany, że 26-letni Francuz z miejsca stanie się gwiazdą polskich boisk. Legia okrzyknięta została królem letniego okienka transferowego, na ten moment wiele ruchów zapisujemy w rubryce – na razie niewiele wnosi do gry. Część z pozyskanych piłkarzy pewnie do końca pozostanie niewypałami, inni mogą jednak potrzebować czasu. Ledwie kilka dni temu pisaliśmy zresztą o zawodnikach, których uznano za transferowe katastrofy, a którzy rundę później byli czołowymi postaciami swoich drużyn.

Tak na marginesie, spójrzmy na naszego zachodniego sąsiada. Niklas Lomb, Kerim Alajbegović, Francis Onyeka. Ta trójka zasiadła na ławce rezerwowych w niedawnym meczu Bayeru Leverkusen. Aptekarze po zdobyciu mistrzostwa Niemiec wiedzieli, że będą musieli rywalizować na kilku frontach, a jednak nie zadbali o znaczące wzmocnienia. Obecnie zawodzą, a letnie transfery nie okazały się gamechangerami. Skoro gracze Xabiego Alonso gubią punkty, to pewnie dyrektor sportowy musi drżeć przed zwolnieniem!? Szanujmy się.

Spalić, a następnie zaorać

Legia Warszawa jednego dnia zbierała komplementy, drugiego jest mieszana z błotem. Z kolei Lech Poznań, który jeszcze niedawno był wyśmiewany po porażce z Puszczą Niepołomice, dziś znowu koronowany jest na przyszłego mistrza Polski. Pozytywne opinie zbiera Jagiellonia Białystok, a Łukasz Masłowski uważany jest za najlepszego dyrektora sportowego w kraju. Wystarczy jednak, że Duma Podlasia zaliczy jakąś wpadkę, a dziennikarzom otworzą się oczy i zauważą jak wielu zawodników w kadrze obrońcy tytułu to obcokrajowcy.

Legia wygra kilka kolejnych spotkań? Będzie można chwalić, że Feio włącza do kadry młodych Polaków jak Urbański, Szczepaniak czy Ziółkowski. Skoro nie ma środków na klasowe transfery, to po co marnować kasę sprowadzając weteranów z zagranicy, lepiej stawiać na rodzimą młodzież, prawda? Ileż razy czytaliśmy takie teksty… Wnioski dowolnie dobiera się pod tezę, zamiast wystawiać tezę na bazie argumentów. Tymczasem w naszym kraju poruszamy się od ściany do ściany. Jednego dnia trener jest chwalony za włączanie polskiej młodzieży do kadry meczowej, drugiego obecność polskiej młodzieży w kadrze meczowej to przykład fatalnej pracy dyrektora sportowego, który nie zapewnił odpowiednich wzmocnień. Polak mądry, gdy zna wynik. No bo przecież przed meczem z Kolejorzem każdy wiedział, że Legioniści mają problemy, a te wszystkie medialne zapowiedzi sugerujące kryzys poznańskiej drużyny i zwyżkę formy zawodników z Warszawy były jedynie zmyłką.

Krytyka? Owszem, ale niech będzie konstruktywna

Nie chcę bronić Legii. Dostała bęcki od Lecha Poznań, w tym momencie traci aż 9 punktów do lidera PKO BP Ekstraklasy. Może się okazać, że w sezonie 2024/25 postawione cele nie zostaną zrealizowane. Nie jestem wróżką, nie potrafię przewidzieć przyszłości. Zauważam jedynie, że znaczna część analiz jest obecnie dyktowana emocjami. Po cichu liczę, że działacze polskich klubów potrafią wstrzymać nerwy i spokojnie ocenią problemy z dystansu. W przypadku Legii Warszawa porażka 2:5 z Lechem Poznań była bowiem jedynie potknięciem. Jeśli jeden przegrany mecz po serii 6 zwycięstw sprawia, że polityka transferowa jest złomowana i jednoznacznie przekreślana, to trudno mówić o jakichkolwiek planach rozwoju. Z jednej strony dziennikarze wyśmiewają Dariusza Mioduskiego za zbyt często zmiany trenerów/dyrektorów sportowych, z drugiej każda porażka musi mieć winnego. Polskie społeczeństwo jest rządne krwi!

Jasne, można w każdej chwili wyrzucić dyrektora sportowego i w nieodległej przyszłości pozbyć się trenera. Tylko co to realnie da? Czy nie lepiej poczekać, zamiast wpadać w skrajne emocje zależnie od wyników? Oceńmy pracę Zielińskiego i Feio przez pryzmat pełnego cyklu, czyli sezonu 2024/25. Na ten moment warszawski zespół ma komplet punktów w europejskich pucharach i 9 punktów straty w lidze. Są powody do obaw, są powody do optymizmu.

Paradoksalnie, Legia właśnie przegrała z Lechem Poznań, w którym od ponad 6 lat za politykę transferową odpowiada dyrektor sportowy Tomasz Rząsa. Ten sam, który mniej więcej 3-4 razy w roku czyta w mediach, że do niczego się nie nadaje i powinien z miejsca zostać zwolniony. Dziś krytyka ucichła, a na cenzurowanym znalazł się Jacek Zieliński, ale spokojnie. Lada moment role znowu mogą się odwrócić.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,721FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ