Jeśli istnieje plebiscyt na najlepszy cyrk roku, Bayern Monachium powinien być murowanym kandydatem do nagrody głównej. Po kuriozalnych poszukiwaniach nowego szkoleniowca działacze postanowili postawić na… Tego, którego przez blisko 3 miesiące chcieli się pozbyć, czyli Thomasa Tuchela. Dotychczasowy opiekun Bawarczyków negocjował nawet przedłużenie współpracy do czerwca 2026 roku, jednak podczas dzisiejszej konferencji prasowej przed meczem przeciwko Hoffenheim jasno zadeklarował decyzję o opuszczeniu Monachium!
Tuchel mówi koniec!
To moja ostatnia konferencja (red. w roli trenera Bayernu). Prowadziliśmy rozmowy, ale nie doszliśmy do kompromisu, To oczywiste, że wyniki w Lidze Mistrzów przeciwko Lazio, Arsenalowi czy Realowi zbliżyły nas do siebie. Pozytywne informacje jakie odbierałem w ostatnich tygodniach były podstawą naszych rozmów. Nie mogliśmy jednak dojść do porozumienia, więc ustalenia z lutego pozostaną niezmienne – przyznał szkoleniowiec Bayernu Monachium.
Praca trenera wymaga pełnej energii, ale daje mi też dużo energii. To moja wielka pasja. Dla mnie dobra sesja treningowa jest podstawą wspaniałego dnia. Niewiele jest lepszych i przyjemniejszych miejsc niż piłkarska szatnia. Sezon bez trofeum z Bayernem nigdy nie jest satysfakcjonujący, nikt się z tym nie zgodzi – łącznie ze mną. Pozostaje bardzo rozczarowujący występ w DFB Pokal, który był niezadowalający.
Obecnie zajmujemy drugie miejsce w Bundeslidze i mamy liczbę punktów, która wystarczyłaby do zdobycia tytułu w 9 z ostatnich 11 lat, co przy problemach z kontuzjami przez cały sezon i Leverkusen odmawiającym przegrywania nie jest powodem do wstydu. Sezon Ligi Mistrzów był niemal idealny aż do 87. minuty w Madrycie. Przegrana w ostatnich siedmiu minutach może się zdarzyć. Można to zaakceptować bez wstydu. Jesteśmy bardzo samokrytyczni. Nigdy nie uciekniemy od odpowiedzialności. Mamy prawo zakończyć ten 15-miesięczny okres z podniesioną głową – dodał Tuchel.
Bayern przegrał z kretesem
Tak jak zapowiadaliśmy w niedawnym tekście, niemiecki szkoleniowiec okazuje się zwycięzcą mimo porażki jego drużyny. Oczywiście, moglibyśmy zastanawiać się jaką realnie winę za brak zdobytych trofeów ponosi Tuchel, jednak 50-latek prawdopodobnie nie będzie narzekał na brak zainteresowanych jego zatrudnieniem. W minionych tygodniach wskazywano chociażby na Chelsea czy Manchester United. Być może dlatego tak szybko odrzucił możliwość pozostania w Monachium? Przecież jeszcze dwa dni temu słyszeliśmy o optymistycznych negocjacjach. Taki scenariusz jaki ma obecnie miejsce jest kolejnym policzkiem dla Bawarczyków. Na marginesie, ciekawe jak z formalnego punktu widzenia wygląda sytuacja Tuchela. Przecież nadal wiąże go umowa do końca czerwca 2025 roku. Czy ustalenia z lutego były sformalizowane? A może Bayern jest rozgrywany przez człowieka, którego na dobrą sprawą nadal ma „na kontrakcie”? Bayern zostaje w absolutnym chaosie, Niemiec odchodzi opowiadając o podniesionej głowie.
Sportowa porażka Bayernu Monachium staje się nieistotna w kontekście porażki wizerunkowej. Klub będący symbolem profesjonalizmu doprowadził do sytuacji, w której jest pośmiewiskiem w oczach kibiców. Bezmyślnie zmarnowano 3 miesiące prowadząc bezproduktywne poszukiwania następcy Tuchela, by na koniec dostać od niego kosza. Lista potencjalnych opcji jest niewielka. Tylko w ostatnim tygodniu olano Hansiego Flicka (który był dostępnym kandydatem), żeby zmarnować kolejne dni na bezowocne rozmowy z Tuchelem. Granica zdrowego rozsądku została wielokrotnie przekroczona, a Bayern zamiast konkretnego planu stał się desperatem, w którym nikt nie wie co dalej zrobić.