Francja przegrała w półfinale EURO 2024 z Hiszpanią i marzenia o kolejnym triumfie musi odłożyć na później. Les Bleus dobrze zaczęli ten pojedynek, ale po otrzymaniu dwóch poważnych ciosów nie byli w stanie się już podnieść. Ich próby w drugiej połowie nie należały do najlepszych, a we wszystkim nie pomagał im własny trener. Didier Deschamps długo zwlekał ze zmianami, a gdy już się na jakieś zdecydował, tak osłabił, zamiast wzmocnić, swoją drużynę.
6 meczów, 6 zestawień ofensywy
Pierwszą uwagę do Deschampsa można kierować już w kwestii doboru wyjściowej jedenastki. Francja na 6 rozegranych spotkań ani razu nie wyszła takim samym zestawieniem w ataku. Przy tym tylko raz było to wymuszone kontuzją – w przypadku meczu z Holandią i brakiem Kyliana Mbappe. Swoje szanse otrzymywali Randal Kolo Muani, Antoine Griezmann, Bradley Barcola czy Marcus Thuram. O dyspozycji ofensywy najlepiej świadczy to, że do meczu z Hiszpanią nie zdobyli ani jednego gola z gry. A mówimy o reprezentacji z bodaj największym potencjałem. Nie było jednak widać ani jakości, ani odpowiedniego zgrania i zrozumienia.
Na uwagę zasługuje też zestawienie linii pomocy z trzech defensywnych pomocników. Żaden z nich nie kwapił się do kreowania gry na połowie rywala, w pierwszej kolejności myśląc o zabezpieczeniu tyłów. Aurelien Tchouameni wyraźnie miał schodzić między środkowych obrońców, podczas gdy N’Golo Kante był tym najwyżej ustawionym. Spełniał jednak rolę pierwszego pressującego, a nie rozgrywającego. Adrien Rabiot może i nie chował się za innymi, ale rzadko decydował się na podania do przodu. W momencie kiedy defensywa zawiodła i Hiszpania zdobyła dwa gole w krótkim odstępie czasu, tak Francja nie miała pomysłu jak odpowiedzieć. Było widać więcej dziur na boisku, aniżeli opcji na składne rozegranie akcji.
Deschamps robił zmiany na ślepo
Główną rzeczą, za którą trzeba oceniać Deschampsa są jednak zmiany w trakcie meczu. Pierwszą uwagę można skierować już do momentu ich przeprowadzenia. Reakcja na wydarzenia boiskowe powinna nastąpić już w przerwie, bo do tego momentu było widać, co nie funkcjonuje i gdzie potrzeba zmian w zespole. Pierwsze korekty nastąpiły jednak dopiero po kwadransie gry drugiej połowy. Za pozytywne można uznać wprowadzenie Eduardo Camavingi i Bradleya Barcoli. Ten pierwszy starał się ożywić środek pola, jednocześnie wprowadzając bardziej ofensywne nastawienie. Ten drugi starał się napędzać ataki na lewej stronie boiska i często wchodził w dryblingi.
Pierwszym błędem okazało się wprowadzenie Antoine’a Griezmanna. Zawodnik Atletico Madryt przez blisko 30 minut gry wykonał 4 podania i oddał jedno zablokowane uderzenie. Do tego okazał się sporym ciężarem w próbie pressowania Hiszpanów. Zamiast wprowadzić świeżą energię, zmuszał swoich kolegów do większego wysiłku. Griezmann słabo nakładał pressing, a czasami nawet i tego nie próbował. Do tego nie nadążał z powrotami, co wymuszało na Camavindze branie odpowiedzialności nie tylko za swoją strefę. Griezmann też nie pomagał w rozgrywaniu akcji. Zanotował 10 kontaktów z piłką, wykonał 4 dośrodkowania, z czego 2 celne, ale trzeba zaznaczyć, że wykonywał rzuty rożne. Więcej by pomógł drużynie, gdyby został na ławce rezerwowych.
Drugim takim przypadkiem jest Olivier Giroud. 11 minut na boisku, 3 kontakty z piłką, ani jednego podania, ani jednej próby strzału. Przypomnę tylko, że mówimy o piłkarzu grającym na pozycji napastnika. Poza tym tak samo jak Griezmann nie dawał on nic drużynie przy próbie nakładania pressingu. Od początku wyglądał ociężale, a jego braki motoryczne były nie do ukrycia. Giroud to nie jest zły napastnik, ale zwyczajnie nie nadaje się już na wprowadzanie na boisko w momencie, kiedy trzeba gonić wynik. Co jeszcze – ostatnią zmianą Deschampsa na turnieju w Niemczech było wprowadzenie zawodnika, który zawiódł go w fazie grupowej, o czym mówił publicznie podczas konferencji prasowych. Nie ufał mu, ale… przez własne decyzje nie widział innej opcji.
Zaprzepaszczony potencjał
I tu trzeba powiedzieć wprost – Deschamps nie miał pomysłu na przeprowadzenie zmian, ani na odmianę gry drużyny. Od początku turnieju stawiał na grę defensywną, ograniczając drużynę w ofensywie. Mecz z Hiszpanią pokazał też problem z selekcją zawodników powołanych na turniej. Deschamps nie miał na ławce zawodników zdolnych do odmiany gry ofensywnej zespołu, a jednocześnie wydawał się nie ufać dostatecznie tym, których miał do dyspozycji.
W związku z tym oglądaliśmy ciągłe rotacje w wyjściowej jedenastce, przy jednoczesnej małej liczbie minut na całym turnieju dla niektórych piłkarzy. Czy Marcus Thuram dałby drużynie mniej niż Giroud, albo Kingsley Coman mniej niż Griezmann? Ten pierwszy zaczynał turniej jako podstawowy zawodnik, by w kluczowym meczu nie podnieść się z ławki, a ten drugi zanotował na tym EURO tylko 16 minut. Deschamps przestał nadążać za futbolem, a ratowała go jakość posiadanych zawodników, których potencjał i tak ograniczał swoimi decyzjami taktycznymi.