Raków Częstochowa kontra Zagłębie Lubin. W teorii tego typu starcie powinno być niezwykle intrygujące. Mistrzowie Polski muszą bowiem radzić sobie nie tylko na ekstraklasowych boiskach, ale także w europejskich pucharach. W fazie grupowej Ligi Europy nie układa im się zbyt dobrze, co mogłoby odbić się na pewności siebie podczas spotkań ligowych. Lubinianie pod wodzą Waldemara Fornalika mieli być czarnym koniec obecnego sezonu, a przed tym meczem zajmowali niezłe – 7. miejsce w ligowej tabeli. Zacięta rywalizacja mistrza z potencjalnym kandydatem do podium? Szansa dla Zagłębia, by pokazać swoje ambicje na tle obrońców tytułu? No nie do końca…
Piłkarze Dawida Szwargi od początku zdominowali mecz
Już w pierwszej połowie oddali aż 16 strzałów — z czego 2 znalazły drogę do bramki. Już w 4. minucie Bogdan Racovițan dobił uderzenie Ante Crnaca. Przed zmianą stron rezultat podwyższył John Yeboah, któremu defensorzy Zagłębia Lubin najwyraźniej nie zamierzali przeszkadzać. Wystarczy spojrzeć na powtórkę. W polu karnym gości znajdowała się cała jedenastka Zagłębia — jednak reprezentant Ekwadoru bez większego problemu zdołał znaleźć drogę do siatki. Radosna twórczość defensorów Miedziowych prowokowała do szukania kolejnych goli.
Ofensywa Zagłębia Lubin nie miała argumentów, by walczyć o gola kontaktowego. Defensywa na początku drugiej połowy zadbała o to, by uniknąć nadziei na ewentualne odrabianie strat. Po kuriozalnym błędzie jednego z obrońców Yeboah strzelił swojego drugiego gola, a kilka minut później obrona Miedziowych przyglądała się jedynie, jak Bartosz Nowak dogrywa do Crnaca, który trafia na 4:0.
Zagłębie poddało mecz, godząc się z porażką
Goście pogodzeni z klęską mogli jedynie wierzyć, że Raków nie pójdzie po kolejne gole. Swoje trafienie dorzucił jednak Sonny Kittel, który wykorzystał dogranie Bena Ledermana.
Ujmijmy to w ten sposób — skrzydła Rakowa Częstochowa były dzisiaj zabójczo skuteczne. Gospodarze wyprowadzali efektowne i efektywne ciosy, notując jedno z najwyższych zwycięstw w historii klubu. Wypada jednak zauważyć, że to piłkarze z Lubina zostawili swoim rywalom bardzo dużo miejsca, wręcz prosząc się o demolkę. Tak jednostronnego spotkania dawno nie widzieliśmy na boiskach PKO BP Ekstraklasy, a przecież w lidze są zdecydowanie słabsze zespoły niż drużyna Waldemarka Fornalika. Raków był lepszy od pierwszej do ostatniej minuty. Po porażce z Górnikiem Zabrze i remisie z Widzew Łódź, piłkarze Szwargi przełamują się w efektownym stylu.