Kiedy w finale Mistrzostw Europy 2016 Francuzi przegrali z Portugalią na Stade de France, rozczarowanie Trójkolorowych było ogromne. Gospodarze turnieju sprzed 5 lat prezentowali się znakomicie. Doszli do finału, w którym obiektywnie również prezentowali się lepiej od rywala, ale ostatecznie nie potrafili znaleźć drogi do bramki Patricio. 2 lata później byli już zdecydowanie bardziej skuteczni – udowodnili swoją jakość i zostali Mistrzami Świata. Patrząc na obecny skład Les Bleus, podopieczni Deschampsa wydają się być jeszcze silniejsi niż podczas mundialu w Rosji. Stają w roli faworytów do zwycięstwa w turnieju i już za kilka dni będą mogli pokazać, na co ich stać.
Kolosalna siła rażenia
Jak już wspomniałem, podczas finału z Portugalczykami „Kogutom” zabrakło skuteczności. Teraz taki scenariusz jest wręcz nie do wyobrażenia. Didier Deschamps dysponuje bowiem prawdopodobnie najsilniejszym składem na świecie. Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, jak wielu znakomitych graczy zostaje poza kadrą Francji – wychodząc trzecim, a może nawet czwartym zestawieniem, Trójkolorowi nadal wyglądaliby imponująco na tle większości stawki. Wydawałoby się, że wzmocnienie pierwszego zespołu jest już właściwie niemożliwe. Jak się jednak okazało, wystarczyło zażegnać dawne spory – po prawie 6 latach przerwy do francuskiej kadry wrócił Karim Benzema. Napastnik Realu Madryt znajduje się w bardzo dobrej formie i Deschamps uznał, że grzechem byłoby go nie powołać. Dzięki temu atak Les Bleus w postaci Kyliana Mbappe, Antoine Griezmanna, Karima Benzemy oraz pozostałych – Kingsleya Comana, Ousmane Dembele, Oliviera Giroud, wygląda po prostu zabójczo.
Wrażenie robi nie tylko ofensywa. W bramce znajduje się prawdziwy lider z ogromnym doświadczeniem – Hugo Lloris. Zaraz przed nim w bloku defensywnym duet Kimpembe – Varane, a na bokach obrony szybcy Hernandez i Pavard. Linia pomocy to z kolei Paul Pogba, Corentin Tolisso oraz największy pośród najmniejszych – Ngolo Kante.
Ngolo Kante – przepis na sukces
To właśnie ten niezbyt rosły i niespecjalnie imponujący warunkami fizycznymi defensywny pomocnik jawi się jako klucz do kolejnego tryumfu Trójkolorowych. To cichy bohater zarówno w kadrze jak i drużynie klubowej. Niespełna dwa tygodnie temu Francuz wraz Chelsea sięgnął po puchar Ligi Mistrzów. Zwycięstwo nad Manchesterem City było w dużej mierze zasługą Ngolo, który został także wybrany zawodnikiem meczu. Posiadanie takiego piłkarza jak Kante w swoich szeregach to prawdziwy skarb – pomocnik londyńskiego klubu nigdy nie narzeka, jego priorytetem jest korzyść drużyny. Kiedy potrzeba wziąć ciężar gry na siebie, on to po prostu robi i może choć nie wygląda, to bardzo często dźwiga na swoich plecach kolegów z zespołu. Kante poratuje wślizgiem i odbiorem, wykona spektakularny sprint pod pole karne swoje lub przeciwnika, zagra kluczowe podanie, bądź też samodzielnie wpakuje piłkę do siatki.
Przy tak świetnej dyspozycji Francuz zapewne mierzy nie tylko w złoty medal na Euro, ale także szansę na Złotą Piłkę. I choć zdaje sobie sprawę, że jego największym konkurentem jest jego kolega z drużyny narodowej – Mbappe – którego szanse na zdobywanie liczb w postaci bramek oraz asyst są znacznie większe, to wpływ Kante na grę kolektywu jest wręcz nieoceniony. Oczywiście znając Ngolo, jeśli ten miałby przyznać nagrodę sobie lub Kylianowi, to zapewne oddałby prestiżowe wyróżnienie swojemu koledze. To właśnie czyni małego pomocnika prawdziwie wielkim.
Utrzymać się na szczycie
Pozostaje jedynie pytanie – czy Trójkolorowi poradzą sobie z presją jaka na nich ciąży? Czy Francja będzie w stanie utrzymać się przez cały turniej na tak wysokim poziomie jak podczas mundialu w Rosji? Wszystkie argumenty za i przeciw każą sądzić, że nie ekipa prowadzona przez Deschampsa nie powinna mieć z tym większego problemu. Szeroka kadra, topowi zawodnicy w formie, sprawdzona taktyka i dobrze wyćwiczone, powtarzalne schematy.
Jednakże kiedy spojrzymy na takich Włochów, czy też Belgów, widzimy reprezentacje wcale nie odstające jakością i poziomem gry. Za to są oni jeszcze bardziej spragnieni sukcesu na międzynarodowym turnieju, którego Francja zdążyła niedawno posmakować. Francuzów czeka dodatkowo bardzo wymagający start. Faza grupowa oparta na pojedynkach z Niemcami i Portugalią musi zostać rozegrana perfekcyjnie. W przeciwnym razie może to poskutkować nadmiernym zmęczeniem kluczowych zawodników już na początku turnieju. Jeśli Francja chce zdobyć tytuł Mistrzów Europy, to bezpieczna i wyrachowana gra na 1:0 może im nie wystarczyć. Tu potrzeba iście napoleońskiej precyzji. Czy Didier Deschamps popisze się równie wielkim geniuszem taktycznym? O tym wszystkim przekonamy się już niebawem.