2 spotkania, 16 interwencji, z czego aż 14 z obrębu pola karnego. Jeśli ktokolwiek zastanawiał się, czy powrót meksykańskiej legendy na europejskie boiska to dobry pomysł, już po ledwie dwóch kolejkach nie powinien mieć żadnych wątpliwości. Salernitana zdobyła „ledwie” jeden punkt, ale zawdzięcza go postawie swojego nowego golkipera. Guillermo Ochoa jest po prostu niesamowity i mimo 37 lat pokazuje najwyższy poziom gry.
Czy da się go pokonać?
Ochoa po transferze do Serie A prezentuje formę doskonale znaną z jego najlepszych występów w kadrze narodowej. W przegranym pojedynku z Milanem to właśnie ostatnia ostoja defensywy I Granata trzymała Salernitanę na powierzchni. Już w pierwszej połowie aktualnie mistrzowie Włoch powinni wygrywać czterema lub pięcioma bramkami. Za każdym razem coś, a raczej ktoś stał im na przeszkodzie. Guillermo dwoił się i troił, żeby jego drużyna miała szanse na wyrwanie chociażby oczka. Gol kontaktowy był wszystkim, na co było sta Salernitanę, ale bez świetnej formy Memo, mecz byłby rozstrzygnięty już po pół godziny gry.
Punkt dla Salernitany punktem Ochoy
To, co bramkarz wyczyniał w spotkaniu z Torino, kolejny raz udowadnia, że w jego przypadku wiek to tylko liczba. Zawodnik hucznie zapowiadał, że za cel stawia wyjazd na swój szósty mundial — w 2026 roku. Jak na razie piłkarz udowadnia, że te słowa wcale nie muszą być jedynie nierealnym marzeniem, a rozsądnym celem.
Meksykanin dołożył dziś kolejne 7 interwencji, wszystkie z obrębu pola karnego. Ochoa dał się pokonać tylko w sytuacji, w której żaden golkiper nie byłby w stanie zareagować. Torino 8 celnych strzałów przełożyło na ledwie jedno trafienie, a ogromna w tym rola bramkarza gospodarzy. Guillermo przez lata traktowany był jako ciekawostka, o której słyszymy jedynie w trakcie mistrzostw świata. Obecnie przeżywa swoją drugą młodość i wydaje się zawodnikiem, o którym niejednokrotnie usłyszymy jeszcze w kontekście świetnych występów w Serie A.
