Czy Manchester United wciąż jest uzależniony od Bruno Fernandesa?

2 bramki i 2 asysty – tak wygląda bilans Bruno Fernandesa w ostatnich 13 meczach. Co więcej, wszystkie te gole Portugalczyk zdobył z rzutów karnych. Jeszcze kilka miesięcy temu, w ciemno moglibyśmy zgadywać, że przy takim skromnym dorobku swojego rozgrywającego, Czerwone Diabły są w kryzysie. Nic z tych rzeczy. We wspomnianych 13 spotkaniach podopieczni Ole Gunnara Solskjaera przegrali tylko raz, cztery razy zremisowali i aż ośmiokrotnie wygrali. Awansowali do półfinału Ligi Europy oraz pewnie kroczą po wicemistrzostwo Anglii, a być może nawet powalczą o tytuł. Cieniem kładzie się jedynie porażka w ćwierćfinałowym starciu Pucharu Anglii z Leicester. Jedyny mecz, w którym Bruno nie wyszedł od pierwszej minuty. Jednak, jak się okazuje Portugalczyk wcale nie musi błyszczeć, aby Manchester United wygrywał.

W zasadzie od momentu przyjścia na Old Trafford, były zawodnik Sportingu stał się najważniejszym elementem w układance Solskjaera. Myślałeś: Manchester United, mówiłeś: Bruno Fernandes. Pomocnik United całkowicie odmienił zespół. W trudnych momentach brał na siebie grę, sprawiając, że atak pozycyjny United wreszcie zaczął wyglądać przyzwoicie. Fernandes ciągnął zespół za uszy, ostatecznie doprowadzając go do czołowej czwórki i miejsca gwarantującego w kolejnym sezonie grę w Lidze Mistrzów. United był aż nadto zależny od swojego lidera, co coraz częściej wytykane było Solskjaerowi. Wystarczyło wyjąć Bruno z zespołu i cała drużyna nie wiedziała, jak ma grać. Z wyjątkiem końcówki poprzedniego sezonu Czerwone Diabły były w ciągłym kryzysie. Portugalczykowi swoimi występami udawało się niejako to tuszować.

REKLAMA

Gorsze liczby

Jednak ostatnie mecze wyraźnie pokazują, że pomimo słabszej formy Bruno Fernandesa, wyniki Czerwonych Diabłów wcale nie są gorsze. Można więc postawić sobie pytanie, czy Manchester United nadal jest uzależniony od Portugalczyka. A patrząc na same liczby pomocnika United można się nawet zastanawiać czy w ogóle jest on United potrzebny. W końcu w tym okresie więcej punktów w klasyfikacji kanadyjskiej – pomimo mniejszej liczby rozegranych minut i nie wykonując rzutów karnych – uzbierali Paul Pogba (1 gol i 5 asyst) i Mason Greenwood (5 goli i 1 asysta). Tyle samo Marcus Rashford (2 gole i 2 asysty), a jeden mniej Edinson Cavani (3 gole). Oczywiście, jeśli ktoś regularnie ogląda Manchester United w tym sezonie, ten wie, że kwestionowanie występów Fernandesa w pierwszym składzie mija się z celem. Pomimo, że w ostatnim czasie jego liczby nie są tak imponujące, to wciąż jest to zawodnik, który ma niebagatelny wpływ na grę swojego zespołu i jest jednym z liderów Czerwonych Diabłów.

W ostatnich siedmiu meczach Premier League Bruno wciąż jest jednym z najbardziej aktywnych graczy w ataku Manchesteru United. Z regularnie występujących zawodników Portugalczyk oddaje drugą największą liczbę strzałów na 90 minut (2,29, pierwszy Mason Greenwood – 4) i notuje najwięcej kluczowych podań na 90 minut (również 2,29, ex aequo z Luke’m Shawem). Ponadto ma w tym czasie najwyższy wskaźnik oczekiwanych asyst oraz drugi najwyższy oczekiwanych goli. Jak widać, w poprzednich spotkaniach Bruno notuje znacznie gorsze liczby niż „powinien”, co można tłumaczyć tym, że we wcześniejszej części sezonu strzelał i asystował znacznie częściej niż „powinien”. Można po prostu stwierdzić, że u Portugalczyka nastąpiło równanie do średniej.

Przemęczenie sezonem

Mimo wszystko obecną gorszą dyspozycję Bruno można tłumaczyć po prostu zmęczeniem i rozegraniem zbyt dużej ilości minut w obecnym sezonie. Pomocnik Czerwonych Diabłów gra w zasadzie wszystko od deski do deski. W Premier League w podstawowym składzie nie znalazł się on jedynie raz – w grudniowym meczu z West Hamem wygranym 3:1. Jednak i w tym spotkaniu pojawił on się już na początku drugiej połowy. Oprócz tego meczu, Fernandes nie wyszedł w wyjściowej jedenastce jeszcze w zaledwie siedmiu meczach pucharowych, z czego tylko w dwóch w ogóle nie pojawił się na murawie. Solskjaer wystawiał Fernandesa w pierwszym składzie nawet na rewanżowe mecze z Granadą i Realem Sociedad w Lidze Europy, w których przyklepanie awansu teoretycznie powinno być tylko formalnością. Pamiętając jeszcze o tym, że Manchester United miał bardzo krótką przerwę w lecie pomiędzy sezonami, trzeba wziąć pod uwagę to, że były zawodnik Sportingu może być już po prosty zmęczony tym sezonem nie tylko pod względem fizycznym, ale również psychicznym.

Gdyby zniżka formy Bruno miała miejsce na początku obecnego sezonu, mam wątpliwości, czy Czerwone Diabły punktowałyby tak dobrze, jak obecnie. Wówczas United było od niego uzależnione. Gdy Portugalczyk grał dobrze ekipa Solskjaera punktowała. Gdy był wyłączany z gry, nie było nikogo, kto wziąłby odpowiedzialność na siebie i pociągnął drużynę do zwycięstwa. Końcówka poprzedniej kampanii pokazała, że w ofensywie Manchesteru United drzemie spory potencjał, jednak na początku aktualnych rozgrywek został on nieco uśpiony. Ani Mason Greenwood, ani Anthony Martial, ani Paul Pogba nie nawiązywali do formy z lata ubiegłego roku. Ole Gunnar Solskjaer mógł polegać jedynie na Bruno i od czasu do czasu Marcusie Rashfordzie. Reszta niestety zawodziła.

Manchester United staje się coraz bardziej kompletny

Na szczęście dla Man United przebudzenie nastąpiło w odpowiednim momencie. Gdy obniżka formy dopadła nieco Bruno Fernandesa oraz Marcusa Rashforda, reszta wzięła na swoje barki odpowiedzialność za wyniki. W ostatnich tygodniach w kapitalnej formie są Paul Pogba i Mason Greenwood, a coraz lepiej spisuje się Edinson Cavani. Przez większą część sezonu mogliśmy mówić, że tak dobry wynik United to głównie zasługa Bruno Fernandesa. Jednak wtedy, gdy zespół potrzebował impulsu ze strony innych graczy, oni go zapewnili, co może mieć niemały wpływ na zdobycie wicemistrzostwa, a może nawet powalczenia o mistrzostwo kraju oraz ewentualny triumf w Lidze Europy.

Obecnie nie możemy mówić, że Manchester United to drużyna jednego zawodnika. Solskjaer zbudował naprawdę zgrany zespół, począwszy od defensywy aż po napastnika. Być może nie jest to jeszcze drużyna gotowa na walkę o mistrzostwo, ale postęp, jaki wykonała w obecnej kampanii ekipa z Old Trafford jest widoczny gołym okiem. Pod wodzą Norwega United z każdym kolejnym tygodniem wyrasta na zespół coraz bardziej kompletny. Taki, który poradzi sobie w trudnych momentach nawet bez pomocy swojej największej gwiazdy.

Fot.: Bruno Fernandes Twitter

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,692FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ