Z faktem, że Robert Lewandowski jest najlepszym napastnikiem świata, zdążyliśmy się już wszyscy oswoić. Ale jego wyczyny na boisku dalej budzą podziw i niedowierzanie nawet wśród największych optymistów. Polak się nie zatrzymuje i dumny niczym paw zmierza po kolejne trofea i rekordy. W tym przypadku nie występuje nawet pojęcie „granica możliwości”.
Rekord Gerda Mullera
Nikt już się nie zastanawia czy Lewandowski zdobędzie tytuł Króla Strzelców Bundesligi. Wszystko rozbija się o legendarny rekord Gerda Mullera. Niemiecki napastnik w sezonie 1971/72 zdobył aż 40 goli w lidze. Ten wyczyn przez większość czasu wydawał się nierealny do pobicia, aż do gry nie wkroczył Polak. Lewandowski, dzięki świetnemu występowi i hat-trickowi w Der Klassiker, bardzo zwiększył swoją szansę na (chociażby) wyrównanie rezultatu Mullera. Snajper Bayernu Monachium ma na swoim koncie dorobek w postaci 31 bramek – zostało 9 bramek do wyrównania lub 10 do ustanowienia indywidualnego rekordu. Na wykonanie tej sztuki ma 10 spotkań. Jak przenosić góry, to tu i teraz.
Złoty But
Rok temu Robert przegrał walkę o Złotego Buta z Ciro Immobile. Wówczas dyskutowano na temat różnej liczby meczów w Bundeslidze, a Serie A. Teraz na nic nie trzeba będzie zwalać winy. Nasz orzeł ma przewagę w postaci czterech bramek nad drugim w kwalifikacji napastnikiem, który na co dzień występuje w jednym z norweskich zespołów. Jednak tam współczynnik jest mniejszy i wynosi 1.5, a nie 2 jak w przypadku najlepszych lig świata. Z tego powodu przewaga punktowa pomiędzy pierwszym a drugim miejscem to ponad 20 punktów. Trzeci Cristiano Ronaldo ma w tym momencie 20 goli, więc aż 11 mniej od Roberta. Zwycięzca poprzedniej edycji, czyli Immobile, plasuje się na odległym 23. miejscu, więc nie będzie żadnym zagrożeniem. Takiej przewagi nie da się roztrwonić, to jest niewykonalne.
Marzenia
Swego czasu nie mieliśmy nawet prawa marzyć o takim reprezentancie polskiego futbolu na arenie międzynarodowej. Dzisiaj z dumą patrzymy na wyczyny Roberta Lewandowskiego i… dalej chcemy marzyć. Nikt nie chce budzić się ze snu, w który wprowadził nas Lewy. Ten facet dalej chce kolejnych sukcesów, mimo że tak wiele już osiągnął. Spoczywanie na laurach nie jest w jego stylu. Taki głód mają w sobie tylko prawdziwy zwycięzcy, a Robert Lewandowski z pewnością do nich należy. Nawet jeżeli nie pobije rekordu Mullera czy jakimś cudem nie zdobędzie Złotego Buta, jest to nieważne. Dał nam już tyle niezapomnianych emocji, zrobił tak wiele dobrego dla rodzimej piłki, że nic nam już nie musi udowadniać.