Zagłębie Lubin pod wodzą Marcina Włodarskiego zanotowało dotychczas komplet zwycięstw. W 12. kolejce PKO BP Ekstraklasy Miedziowi gościli jednak u siebie Jagiellonię Białystok, czyli obrońcę tytułu mistrzowskiego, który ostatnio złapał drugi oddech i punktuje z wysoką skutecznością. Jagiellonia chciała wypunktować Zagłębie niskim nakładem sił i skupić się na czwartkowym starciu z ukraińskim Petrocubem.
Trzy ciosy Jagiellonii Białystok
Kibice na KGHM Zagłębie Arenie na pierwszego gola czekali do 20. minuty. Wtedy właśnie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłka została zgrana do nabiegającego Jesusa Imaza, który strzelił swojego 4. gola w sezonie 2024/25. Chwilę później wynik podwyższył z najbliższej odległości Kristoffer Hansen. Duma Podlasia zadała dwa ciosy i po niespełna pół godziny gry miała na wyciągnięcie ręki kolejne zwycięstwo. Taki scenariusz było o tyle ważny, że podopieczni Adriana Siemieńca muszą odpowiednio szachować siłami, chcąc pogodzić rozgrywki ligowe i europejskie puchary. Jagę do końca roku czeka jeszcze 12 spotkań.
Gospodarze na początku drugiej połowy rozpoczęli walkę o odrobienie strat. Wrzutki Kłudki i Wdowiaka były jednak blokowane, a w 58. minucie trafienie zaliczyła… Jagiellonia Białystok. Po raz kolejny drogę do siatki znalazł Jesus Imaz, który dostał futbolówkę na linii pola karnego, obrócił się i popisał efektownym uderzeniem przy słupku.
Zagłębie Lubin mogło odpowiedzieć już po chwili, ale strzał Mateusza Wdowiaka został zatrzymany przez interweniującego Adriana Diegueza. Następnie swoje okazje na podwyższenie prowadzenia gości zmarnował Afimico Pululu, na co niecelną próbą odpowiedział Aleks Ławniczak. W 75. minucie defensor lubinian zdołał strzelić gola kontaktowego. Jagiellonia Białystok potrafiła jednak pokazać futbol pragmatyczny i świadoma konieczności gry co 3-4 dni po prostu utrzymała korzystny wynik.
Co ciekawe, obie drużyny oddały dzisiaj po 3 celne strzały. W przypadku gości z Podlasia każde z nich oznaczało gola. Tym sposobem obrońca tytułu zrównał się punktami z Lechem Poznań, który swoje spotkanie rozegra w sobotni wieczór. Jaga jest w czołówce PKO BP Ekstraklasy, wygrała swój mecz w Lidze Konferencji, nie odpadła z Pucharu Polski. Pucharowy pocałunek śmierci nie taki straszny? Prawdą jest, że lepiej przegrać jeden mecz 0:5 niż kilka po 0:1. Jagiellonia została rozbita w połowie września przez Kolejorza, ale od tamtej pory wygrała 5 na 6 rozegranych meczów.