Zieliński mógł nam dać z Francją prowadzenie. Nie udało się, Piotrek nie pokonał w 38. minucie Hugo Llorisa. Nasz reprezentant pokazał jednak w tym meczu, dlaczego od lat jest podstawowym zawodnikiem Napoli. Zieliński potrafi fantastycznie panować nad piłką i może to robić także w polskiej kadrze.
Można przyjąć, opanować i podać
Piotr Zieliński w drugiej połowie był w mojej opinii znakomity. Udowodnił, że potrafi rozgrywać, jeśli da mu się szansę. Pokazał, że dysponuje świetną techniką i wie, jak z niej korzystać. Że nie boi się wejść w drybling, nie wpada w panikę z piłką przy nodze. To wszystko na tle mistrzów świata, drużynie naszpikowanej graczami fantastycznie wyszkolonymi technicznie.
Faktem jest, że przez długi czas podopieczni Deschampsa nie byli specjalnie zainteresowani, by przeszkadzać Piotrkowi w opanowaniu piłki w środku pola. Nie raz i nie dwa Zieliński miał przed sobą sporo miejsca, by piłkę podprowadzić na połowę rywala. To jednak nie zmienia faktu, że gracz Napoli świetnie z takich okazji korzystał. Patrzyło się na jego grę z przyjemnością. Nawet gdy Francuzi zorientowali się, że trzeba do Piotrka podchodzić z większą uwagą, ten nie wpadał w panikę. Przyciągał do siebie przeciwników, dając tym samym miejsce Bielikiowi i posyłał mu w odpowiednim momencie podanie. Szkoda, że Krystian nie do końca potrafił z tego skorzystać.
Zieliński tym meczem ostatecznie udowodnił, że nie potrzeba mu w kadrze żadnej specjalnej pozycji, specjalnego traktowanie czy cokolwiek takiego. Trzeba po prostu dać mu grać. Podać mu piłkę i zaufać. A on już sobie poradzi.
Uwierzmy, że możemy
Przegraliśmy dziś 1:3 i wracamy do domu. To jest fakt, pomimo niezłych wrażeń artystycznych zostaliśmy dziś przez Francję pokonani. Czy to jednak oznacza, że w takim układzie naszą jedyną słuszną drogą jest defensywna, brzydka dla oka gra? Nic bardziej mylnego.
Analizując ten mecz, nie zapominajmy, z kim graliśmy. Przeciwko nam na boisko wyszli broniący tytułu mistrzowie świata, jedni z głównych faworytów do złota. Nie wierzę w to, że taktyka, jaką prezentowaliśmy podczas fazy grupowej, dałaby nam coś więcej w dzisiejszym spotkaniu. Dzięki temu, że zagraliśmy odważniej, chyba wszyscy w pewnym momencie uwierzyliśmy, że możemy coś z tą Francją ugrać, że jesteśmy w grze. I faktycznie byliśmy w niej do momentu utraty drugiej bramki. Wtedy nasza wiara lekko się podłamała i ciężko już było wrócić do równorzędnej walki. Dobrze, że to spotkanie zakończyło się bramką Roberta Lewandowskiego, gdyż po prostu na tego gola zasługiwaliśmy. Tak na marginesie fantastyczną zmianę dał Kamil Grosicki. Jeśli żegnać się z wielkimi turniejami, to w taki sposób.
Starajmy się grać w piłkę. Możemy z tego mundialu wracać z podniesioną głową nie tylko dlatego, że udało nam się wyjść z grupy, ale przede wszystkim dlatego, że w fazie pucharowej pokazaliśmy kawałek dobrego futbolu. Mamy możliwości, by ze słabszymi zespołami prowadzić grę. Nie oczekuję od naszej reprezentacji tiki-taki, możemy nie raz i nie dwa cofać się do defensywy, gdy sytuacja tego wymaga. Nie opierajmy jednak naszej gry tylko na tym, bo mamy możliwości, by atakować i sprawiać radość samą grą, a nie tylko końcowym wynikiem.
Moje oczekiwania przed 1/8 finału z Francją były bliskie zeru. Dostałem dużo więcej, niż mogłem się spodziewać. Jeśli możemy tak grać pod wodzą Czesława Michniewicza, to z dużo większą ekscytacja czekam na kolejne mecze tej kadry.
Dziękuję za emocje, które przyniósł ten mecz. Nie wyszliśmy z tej grupy na marne. Czekam na więcej, nie zepsujcie tego Panowie, błagam.