Do spotkania podeszły dwie uskrzydlone ostatnią formą drużyny. Inter Mediolan wygrał ostatnio 6 razy pod rząd, w tym z Juventusem z którym rywalizuje o Scudetto. Roma zaś ostatnio zmiotła z planszy Cagliari 4:0. Przy okazji zanotowała… cztery zwycięstwa z rzędu.
Roma została skrzywdzona przez sędziego?
Ledwo co mecz się zaczął, a Yann Sommer musiał ratować swoją drużynę. Fenomenalnie obronił bardzo trudny, podkręcony strzał Stephana El Shaarawiego. I trzeba przyznać jedno – to Rzymianie lepiej rozpoczęli to spotkanie. Z upływem minut przyjezdni zaczęli stwarzać sobie sytuacje.
I w 17. minucie po rzucie rożnym Francesco Acerbi trafił do siatki. Asystę zaliczył… Romelu Lukaku, czyli były piłkarz Mediolańczyków, który źle wybił piłkę. Sama bramka wzbudza jednak spore kontrowersje. Została ona uznana mimo spalonego połączonego z przeszkadzaniem bramkarzowi przez Marcusa Thurama.
Gracze Interu w szoku
Rzym jednak nie chciał się poddać bez walki. Giallorossi kilka minut później odpowiedzieli świetnym dośrodkowaniem Pellegriniego do Manciniego, który strzelił bramkę wyrównującą. I tak jak pomiędzy tymi bramkami mecz był spokojny, tak po tej drugiej ponownie tempo zwolniło.
Przed końcem doliczonego czasu gry wydarzyła się niesamowita sytuacja. Gospodarze wyszli z kontrą i El Shaarawy strzelił piękną bramkę dającą jego drużynie prowadzenie. I to w pełni zasłużone. Poziom intensywności w tej połowie dorównał intensywności opadów deszczu. Dawno nikt tak nie przeciwstawił się Interowi jak Roma.
Inter udowodnił, że jest najmocniejszą włoską drużyną
Bohaterem początku drugiej połowy został Thuram. Chwilę po wznowieniu gry zgubił Manciniego i strzelił 9. bramkę w tym sezonie. Długo nie trzeba było czekać do kolejnego trafienia. Książę Mediolanu strzelił kolejną bramkę, a w zasadzie to doprowadził do tego, że Angelino strzelił samobója. W przerwie Inter magicznie się odmienił i to na tyle, że zaczął całkowicie dominować swoich rywali. Roma zaś… całkowicie zgasła. I można napisać, że za nowego trenera prawie zawsze w drugich połowach spisywali się gorzej. Wyjątkiem była niedawna wygrana z Cagliari.
W 70. minucie Roma miała pierwszą okazję do strzelenia bramki w drugiej połowie. Stanął przed nią Lukaku, a przeciwko niemu był tylko Sommer. I Belg… pokazał swoje najgorsze oblicze, takie jak w finale Ligi Mistrzów rok temu. Pogubił się, nawet nie dotknął piłki, do której dopadł Szwajcar. Kilka minut później de Rossi zaczął ratować się zmianami. Spuścił jednak co dziwne Shaarawiego zamiast Romelu czy Dybale, którzy nie dojeżdżali dziś poziomem. Pojawił się za to Nicola Zawalski, oraz za Pellegriniego Baldanzi.
Roma i tak może patrzeć z optymizmem na przyszłość
Kilkanaście minut później Spinazzola huknął z dystansu aż miło. Może jednak nie dla Sommera, który strzał wybronił, ale jego ręce musiały odczuć ten strzał. Giallorossi zaczęli bardzo mocno naciskać rywali, aby ugrać choćby punkt. Głównymi motorami napędowymi byli nasz rodak Zalewski oraz inny młodzian, Baldanzi. W doliczonym czasie gry to jednak Inter skontrował i bramkę dobijającą rywali zdobył Bastoni.
Nawet mimo niekorzystnego wyniku, AS Roma de Rossiego napawa optymizmem. Nie chcę „pastwić” się tutaj nad Jose Mourinho, ale prawda jest taka, że za niego w starciu z silniejszymi rywalami nie było ani stylu, ani wyników. Dodatkowo oczy niekiedy „krwawiły” od oglądania Romy. Dziś w starciu z liderem ligi próbowali rozgrywania od tyłu i cały czas dążyli do strzelania kolejnych bramek. Jest jeszcze kilka rzeczy do poprawy, ale kibice mogą patrzyć z optymizmem na dalszą część sezonu. Jestem nawet w stanie uwierzyć, że szybciej dojdą w tym sezonie do Ligi Mistrzów z Daniele u steru niż z Mourinho.