Bądźmy uczciwi – ta historia spokojnie mogłaby zostać scenariuszem filmu walczącego o Oscary. Piłkarz, który przez minione tygodnie żył w strachu o życie swojego ojca. Szczęśliwie uwolnienie i… tata obserwujący z trybun, jak jego syn rozgrywa jedno z najlepszych spotkań w karierze. Luis Diaz ma za sobą niezwykle emocjonalne dni, które zwieńczyło historyczne zwycięstwo nad Canarinhos. Wielki dramat i łzy smutku zwieńczone wielką wygraną i łzami szczęścia.
Powyższa historia rozegrała się tej nocy na Estadio Metropolitano Roberto Melénde. Kolumbijczycy jeszcze nigdy w historii nie pokonali Canarinhos w spotkaniu kwalifikacji Mistrzostw Świata. Dwukrotnie zdołali co prawda zwyciężyć Brazylię, ale w pojedynkach podczas Copa America (1991, 2015). Podopieczni Fernando Diniza mają jednak spory kryzys formy. W trakcie obecnych kwalifikacji radzą sobie źle. Wcześniejsze dwa spotkania to remis z Wenezuelą oraz porażka z Urugwajem. Z kolei Kolumbia we wszystkich rozgrywkach nie przegrała meczu od lutego 2022 roku. Obu zespołom zależało na odniesieniu zwycięstw i przybliżeniu się do awansu na Mundial 2026.
Canarinhos na kolanach, Kolumbia w ekstazie
Nawet najwięksi optymiści wśród sympatyków gospodarzy nie przewidzieli tak udanego spotkania. Kolumbijczycy absolutnie zdominowali Brazylijczyków. Wygrana 2:1 nie oddaje różnicy między obiema kadrami. 23-12 w strzałach, 10-3 w strzałach celnych. Oddajmy jednak, że Canarinhos zabrakło skuteczności i przy odrobinie szczęścia, mimo takich statystyk mogli nawet wygrać. Brazylia prowadziła zresztą już od 4 minuty i gola Gabriela Martinelliego. Korzystnym wynikiem cieszyli się do 75. minuty. Wtedy bowiem rozpoczął się spektakl jednego aktora. Luis Diaz w 4 minuty zanotował 2 trafienia! Ojciec piłkarza, który jeszcze kilka dni temu był zakładnikiem, teraz mógł podziwiać jak jego syn został narodowym bohaterem. Jego nazwisko skandowały trybuny, a po meczu gratulował mu nawet golkiper rywali (a także kolega z Liverpoolu) – Allisson.
Filmik z euforią ojca Luisa Diaza podbija Internet
Kolumbijczycy świętują – paradoksalnie, dramat jednego zawodnika okazał się paliwem napędowym dla całego zespołu, który pokazał tej nocy charakter. Brazylia? Vinicius z urazem, kolejna wpadka, ledwie 2 zwycięstwa w 5 spotkaniach kwalifikacyjnych. Atmosfera w kadrze narodowej najdelikatniej rzecz ujmując daleka jest od idealnych i chociaż nikt nie bije jeszcze na alarm, to nie jest już ta sama Brazylia, która zachwycała bajeczną ofensywą. Tej nocy musieli uznać wyższość Kolumbijczyków.