Bardzo wymowne obrazki pojawiły się w sieci Internetu po poniedziałkowym spotkaniu Wisły Kraków z Wisłą Płock, które odbyło się w ramach 30. kolejki PKO BP Ekstraklasy i miało miejsce przy ul. Reymonta. Walcząca o utrzymanie w lidze „Biała Gwiazda” w doliczonym czasie gry straciła bramkę z rzutu karnego, tracąc tym samym wszystkie możliwe do zdobycia punkty w owym meczu. Gra jednak zeszła na boczny plan, bowiem Jakub Błaszczykowski miał większe pretensje do sztabu sędziowskiego, niżeli do swoich piłkarzy. Co by nie było, to ostatnio sędziom w Ekstraklasie naprawdę mocno się obrywa. Czy słusznie?
Damian Sylwestrzak (i nie tylko) w ogniu krytyki
Może zacznijmy od tego, że przy okazji tego meczu sędzią głównym był Damian Sylwestrzak, który mimo młodego wieku coraz bardziej wyrabia sobie renomę na polskim rynku sędziowskim. W Ekstraklasie jest już jednym z wyżej cenionych arbitrów, przez co ostatnio prowadził m.in. spotkanie Lecha z Legią. I tutaj nie odbyło się bez kontrowersji, ponieważ duży znak zapytania powstał w momencie, w którym jeden z legionistów zablokował piłkę ręką w swoim polu karnym. Pan Damian nie zdecydował się jednak na podyktowanie 11-stki, a sam mecz skończył się niekorzystnym wynikiem dla Lecha (remis). Gdyby wówczas decyzja była inna, a Kolejorzowi udałoby się strzelić bramkę z karnego, to teraz byliby samodzielnym liderem w tabeli i mogli patrzeć tylko na siebie. Tymczasem sytuacja jest zgoła inna, przez co to Raków rozdaje karty w walce o mistrzostwo Polski.
Oczywiście taki jest zawód sędziego. Raz podejmujesz lepsze, raz gorsze decyzje. Zawsze warto postawić się w ich roli, ponieważ są to tylko i wyłącznie ludzie, którzy również popełniają błędy. My widzimy dziesiątki powtórek, analizujemy, słuchamy specjalistów w pomeczowych studiach (którzy i tak nie zawsze są zgodni lub nie są nawet w stanie po dłuższych naradach jednoznacznie ocenić sytuacji). Sędzia z reguły był skazany na samego siebie, widząc akcję tylko raz z jednego ujęcia. W dodatku w pełnych emocjach. Rzecz jasna z małą pomoc od m.in. sędziów liniowych. Teraz to wygląda trochę inaczej, bowiem mamy VAR, który może szybko przeanalizować kontrowersyjne sytuacje na murawie. Nie zawsze jednak działa to w pełni dobrze, o czym przekonali się ostatnio ekstraklasowi kibice.
Mówi się, że m.in. w hiszpańskiej LaLidze poziom sędziowania jest tragiczny. Internet buczy i huczy, że w polskiej Ekstraklasie też nie jest zbyt ciekawie, ba. Nie tylko internauci, a również większe i mniejsze osobistości ze świata piłki. Wróćmy do wcześniej wspomnianego meczu dwóch „Wisełek”, kiedy to do akcji wkroczył ponad 100-krotny reprezentant Polski – Jakub Błaszczykowski.
Prócz powyższego nagrania, na kulisach Wisły Płock (gdzieś od 14. minuty) znalazło się również miejsce na „show” Kuby Błaszczykowskiego tuż po ostatnim gwizdku, kiedy ten ostentacyjnie klaskał i mocno zbulwersowany schodził do tunelu. Jerzy Brzęczek, trener Wisły Kraków, powiedział jednemu z ochroniarzy, żeby ten „wziął Kubę”.
Z jednej strony rozumiem zachowanie, które z pewnością było podyktowane emocjami i tym, że w Wiśle najzwyczajniej źle się dzieje i każdy błąd sędziego może zaważyć o końcowym fiasku krakowskiego klubu. Niemniej jednak jest też druga strona medalu, w której uważam, że taki jegomość jak Błaszczykowski mógłby sobie śmiało odpuścić pretensje do sędziego, a skupić się na tym, dlaczego jego zawodnicy pozwalają sobie ładować tyle bramek. W końcu ostatecznie nie można będzie zrzucić winy za ewentualny spadek Wisły Kraków na arbitrów, czyż nie?
Mam tylko jedną uwagę… do Pana Sylwestrzaka. Taka rada. Nieważne czy popełniłeś błąd (mleko i tak się rozlało, na chłodną ocenę przyjdzie czas). Tak samo nie ma znaczenia, kto przyszedł do ciebie tuż po końcowym gwizdku. To ty tu rozdajesz karty. Czy to nie było zbyt pobłażliwe i spokojne zachowanie względem Błaszczykowskiego? A jeśli tak, to czym jest to spowodowane? Statusem w polskiej piłce? A przecież wiemy, że Sylwestrzak potrafi pokazać werwę. Z drugiej strony może jednak opanowane zachowanie względem wkurzonego Jakuba Błaszczykowskiego było bardziej odpowiednie i „na miejscu”. Ciężko stwierdzić.
Damian Sylwestrzak zebrał pozytywne recenzje, jak i te skrajnie negatywne. Ostatnio jest go dużo w mediach. Jak na arbitra, zbyt dużo. Świadczy to bowiem o kontrowersyjnych lub zwyczajnie błędnych decyzjach. Przecież rzadko kiedy media robią nagłówki o dobrych aspektach sędziów głównych. No, chyba że o Szymonie Marciniaku, który wyrobił już sobie markę na europejskiej arenie. Ale o tym nie teraz. Jako zwieńczenie załączam fragment odcinka serialu „Sędziowie” wyprodukowanego przez Canal+, w którym możemy zobaczyć arbitra w meczu Ekstraklasy „od kuchni” lub też „na podsłuchu”. W roli głównej nasz dzisiejszy bohater (lub też antybohater, jak kto woli) Damian Sylwestrzak. Proszę Pana, życzymy jak najlepszego sędziowania w końcówce sezonu.