Aston Villa coraz bliżej Ligi Mistrzów. Pewne zwycięstwo mimo problemów kadrowych

W trakcie przerwy reprezentacyjnej Gary O’Neil powiedział, że aby myśleć o awansie do europejskich pucharów muszą wygrać co najmniej 7 z 10 pozostałych do końca sezonu meczów. Pierwsze wyzwanie było już bardzo trudne, ponieważ pojechali na Villa Park. Aston Villa przegrała na własnym stadionie aż 3 z 4 ostatnich meczów, ale wcześniej byli bezbłędni.

Goście zaczęli bardzo dobrze

To oni chcieli dyktować warunki gry i to się udawało. Aston Villa przez większość czasu broniła na własnej połowie i była zmuszona do gry, która nie do końca im sprzyja i prawdopodobnie nie była planem na ten mecz. Założenia Unaia Emery’ego zespół zaczął realizować dopiero w okolicach 20-25. minuty. Przejęli piłkę, szybko odbierali ją dzięki wysokiemu pressingowi już przy otwarciu gry Wilków i to oni kontrolowali mecz. Z drugiej strony, sytuacji było jak na lekarstwo. Jeśli coś się działo, to tylko dzięki temu, że udało się zagrać do Olliego Watkinsa, jednak generalnie trudno przychodziło im ogrywanie defensywy Wolves.

REKLAMA

W takich spotkaniach często decydujące są stałe fragmenty gry i dziś to po rzucie wolnym gospodarze objęli prowadzenie. Dośrodkowanie w boczny sektor, zgranie w okolice pola bramkowego, rykoszet od obrońcy Wolves i soczysty strzał sprzed pola karnego Moussy Diaby’ego. W taki sposób Aston Villa strzeliła gola na 1:0. Mając prowadzenie wiele w ich grze się nie zmieniło. Nadal chcieli utrzymywać się przy piłce na połowie rywala i w ten sposób kontrolować spotkanie.

W przerwie Unai Emery musiał zdjąć najlepszego gracza swojego zespołu, Olliego Watkinsa

Jego miejsce zajął Jhon Duran, ale nie wpłynęło to znacząco na grę Aston Villi. Mecz cały czas przebiegał w podobny sposób. Goniący wynik goście nie potrafili sami stworzyć wielkiego zagrożenia pod bramką Emiliano Martineza, ani zmusić rywali do błędu. Brak całego podstawowego tercetu ofensywnego w postaci Neto – Cunha – Hwang bardzo mocno ograniczył możliwości Wolves z przodu. Z perspektywy neutralnego widza można żałować, że ich brakowało, ponieważ ich obecność gwarantowałaby więcej emocji i bardziej żywe spotkanie.

Sama Aston Villa również nie grała nic wielkiego, ale to oni mieli pod kontrolą to, co dzieje się na boisku – zarówno z piłką, jak i bez niej. W 65. minucie podwyższyli prowadzenie. Ezri Konsa po ofensywnym wejściu na obieg zacentrował w pole karne, a jego wrzutka zamieniła się w gola. Z każdą minutą goście coraz bardziej tracili wiarę, że uda im się odwrócić losy tego meczu i w efekcie Aston Villa spokojnie dojechała do mety w trybie ekonomicznym.

Aston Villa 2:0 Wolves (36′ Diaby, 65′ Konsa)

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ