Ostatnia jesienna kolejka Serie A paradoksalnie wyklarowała nam parę sytuacji. Przede wszystkim wszyscy sympatycy włoskiej Calcio utwierdzili się w przekonaniu o tym, jakie drużyny najprawdopodobniej pożegnają się z włoską elitą. Sampdoria i Hellas przegrały bardzo ważne mecze, tonąc w swoich problemach na dobre. Paradoksalnie w najlepszej sytuacji jest Cremonese, które mimo (w teorii) najsłabszej drużyny, zdołało uzbierać najwiecej punktów z wszystkich trzech czerwonych latarni.
Juventus zażegnał kryzys
Sześć ostatnich meczów Juventusu zakończyło się dla Bianconerich zwycięstwami. Styl tych zwycięstw był jednak skrajnie rożny. Ekipa, która nie tak dawno zaliczała potężny zjazd, skończyła rundę wiosenną na trzeciej pozycji w tabeli Serie A. Oczywiście do liderującego Napoli tracą aż 11 punktów i ciężko jest wymagać od nich realnej walki o tytuł. Nie mniej jednak droga do pierwszej czwórki na koniec sezonu stoi otworem. Jeszcze półtorej miesiąca temu dla wielu było to nieosiągalne, dziś stało się faktem.
Lazio podobnie jak niedawno Inter, stanowiło tło dla zawodników trenera Allegriego. Oglądając oba te mecze można było pytać samego siebie, czy gra Juve jest kwestią jedynie fatalnej postawy przeciwników, czy też wzrostu formy Bianconerich. Zarówno Lazio jak i Inter (szczególnie w drugiej połowie) nie tylko pozwolili im bowiem na wiele. Te drużyne same nie zaprezentowały kompletnie nic. Koniec końców liczą się jednak punkty, a te regularnie zaczęły wpływać na konto Juventusu. Kryzys został zażegnany, a trzecia pozycja w tabeli to nagroda za odrodzenie zawodników z Turynu.
Hellas szoruje po dnie
Dziesięć meczów, zero zwycięstw, zero punktów. Hellas Verona ostatnie punkty zdobył na początku września, pokonując równie beznadziejną Sampdorię. W 15. kolejce przegrali ze słabą Spezią, co zdecydowanie utrudniło im walkę o ligowe utrzymanie. Aktualna strata do bezpiecznego 17 miejsca wynosi bowiem aż 8 punktów. W przypadku pokonania Spezii strata wynosiłaby ledwie dwa oczka. Ta przegrana w perspektywie walki o utrzymanie może bardzo długo odbijać im się czkawką.
Co gorsza Hellas nie potrafi utrzymywać dobrego wyniku. Jako pierwsi strzelali bramkę z Udinese, Sassuolo, Spezią czy też AS Romą. Wszystkie te mecze Mastiffy kończyły na tarczy. Nie da się zdobywać punktów i utrzymać we włoskiej elicie przegrywając za każdym razem, gdy jako pierwszy wychodzisz na prowadzenie. Jedyne ich zwycięstwo w tym sezonie z Sampdorią udało się wyrwać po… gonieniu wyniku. Z wszystkich trzech drużyn w kryzysie to właśnie Hellas zadziwia i zawodzi najbardziej.
Atalanta złapała zadyszkę
Jeszcze pięć kolejek temu Atalanta była obok Napoli jedyną drużyną, która nie przegrała na boiskach Serie A. Niestety dla wszystkich fanów Nerazzurrich, ledwie trzy oczka z piętnastu możliwych zdobytych przez drużynę trenera Gasperiniego może poważnie martwić. Nie tak dawno w oczach wielu miłośników włoskiej Calcio, byli rozpatrywani jako jeden z głównych kandydatów do powrotu na salony Ligi Mistrzów. Po porażce z Lazio, Interem i Napoli przewidywania mocno wyhamowały, a klub musi spoglądać za siebie, żeby znów nie spaść na ósmą pozycję, która uniemożliwi im powrót do Europy. Trzy pojedynki z włoskimi potęgami były testem, który Atalanta bardzo poważnie oblała.
Napoli przypieczętowuje fenomenalną rundę
Zwycięstwo z Udinese już po pierwszej połowie wydawało się formalnością. Co prawda końcówka spotkania zafundowała fanom Azzurrich prawdziwy horror, na szczęście dla sympatyków drużyny z pozytywnym zakończeniem. Po piętnastu kolejkach Niebiescy mają na swoim koncie 41 z 45 możliwych do zdobycia punktów. Runda jesienna była niemal perfekcyjna, a bufor bezpieczeństwa w postaci ośmiu oczek przewagi nad drugim Milanem sprawia, że zima w Neapolu będzie nad wyraz spokojna.
Kolejny komplet punktów okraszony został dodatkowo bramką Piotrka Zielińskiego. Oprócz tego trzy trafienia w ostatniej jesiennej kolejce przypieczętowały liderowanie w klasyfikacji drużyn z największą ilością zdobytych goli. Dodatkowo Napoli może poszczycić się trzecią najlepszą defensywą w lidze. To wszystko sprawia, że zarówno prowadzenie jak i znaczna przewaga nad drugim zespołem w tabeli zdają się być w pełni logiczne jak i zasłużone.
Roma zawodzi
Porażka z Lazio była dopiero preludium słabszego okresu Giallorossich. Roma zremisowało zarówno z Sassuolo jak i Torino, przez co „zimę” spędzi dopiero na siódmej pozycji. Projekt, który na starcie sezonu wydawał się jednym z najciekawszych, w praktyce znów musi mierzyć się z własnymi problemami i pokonywać kolejne „demony”. Gdyby Żółto-czerwoni byli choć trochę skuteczniejsi, to dziś najprawdopodobniej odpoczywaliby w pierwszej czwórce. Tak się jednak nie stało, a Roma w drugiej części sezonu będzie musiała gonić całą stawkę.
O ile porażka w Derby della Capitale przy klasie derbowego rywala jest czasem „wliczona w koszta”, o tyle następne straty punktów są sporym zawodem. Szczególnie, że oczko zdobyte w starciu z Torino zostało niemal żywcem wyrwane z rąk Byków. Mając w składzie tylu napastników nie godzi się, żeby z opresji ratował cię piękny strzał Maticia. Jeśli Roma myśli realnie o powrocie do Ligi Mistrzów, to skuteczność musi zostać poprawiona.