Kyrie Irving, czyli Mistrz NBA z 2016 roku (a także podwójny wicemistrz z 2015 i 2017) dalej toczy swoją (nie)małą wojnę przeciwko szczepionce na Koronawirusa. Koszykarz Brooklyn Nets już od dłuższego czasu komunikował wprost, że nie ma zamiaru się zaszczepić, w przeciwieństwie do tego, jak to zrobiła reszta zawodników NBA. W jednym z wywiadów powiedział nawet, że nie jest mu to potrzebne, ponieważ będzie chronił go sam Bóg. Problem w tym, że w takiej sytuacji groził mu brak gry w wyjazdowych spotkaniach regularnego sezonu NBA. O tyle źle, że przecież Kyrie już od dłuższego czasu przebywał częściej u klubowych fizjoterapeutów, niż wybiegał na parkiet w Brooklynie. Collabo z Durantem? Kevin na boisku, Kyrie machający z trybun. No cóż, teraz nie zobaczą się nawet na treningach.
Oficjalnie oświadczenie w sprawie Irvinga
Polski portal koszykarski o nazwie „Loża NBA” w swoim dzisiejszym newsie:
Sean Marks, GM klubu, właśnie wydał oświadczenie, w którym jasno zostało zakomunikowane, że Irving pozostaje poza grą, dopóki nie będzie w pełni zaszczepiony.
Pogorszenie sytuacji
Kyrie podjął kontrowersyjny wybór, który część społeczeństwa i fanów NBA może i zaakceptuje, ale reszta kompletnie jej nie zrozumie. Jeśli chodziłoby o innego zawodnika, z „mniejszym” nazwiskiem, może obeszłoby się bez aż takiego echa. Ale tu mowa o Irvingu, który i tak jest non-stop kontuzjowany i ekipa Nets nie mogła z niego zbytnio skorzystać, zarówno w poprzednim sezonie, jak i teraz. Co prawda, nie jest to jedyna taka decyzja w NBA, ale niektórzy koszykarze najzwyczajniej zmienili swoje zdanie w tym temacie. Koszykarz Nets z kolei swojego zdania zmieniać nie zamierza, co wiąże się z niemałymi kłopotami w jego karierze. Ale przynajmniej konsekwencja jest żelazna.
Jordan talking
Swoje zdanie na temat obecnych protokołów w sprawie Covid-19 w NBA wyraził nawet sam Michael Jordan.