Powołanie do reprezentacji narodowej to dla każdego piłkarza wielkie wyróżnienie i spełnienie marzeń. Dostają je tylko piłkarze, którzy naprawdę prezentują wysoki poziom. Nie oznacza to jednak, że po latach przypominając sobie kto był w kadrze nie zrobimy wielkich oczów czytając niektóre nazwiska. Nieoczywiści reprezentanci Polski też się znajdą. W tym tekście właśnie takich przypominamy, a żeby nie cofać się w czasie zbyt daleko braliśmy pod uwagę okres od początku pracy Jerzego Brzęczka (czyli po Mistrzostwach Świata 2018).
Rafał Gikiewicz
Reprezentacja Polski i Rafał Gikiewicz to niekończąca się telenowela. Sam bramkarz w wielu wywiadach otwarcie mówi, że zasługuje na powołanie i patrząc na formę sportową Gikiewicza w ostatnich latach trudno się nie zgodzić. Cztery sezony regularnej gry w Bundeslidze mówią same za siebie i choć bramkę nasza reprezentacja ma dobrze obsadzoną to Gikiewicz zasłużył, aby się w niej znaleźć. Problemem pozostaje jednak wiek i charakter zawodnika, który mógłby źle działać na grupę. Mało kto pamięta, że Rafał Gikiewicz już raz powołanie do kadry dostał. Jerzy Brzęczek zaprosił go na zgrupowanie w czerwcu 2019 roku, gdy graliśmy mecze w ramach eliminacji do EURO 2020 z Macedonią i Izraelem. Gikiewicz oczywiście w nich nie zagrał, jednak miał szansę wykazać się na treningach. To czyste spekulacje – ale może „starszyzna” kadry go nie przyjęła i dlatego drzwi do reprezentacji przed bramkarzem, który i tak byłby trzecim wyborem, zostały zamknięte?
Adam Dźwigała
Jerzy Brzęczek rozpoczynał pracę w reprezentacji od trzech zgrupowań, w ramach których rozgrywana była Liga Narodów, co były kapitan reprezentacji olimpijskiej potraktował jako poligon doświadczalny i efektem tego były powołania dla zawodników, którzy później do kadry już się nie zbliżyli. Na pierwsze zgrupowanie we wrześniu 2018 roku Jerzy Brzęczek powołał Adama Dźwigałę, z którym sezon wcześniej współpracował jeszcze w Wiśle Płock. Postawienie na zawodnika nieoczywistego, którego się zna w fazie budowania reprezentacji – to klasyczna decyzja nowych selekcjonerów. Dźwigała nie zadebiutował w koszulce z orzełkiem na piersi i na kolejne zgrupowania ponownego zaproszenia już nie dostał.
Hubert Matynia
Jeszcze większe zdziwienie wywołało wśród kibiców, gdy na liście powołanych na listopadowe zgrupowanie, gdzie mieliśmy zmierzyć się z Portugalią w Lidze Narodów oraz z Czechami w meczu towarzyskim znalazł się Hubert Matynia. Polska piłka od zawsze miała kłopot z obsadą lewej obrony, ale Jerzy Brzęczek chyba trochę przesadził szukając rozwiązania w 24-latku z Pogoni Szczecin, która wówczas wcale nie robiła furory w Ekstraklasie. Hubert Matynia również nie pojawił się na boisku ani na sekundę i na tym jednym zgrupowaniu jego przygoda w kadrze się zakończyła.
Alan Czerwiński
Nadal jesteśmy w erze Jerzego Brzęczka, ale przechodzimy do zawodników, którzy mogą pochwalić się nie tylko powołaniem do reprezentacji, ale także występem w narodowych barwach. Pierwszy i ostatni występ Alana Czerwińskiego w kadrze przypadł na towarzyski mecz z Finlandią w październiku 2020 roku. Czerwiński, który wcześniej współpracował z Brzęczkiem w GKS-ie Katowice był wówczas już piłkarzem Lecha Poznań, który awansował do fazy grupowej Ligi Europy i znajdował się w dobrej formie, jednak wydaje się, że lepszy okres w swojej karierze miał sezon wcześniej, w Zagłębiu Lubin, gdzie jako prawy obrońca zaliczył 9 asyst w Ekstraklasie. Wtedy pojawiały się głosy o powołaniu go do kadry, ale Brzęczek skorzystał z usług Czerwińskiego rok później. I na tym jedynym zgrupowaniu reprezentacyjna kariera piłkarza się zakończyła.
Paweł Bochniewicz
Przed pierwszym zgrupowaniem Fernando Santosa wielu ekspertów doceniało formę Pawła Bochniewicza w Herenveen i widziało go w reprezentacji Polski. Dla 27-latka byłby to powrót do reprezentacji po 2,5-rocznej przerwie. Bochniewicz zadebiutował w reprezentacji w tym samym meczu, co Alan Czerwiński – towarzyskim z Finlandią, wchodząc z ławki. Jerzy Brzęczek zabrał go również na kolejne zgrupowanie w listopadzie i tam rozegrał już pełne 90 minut przeciwko Ukrainie, również w spotkaniu towarzyskim. Bochniewicz był wówczas czołowym graczem Górnika i jednym z najlepszych środkowych obrońców Ekstraklasy. Gdyby Brzęczek nie został zwolniony być może pojawiłby się jeszcze na kilku zgrupowaniach reprezentacji i zagrał w meczu o wyższą stawkę.
Rafał Pietrzak
Kolejny zawodnik z Ekstraklasy, który skorzystał na problemach z lewymi obrońcami w polskiej piłce. Rafał Pietrzak dostał powołanie od Jerzego Brzęczka już na debiutanckie zgrupowanie nowego selekcjonera. Brzęczek w sezonie 2015/16 prowadził GKS Katowice, w którym grał właśnie Pietrzak, ale była to krótka współpraca. Lewy obrońca Wisły Kraków wyróżniał się w Ekstraklasie i tym bardziej zapracował sobie na powołanie. Rafał Pietrzak zadebiutował w reprezentacji w meczu z Włochami w Lidze Narodów (inauguracyjnym spotkaniu Brzęczka) wchodząc z ławki. Kilka dni później zaliczył kilkunastominutowy epizod w towarzyskim meczu z Irlandią. W październiku i listopadzie znowu pojawił się na kadrze, ale już nie zagrał. Do reprezentacji wrócił w październiku 2020 roku na towarzyski mecz z Finlandią i to był jego ostatni akcent w narodowych barwach.
Sebastian Kowalczyk
Przechodzimy do czasów Paulo Sousy. Portugalski selekcjoner zaskoczył przede wszystkim przy swoich pierwszych powołaniach. Wśród graczy Ekstraklasy docenił Sebastiana Kowalczyka, co było niemałym zaskoczeniem. 22-latek nie zagrał jednak w żadnym z trzech meczów podczas marcowego zgrupowania. Od tego czasu stał się piłkarzem lepszym, jego liczby znacząco się poprawiły, ale mimo to na ponowne powołanie do kadry i wyczekiwany w niej debiut ciągle musi pracować.
Karol Niemczycki
Jeszcze większe zdziwienie wywołała obecność na zgrupowaniu reprezentacji Polski 21-letniego wówczas Karola Niemczyckiego, który bardzo dobrze spisywał się w debiutanckim sezonie w Cracovii, ale już przykładowo w młodzieżowej kadrze był daleko w hierarchii Czesława Michniewicza. Bramkarz został dowołany w trybie awaryjnym, już po meczu z Węgrami, ponieważ test na obecność koronawirusa dał pozytywny wynik u Łukasza Skorupskiego. Możemy domniemywać, że Paulo Sousa chciał powołać młodego bramkarza jednocześnie nie utrudniając życia Michniewiczowi w kadrze U-21 i padło na golkipera Cracovii. Niemczycki oczywiście nie zadebiutował i na kadrze więcej już się nie pojawił.
Rafał Augustyniak
Pierwsze głosy o tym, że Rafał Augustyniak może dostać szansę w reprezentacji Polski pojawiały się już w sezonie 2018/19, kiedy był on piłkarzem Miedzi Legnica. Augustyniak był przymierzany do większych polskich klubów, ale zdecydował się na transfer do Urala Jekateryngburg. Mimo regularnej gry w lidze rosyjskiej piłkarz zniknął z radarów, ale przypomniał sobie o nim Paulo Sousa wysyłając mu powołanie na pierwsze zgrupowanie za jego kadencji. Rafał Augustyniak w meczach z Węgrami i Andorą tylko przyglądał się grającym kolegom, ale z Anglią wszedł z ławki na 14 minut. Był to dla niego pozytywny sygnał, ale na tym przygoda w kadrze się zatrzymała. Specjalnie nie piszemy „zakończyła”, ponieważ po przenosinach do Legii Warszawa wygląda bardzo dobrze i nie chcemy definitywnie go skreślać.
Konrad Michalak
Wkraczamy w krótką erę Czesława Michniewiczego, a tutaj nieoczywistych reprezentantów Polski znajdziemy przede wszystkim podczas czerwcowego zgrupowania w ubiegłym roku. Były selekcjoner zdecydował się powołać bardzo szeroką kadrę, a największą niespodzianką była chyba obecność Konrada Michalaka, który jako skrzydłowy Konyasporu w tamtym sezonie zapisał tylko 7 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej (3 gole i 4 asysty). Michniewicz znał 24-latka z młodzieżowej reprezentacji, więc było to powołanie trochę „po znajomości”. W ten sposób gry jednak nie dostał. W czterech meczach Ligi Narodów tylko raz pojawił się w kadrze meczowej (wyjazdowe starcie z Holandią), ale debiutu w narodowych barawch nie zaliczył.
Kamil Pestka
Drugi zawodnik, przy którym śmiało moglibyśmy postawić tezę, że gdyby nie praca z Czesławem Michniewiczem w młodzieżowej reprezentacji to powołania do pierwszej kadry by nie dostał. Trzeba jednak pamiętać, że Kamil Pestka miał za sobą bardzo udany sezon w barwach Cracovii, a – powtórzymy to po raz kolejny – Polska bogactwem wyboru na lewej obronie nie grzeszy. Piłkarz Cracovii jednak też głównie był piłkarzem „treningowym”. W kadrze znalazł się tylko na pierwszy mecz Ligi Narodów z Walią, ale cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych.
Patryk Kun
Kiedy Patryk Kun dostawał pierwsze powołanie na marcowe zgrupowanie wielu ekspertów zastanawiało się czy Czesław Michniewicz nie widzi gracza Rakowa Częstochowa w pierwszym składzie w kluczowym meczu barażowym o awans na MŚ ze Szwecją. Ostatecznie Kun w towarzyskim meczu ze Szkocją nie zagrał ani minuty, a ze Szwecją nie znalazł się nawet w kadrze meczowej. Okazji do gry nie dostał też w czerwcu. Z perspektywy formy jaką wówczas prezentował lewy wahadłowy Rakowa i konkurencji jaką miał w kadrze – Patryk Kun może czuć niedosyt, że nie ma za sobą debiutu w reprezentacji.