Anglia ponownie w finale Mistrzostw Europy! Synowie Albionu dali radę powtórzyć sukces z poprzedniego europejskiego turnieju i awansowali do wielkiego finału, gdzie zagrają z Hiszpanią!
Błąd w matrixie – Anglia zaczęła grać w piłkę
Myślę, że większość z nas zakładała na dziś scenariusz, w którym Anglia w charakterystyczny dla siebie sposób uśpi widowisko do granic możliwości. Holendrzy – jak dotąd całkiem przebojowi – dostosują się poziomem do Synów Albionu podobnie jak Szwajcaria, mając w świadomości stawkę meczu i chcąc uniknąć przesadnego ryzyka.
Na szczęście znów zwyciężył futbol. Już w 7. minucie meczu wynik kapitalnym uderzeniem otworzył Xavi Simons. Współczynnik goli oczekiwanych (xG) z tej sytuacji wskazywał w przypadku strzału 21-latka zaledwie 0.03. Nic więc dziwnego że Jordan Pickford nie zdążył zareagować w porę i został zaskoczony przez młodego gracza Paris Saint-Germain.
Taki początek meczu mógł zwiastować kolejny świetny spektakl po wczorajszym starciu Hiszpanii z Francją. Anglia zmuszona do odrabiania strat nie zawiodła. Wcześnie stracony gol wyzwolił w ekipie Trzech Lwów znacznie bardziej atrakcyjne do oglądania, ofensywne oblicze tej drużyny. Podopieczni Southgate’a jak gdyby zwolnili zaciągnięty wcześniej hamulec ręczny i w końcu zaczęli grać w piłkę. W 18. minucie poskutkowało to rzutem karnym, który pewnie wykorzystał Harry Kane. Niedługo później Anglicy mogli wyjść na prowadzenie po próbie Fodena, ale futbolówkę wybił prosto z linii bramkowej Denzel Dumfries.
Finaliści poprzedniego Euro grali jak natchnieni i bardzo dobrze wykorzystywali spore luki między formacjami Oranje. Skrzydła w postaci Saki i Fodena w końcu wyglądały tak jak na papierze, Kobbie Mainoo dawał popis swoich umiejętności, Kane w końcu był pod grą i stwarzał zagrożenie w szesnastce przeciwnika. Zespół Koemana poza strzałem w poprzeczkę Dumfriesa, w drugiej części pierwszej połowy grał mocno chaotycznie i wyglądał na mocno rozstrojony. Dodatkowo przedwcześnie z powodu urazu mecz zakończyć musiał Memphis Depay. Holenderski napastnik opuścił boisko już w 35. minucie, a zmienił go Joey Veerman.
O awansie do finału zadecydowali zmiennicy
Na starcie drugiej odsłony rywalizacji obaj trenerzy dokonali pojedynczych roszad. Po stronie Holandii za Malena wszedł Weghorst. Natomiast w zespole angielskim Shaw zmienił Trippiera. Więcej do poprawy pod kątem taktycznym miał Ronald Koeman, którego drużyna wyglądała na nieco rozregulowaną. W pewnym stopniu wejście Wouta Weghorsta pomogło Holendrom w dochodzeniu do większej liczby sytuacji strzeleckich. Nie były one jednak na tyle groźne, aby zaskoczyć Pickforda jak miało to miejsce w przypadku strzału Simona z początku spotkania.
Anglia postanowiła znów wrócić do przeciętności, ale to wystarczyło im aby doczłapać do końcówki meczu, gdzie różnicę zrobili zmiennicy. W 90. minucie akcja rezerwowych – asystującego Cole’a Palmera oraz strzelającego Olliego Watkinsa, zakończyła się zwycięskim golem na 1:2 dla Anglii. Koeman przespał moment, kiedy należało dokonać kolejnych rotacji, licząc najprawdopodobniej na dogrywkę. Ta jednak nie nadeszła, a przesadne kunktatorstwo odbiło się na selekcjonerze Oranje w sposób niezwykle bolesny.