Pół roku temu Bartosz Bereszyński przeżywał spełnienie pięknego snu. Udany mundial w Katarze zaowocował wypożyczeniem do Napoli. Wielki piłkarski awans Polaka był widoczny jednak głównie na papierze. 31-latek grał praktycznie same ogony w ekipie zmierzającej po Scudetto. Bereszyński nie miał najmniejszych szans w rywalizacji z Di Lorenzo i wraz z końcem czerwca jego krótka przygoda w Neapolu dobiegła końca. Reprezentant Polski wrócił do „Sampy”, która dość nieoczekiwanie spadła z Serie A. Wątpliwe jest zatem, że „Bereś” z chęcią przystąpi do rozgrywek Serie B. Jak informuje TUTTOmercatoWEB, Polak budzi zainteresowanie dwóch klubów z najwyższej klasy rozgrywkowej we Włoszech.
Fiorentina i Cagliari potencjalnymi kierunkami dla Polaka
Bez wątpienia transfer gwarantujący grę w Serie A będzie dla Bereszyńskiego jak zbawienie. Gra na zapleczu najwyższej dywizji rozgrywkowej we Włoszech dla piłkarza z takim doświadczeniem byłaby sporym regresem. Wedle informacji TUTTOmercatoWEB, usługami „Beresia” zainteresowane są Fiorentina i Cagliari. O ile w kontekście „Violi” w grę wchodzi raczej wypożyczenie, to Cagliari Calcio już od kilku lat jest zainteresowane kupnem Polaka.
Wobec ewentualnego angażu w klubie z Florencji, Bereszyński byłby zapewne opcją do rotacji z Dodo. 24-letni Brazylijczyk zaliczył całkiem udany debiutancki sezon w barwach Fiołków i raczej ciężko byłoby go wygryźć z podstawowego składu. Niemniej alternatywa w postaci bardziej doświadczonego Bereszyńskiego mogłaby być mile widziana przez Vincenzo Italiano.
Natomiast odnosząc się do potencjalnego transferu do Cagliari musimy wiedzieć, że klub z Sardynii ma o wiele mniejsze ambicje niż ten z Florencji. Głównym celem „Rossoblu” na ten sezon będzie spokojnie utrzymanie w Serie A, gdyż dopiero co awansowali oni do elity. Według trenera Claudio Ranieriego polski obrońca miałby w tym pomóc. Co prawda, w szeregach klubu z Cagliari jest już dwóch innych prawych obrońców – Gabriele Zappa oraz Alessandro Di Pardo. Jednakże trener najwyraźniej obawia się, że 23- i 24-latek nie podołają na najwyższym poziomie. Z jednej strony Bereszyński powinien mieć zatem łatwiej o wywalczenie miejsca w podstawowej jedenastce Cagliari niż we Fiorentinie. A z drugiej, we Florencji polskiemu obrońcy raczej nie groziłaby potencjalna walka o utrzymanie, w przeciwieństwie do beniaminka w postaci ekipy Ranierego.
Koniec końców, może pozostanie w Sampdorii nie byłoby takie złe?
Jednakże, czy Polak nie ma żadnej przyszłości w Sampdorii? W żadnym wypadku. Bartosz jest tam bardzo szanowanym zawodnikiem, który na dodatek nosi opaskę kapitańską. Gdyby nie wizja gry w Serie B, Bereszyński mógłby nawet nie rozglądać się za transferem do innej drużyny. Jednakże rzeczywistość jest jaka jest – jego klub przystąpi do sezonu 23/24 jako spadkowicz. Z całą pewnością nowy trener klubu z Genui – Andrea Pirlo – liczy na Polaka, widząc w nim jednego z tych, którzy pociągną klub do powrotu do Serie A. Sama obecność legendy włoskiej piłki również może być w jakimś stopniu czynnikiem, który ostatecznie przekona „Beresia” do pozostania w Sampdorii.
Wszystko zależy od nastawienia samego zawodnika, który musi zastanowić się na czym tak naprawdę mu zależy. Przypomnijmy, że w ostatnich miesiącach pojawiały się coraz większe wątpliwości w kontekście powołań Bereszyńskiego na zgrupowania reprezentacji Polski. Jeśli 31-latek nie chce wypaść poza radar Fernando Santosa, musi w pierwszej kolejności zadbać o wybór miejsca, w którym będzie mógł liczyć na regularne występy. Jasne, przygoda z Napoli była fajna, a podniesienie Scudetto pozostanie niezapomnianą chwilą. Ale teraz czas na powrót do rzeczywistości.
aut. Bartosz Bieniek