Ostatni mecz w 26. serii gier to pojedynek AFC Fiorentiny z SS Lazio. Obie drużyny przed meczem były obok siebie w tabeli, więc spotkanie na Stadio Artemio Franchi było o przysłowiowe 6 punktów. Była to spora niewiadoma, gdyż zarówno gospodarze jak i goście grają w kratkę. Potrafią pokazać wyśmienitą piłkę w swoim wykonaniu, aby tydzień później męczyć bułę i usypiając kibiców zgromadzonych na stadionie. O fanach sprzed telewizorów nawet nie wspominając. Tym razem Fiorentina męczyła się w ofensywie, ale ostatecznie postawiła na swoim.
Alberto pokazał Fiorentinie, że da się strzelić gola
Mecz rozpoczęliśmy od serii rzutów rożnych gospodarzy, lecz nie było z tego żadnych konsekwencji dla Lazio. Przewaga utrzymywała się dalej, a Fiorentina konsekwentnie atakowała bramkę Ivana Provedela. Nie wiem, czy to ofensywne nastawienie Violi, czy słaba postawa w defensywie Biancocelestich decydowały o tylu sytuacjach pod bramką Włocha. Z pewnością drużyna Mauricio Sarriego mogła mówić o sporym szczęściu. To ono sprawiało, że próby Nicolasa Gonzaleza i Andrei Belottiego odbijały się od słupka zamiast lądować w siatce.
Przewagę Fiorentiny było widać gołym okiem, ale nie zdołali oni zamienić tego na bramkę. Ta sztuka udała się gościom w końcówce pierwszej połowy. Kontratak gości kończy się podaniem Matteo Guendouziego w pole karne do Luisa Alberto i bramką Hiszpana. Najbardziej dobijał sympatyków gospodarzy spokój, z jakim pomocnik Lazio przyjął piłkę w polu karnym ich drużyny, a następnie wewnętrzną częścią stopy zmieścił piłkę obok słupka.
Gospodarzom udało się pokonać Provedela
Piłkarze Violi kontynuowali atakowanie bramki Lazio w najlepsze. Defensywa przyjezdnych miała pełne ręce roboty i do 60. minuty udawało im się utrzymywać prowadzenie. To wtedy piłka po dośrodkowaniu po ziemi i dwóch rykoszetach dotarła do Michaela Kayode, a Włoch strzelił bramkę od poprzeczki. Lazio wciąż było bezradne, a ich sytuacja mogła być jeszcze gorsza. Siedem minut później po faulu na Belottim, arbiter podyktował jedenastkę dla Fiorentiny. Czy ktokolwiek z oglądających ten mecz był zdziwiony, kiedy wykonujący rzut karny Gonzalez trafił w słupek? Nie wydaje mi się.
Nie podłamało to jednak ekipy I Gigliati, a ta chwilę później dopięła swego. Provedela pokonał Giacomo Bonaventura, który wbił piłkę do bramki z nieznacznej odległości. Sytuacja stworzyła się po tym, jak włoski bramkarz obronił uderzenie z dystansu Lucasa Beltrana. Fiorentina nie wypuściła już tego prowadzenia z rąk, mimo że okazję na bramki tworzyły sobie obie strony. Punkty zostają we Florencji, a miejscowa Fiorentina przeskakuje Lazio w tabeli i zajmuje teraz 7. miejsce.