Napoli mogło zrobić to już dzisiaj, mieli wszystko w swoich rękach! Po porażce Lazio z Interem, podopieczni Luciano Spallettiego mogli dzisiaj oficjalnie sięgnąć po mistrzostwo Włoch. Plany neapolitańczyków zepsuł jednak… Paulo Sousa i jego Salernitana.
Pogoń za mistrzostwem rozpoczęła się bardzo szybko
Już przed upływem 2. minuty świetną okazję na otwarcie wyniku miał Victor Osimhen, ale jego strzał z główki minął bramkę strzeżoną przez Guillermo Ochoę. Po tej szybkiej, groźnej akcji wydawało się, że tak właśnie będzie wyglądać dzisiejsza postawa neapolitańczyków. Niestety, nic bardziej mylnego. Przez pozostałą część pierwszej połowy gra była monotonna i usypiająca. Napoli miało horrendalną przewagę nad Salernitaną w posiadaniu piłki (80% do 20%), ale nie potrafiło przekuć tego na bramki.
„Azzurri” chcieli rozmontować defensywę z Salerno za pomocą wrzutek na Osimhena. I to właśnie Nigeryjczyk, nie licząc sytuacji z samego początku, próbował jeszcze dwukrotnie pokonać z główki golkipera przyjezdnych. Ochoa był jednak na posterunku, imponując instynktownymi paradami. Zresztą spokojnie można powiedzieć, że pierwsze 45 minut należało właśnie do 37-latka między słupkami ekipy Paulo Sousy. To wiele mówi o ofensywnych staraniach gospodarzy.
Po przerwie nie było drastycznych zmian w rozegraniu
Napoli dalej podawało w wolnym tempie, co nie stanowiło jakiegokolwiek zagrożenia dla dobrze ustawionych gości. Taka gra ewidentnie pasowała Salernitanie, piłkarze Luciano Spallettiego natomiast niemiłosiernie się męczyli. Nieco więcej na siebie próbował brać Khvicha Kvaratskhelia, który wcześniej sprawiał wrażenie dość spiętego. Tyle że z jego dryblingów czy wrzutek absolutnie nic nie wynikało.
W 56. minucie widownię na stadionie Diego Armando Maradony porwała przewrotka Piotra Zielińskiego. Jego spektakularny strzał poszybował jednak nad poprzeczką. Parę minut później kibice mieli już za to prawdziwy powód do rozpoczęcia świętowania.
A dał go duet Giacomo Raspadori – Mathias Olivera
Ten pierwszy wykonał rzut rożny, dogrywając do Urugwajczyka, który uderzeniem z główki wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Neapol był rozgrzany do czerwoności już przed meczem, trafienie Olivery tylko podkręciło atmosferę w mieście u podnóża Wezuwiusza.
Radość trwała jednak raptem… 22 minuty! Wtedy to Boulaye Dia w prosty sposób ograł Osimhena i potężnym uderzeniem pokonał bezradnego Alexa Mereta. Na trybunach cisza jak makiem zasiał… Nikt się nie spodziewał, że bezzębna Salernitana będzie w stanie zepsuć nastrój w Neapolu. A jednak to właśnie Paulo Sousa okazał się dzisiejszą przeszkodą nie do pokonania. Jak to ujęli komentatorzy Eleven Sports – Portugalczyk ma na pieńku z kibicami reprezentacji Polski, a od dzisiaj także i z fanami SSC Napoli.
źródło: ELEVEN SPORTS PL